2,5-latek wypadł z piątego piętra. Nowe informacje ws. dramatu w Bielsku-Białej

1 tydzień temu
Zdjęcie: KM PSP Bielsko-Biała


2,5-latek, który wypadł z balkonu na piątym piętrze, został wybudzony ze śpiączki - poinformowało RadioZET. Matka chłopca usłyszała zarzuty i przebywa w tej chwili w areszcie. Zeznała, iż dziecko "wypadło jej z rąk".
Rokowania lekarzy są "ostrożnie optymistyczne". Wojciech Gumułka z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka poinformował, iż 2,5-letni chłopiec, który wypadł z balkonu na piątym piętrze, został wybudzony ze śpiączki. Dziecko przez cały czas przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej. - Jego stan się poprawia, choć w dalszym ciągu jest poważny. Chłopiec nie oddycha jeszcze samodzielnie - przekazał stacji RadioZET rzecznik placówki.


REKLAMA


Chłopiec przeżył, bo upadł na trawę. Do zdarzenia doszło 30 sierpnia około godziny 12 w bloku przy ul. Poprzecznej w Bielsku-Białej. 2,5-latek przeżył dzięki temu, iż upadł na trawnik porośnięty krzakami, co zamortyzowało uderzenie. Chłopiec został przetransportowany do placówki medycznej śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. W trakcie transportu był przytomny i wentylowany mechanicznie. Na miejscu lekarze zdecydowali o wprowadzeniu go w stan śpiączki farmakologicznej.


Zobacz wideo Pilotowali samochód z 4-miesięcznym dzieckiem potrzebującym natychmiastowej pomocy


Matka dziecka usłyszała zarzuty. Wstępne doniesienia lokalnych mediów wskazywały, iż dziecko znajdowało się pod opieką babci. W momencie wypadku kobieta miała znajdować się w toalecie. RadioZET dowiedziało się jednak, iż w mieszkaniu obecna była również matka chłopca. Postawiono jej zarzuty narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia osoby, wobec której ciąży obowiązek opieki, a także spowodowania ciężkiego uszkodzenia ciała. Grozi jej kara od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Zastosowano wobec niej trzymiesięczny areszt.
Śledczy obawiają się, iż mogłaby się ukrywać. Według ustaleń rozgłośni 38-latka zeznała, iż chłopiec wypadł jej z rąk, gdy chciała mu pokazać samochody na parkingu. Śledczy sprawdzają jednak, czy nie doszło do celowego działania. Kobieta była pozbawiona władzy rodzicielskiej, ale mogła mieć kontakt z synem. Ponadto miała oddalić się z miejsca zdarzenia. Ona sama twierdzi, iż prosiła swoich rodziców o pomoc. Ci ostatni jednak tego nie potwierdzają.
Przeczytaj źródła: RadioZET 1, RadioZET 2
Idź do oryginalnego materiału