Nowy dzień. Mo dalej w domu, bo przecież ma ferie;D
Rano przejrzałam wszystkie referencje i wcisnęłam bibliografię we adekwatne ramy. Jeszcze tylko abstrakt, ostatnie konsultacje z promotorką, ostatnie czytanie. 52 strony. Sterroryzowałam męża, ziewa ale czyta.
Przyszedł pan, skosił trawę, jednak mam piękny ogród. Róża z ukradzionej gałązki rozrasta się jak wariatka, proszę:
Cieszę się jak głupia, bo to róża która wyrosła z jednej gałązki, którą ukradłam sprzed frontowych drzwi na Emmet road, wsadziłam do ziemi, czary-mary i mam swoją!
Wczoraj było naprawianie szopy, mistrzowie prowizorki;D Szopa od 8 lat straszy zawaleniem, a my na ślinę i sznurek, przykrywamy lidlową plandeką, i voila! Tak mi się jakoś z Polską skojarzyła, bo kamieni kupa też jest. Można? Można!
Trawa skoszona, widać, iż długo nie była koszona, bo żółta. Ale odrośnie.
A poza tym pisałam o prawicowcach protestujacych koło szkoły mojej córki przeciw tym groźnym uchodźcom? Wiecie, ci biedni tubylcy najechani przez niebezpiecznych islamistów, walczący w obronie dzieci i tak dalej, wszyscy znamy to szambo które się w tej chwili wylewa z socjali w Polsce, w Niemczech i w Irlandii też (może trochę mniej). No i właśnie w piątek jeden z tych protestujących ‘concerned citizens’, sól i chleb tej ziemi, zaatakował nożem ojca jednego z uczniów naszej szkoły, wyzywając go od bloody foreigners. Pisałam wcześniej o tym, jak jeden rodzic czarnego chłopca z klasy Mo pisał na grupce klasowej, iż jego żona odprowadza dzieci do szkoły i się boi, klasowe mamy się skrzyknęły i zaczęły się umawiać na wspólne chodzenie do szkoły. (Kurcze, muszę przyznać, iż klasę mamy fajną, z niektórymi znamy się z jeszcze z lewackiej działalności, marszów równości, demonstracji pro-choice i przeciw wojnie w Gazie.)
A wczoraj Irlandczyk z dziada pradziada, Evan Fitzgerald, kupił sobie broń w darknecie i zaczął strzelać w centrum handlowym w Carlow.
Tydzień temu biały Brytyjczyk wjechał samochodem w świętujący tłum w Liverpoolu, 27 ludzi znalazło się w szpitalu.
Kto sieje wiatr zbiera burzę.