Arcybiskup Canterbury Justin Welby złożył rezygnację. To efekt niezależnego raportu

1 tydzień temu

Arcybiskup Canterbury Justin Welby - zwierzchnik Kościoła anglikańskiego - złożył we wtorek rezygnację. W niezależnym raporcie wykazano, iż abp Welby nie poinformował policji o nadużyciach popełnianych przez pracownika letnich obozów chrześcijańskich - Johna Smytha. Sprawę skomentował brytyjski rząd.

Opublikowany w ubiegłym tygodniu, zlecony przez Kościół niezależny raport Keitha Makina wykazał, iż abp Welby nie podjął wystarczających działań, aby powstrzymać i postawić przed wymiarem sprawiedliwości - Johna Smytha. W raporcie stwierdzono, iż Smyth, brytyjski prawnik i działacz kościelny w ciągu ponad czterech dekad molestował chłopców i młodych mężczyzn w Wielkiej Brytanii i RPA. Jego ofiarami było co najmniej 115 osób.

"Wierzę, iż moje ustąpienie leży w najlepszym interesie Kościoła Anglii, który kocham i któremu miałem honor służy" - oświadczył arcybiskup Justin Welby cytowany przez Reutera po tym, jak złożył rezygnację.


Król Karol III przyjął rezygnację duchownego. We wtorek wieczorem pojawiła się także reakcja brytyjskiego rządu, którego rzecznik przekazał, iż "premier Keir Starmer szanuje decyzję arcybiskupa Canterbury dotycząca rezygnacji".

Arcybiskup Canterbury Justin Welby złożył rezygnację. To efekt raportu

Jak skomentował portal gazety "Church Times" w raporcie arcybiskup Canterbury jest wymieniony wśród kościelnych decydentów, którzy mimo wiedzy pozostali bierni.

"Od 2013 r. Kościół Anglii wiedział 'na najwyższym szczeblu' o nadużyciach, jak podaje raport, ale nie zgłosił sprawy ani policji, ani odpowiednim władzom w Republice Południowej Afryki", gdzie Smyth zmarł w 2018 r. Mógł on molestować chłopców i młodych mężczyzn w Afryce "z powodu bezczynności duchowieństwa w Kościele Anglii" - stwierdził portal.

Od ubiegłego tygodnia, kiedy opublikowano raport, pojawiły się wezwania do ustąpienia Welby'ego. Apelowali o to również biskupi. Biskup Newcastle Helen-Ann Hartley oświadczyła, iż stanowisko Welby'ego jest "nie do utrzymania" po tym, gdy wśród duchownych zaczęła krążyć petycja wzywająca arcybiskupa do ustąpienia, ponieważ "stracił zaufanie swojego duchowieństwa".

Andrew Morse, który był jedną z ofiar Smytha, powiedział, że rezygnacja Welby'ego byłaby szansą na rozpoczęcie naprawy szkód, jakich doznały ofiary przez bierność Kościoła.

"Uważam, iż teraz jest okazja, aby zrezygnował - powiedział Morse portalowi BBC. - Byłaby to okazja dla niego, aby stanąć po stronie ofiar nadużyć Smytha i wszystkich ofiar, które nie zostały adekwatnie potraktowane przez Kościół Anglii".

ZOBACZ: Król Karol III stracił cierpliwość. Książę Andrzej odcięty od pieniędzy

Opublikowany przed dwoma laty brytyjski raport dotyczący wykorzystywania seksualnego dzieci (Independent Inquiry Child Sexual Abuse) dowodził, iż szacunek dla autorytetu księży, tabu otaczające dyskusję na temat seksualności i kultura, która dawała większe wsparcie domniemanym sprawcom niż ich ofiarom, przyczyniły się do uczynienia z Kościoła Anglii "miejsca, w którym sprawcy mogli się ukryć".

Zwolennicy Welby'ego twierdzili, iż odegrał on kluczową rolę w zmianie kultury Kościoła, odkąd został arcybiskupem Canterbury w 2013 r.

"Mam nadzieję, iż ta decyzja jasno pokazuje, jak poważnie Kościół anglikański rozumie potrzebę zmian i jak głębokie jest nasze zaangażowanie w tworzenie bezpieczniejszego Kościoła. Ustępując, czynię to w smutku wraz ze wszystkimi ofiarami i osobami, które przeżyły molestowanie" - napisał arcybiskup w oświadczeniu, podkreślając, iż w ostatnich dniach odżyło jego "długo odczuwane i głębokie poczucie wstydu". "Przez prawie 12 lat usilnie starałem się wprowadzić ulepszenia. Ocena tego, co zostało zrobione, należy do innych" - stwierdził.

WIDEO: Donald Trump triumfuje. "To jest historyczny moment"
Idź do oryginalnego materiału