80 lat temu Niemcy dokonali pacyfikacji Porąbki

tv28.pl 1 miesiąc temu

80 lat temu Niemcy dokonali pacyfikacji Porąbki. W rocznicę tragicznych wydarzeń Danuta Trzópek – radna gminy Dobra, Bogumiła Skwarczek – sołtys wsi Porąbka oraz dr Dawid Golik – przedstawiciel krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej zapalili znicze i złożyli kwiaty na pomniku ofiar pacyfikacji.

Przebieg wydarzeń z 1944 r. przypomina Instytut Pamięci Narodowej. Opis cytujemy poniżej.

Na przełomie lipca i sierpnia 1944 r. na pograniczu powiatów limanowskiego i myślenickiego rozpoczęła się ożywiona działalność partyzancka związana z uruchomieniem akcji „Burza” i mobilizacją żołnierzy AK do oddziałów „leśnych”. Jednym z przejawów tej aktywności były akcje na posterunki niemieckie, w tym atak na placówkę chroniącą wiadukt kolejowy w Dobrej oraz ostrzelanie kolumny niemieckiej w pobliżu Porąbki, w ostatnich dniach lipca 1944 r. (zginęło wówczas dwóch niemieckich żandarmów). Poszukując sprawców tych ataków Niemcy penetrowali 1 sierpnia okolice Porąbki, a ich marsz obserwował jeden z pracujących w polu mieszkańców wsi, Stanisław Judka. Wzbudziło to podejrzenia okupantów. Wylegitymowali młodego mężczyznę, po czym zdecydowali o jego aresztowaniu. Judka postanowił uciec, ale został najpierw postrzelony w nogę, a następnie dobity przez Niemców.

Po tym zajściu kolumna ruszyła dalej w stronę Szczyrzyca, opuszczając Porąbkę, ale w godzinach popołudniowych niewielka grupa Niemców – prawdopodobnie żandarmów ewakuowanych z dystryktu Galicja – wróciła do wsi. Otoczyli dom Judków, po czym zamordowali Wojciecha Judkę (brata Stanisława) i jego matkę Marię, a zabudowania spalili.

Ponownie Niemcy zjawili się w Porąbce 20 sierpnia 1944 r., trzy dni po uderzeniu oddziału AK „Wilk” na stację kolejową w Kasinie Wielkiej. Okupanci spodziewali się prawdopodobnie natrafić tam na rannych w akcji i ukrytych u miejscowych gospodarzy partyzantów. Do akcji pacyfikacyjnej wysłano karną kompanię SS z Tymbarku, dowodzoną przez SS-Untersturmführera Albrechta C. Matingena, członków Organisation Todt i funkcjonariuszy Bahnschutzpolizei.

Większość ofiar tego dnia stanowili mieszkańcy pobliskiej Skrzydlnej, ale okupanci zamordowali także doprowadzonych na osiedle Podlesie trzech mężczyzn z Porąbki. Świadkiem bestialstwa Niemców była żona dróżnika Jana Pali: „Po kilku minutach zobaczyłam sześciu Niemców, SS-manów idących od strony Śnieżnicy. Niemcy ci zabrali Tomasza Stokłosę, Annę Stokłosę z córką Zofią, Józefa Kołodzieja z żoną Heleną i czworgiem dzieci i przyprowadzili do naszego domu. W domu był już mój mąż, który wrócił z pracy. Przyprowadzone wyżej wymienione osoby i nas, to jest mnie, męża i nasze dzieci, SS-mani poprowadzili w kierunku pociągu. W odległości kilkunastu metrów od pociągu zatrzymali nas, kazali kobietom i dzieciom wrócić do domu, a mężczyzn poprowadzili w kierunku pociągu. […] Gdy pociąg odjechał w kierunku Dobrej, poszłam w stronę torów kolejowych i przed domem Władysława Klimka zobaczyłam zwłoki mojego męża Jana Pali, częściowo spalone. Na zgliszczach domu Władysława Klimka widziałam spalone zwłoki Józefa Kołodzieja, a na jabłoni rosnącej w pobliżu domu powieszonego Tomasza Stokłosę”.

Następnych pięć osób zginęło podczas dwóch kolejnych najazdów na Porąbkę spowodowanych m.in. nieudaną próbą wysadzenia torów przez partyzantów sowieckich – 24 i 31 sierpnia 1944 r. Część osób zamordowano podczas ucieczki, innych rozstrzeliwano przed domami i wrzucano do płonących zabudowań. Nie oszczędzano kobiet i dzieci. W ten sposób zginęła m.in. uciekająca 24 sierpnia ze swojego domu Zofia Pazdur oraz jej dwoje dzieci – trzyletnia Maria i kilkumiesięczny Ludwik. Tego samego dnia spalony został żywcem w domu nieżyjącego już Jana Pali jego ojciec, Antoni. Z kolei 31 sierpnia Niemcy zabili Marię Smagę. We wszystkich sierpniowych pacyfikacjach Porąbki spłonęło łącznie kilkadziesiąt budynków mieszkalnych i gospodarczych.

źródło: Instytut Pamięci Narodowej w Krakowie; oprac. MAG

fot. Instytut Pamięci Narodowej w Krakowie

Idź do oryginalnego materiału