Żołnierz pod wpływem ostrzelał samochód. Mieszkańcy Mielnika nie kryją oburzenia

2 dni temu
Zdjęcie: Żołnierz ostrzelał cywilny samochód/YouTube @Wiadomości z kraju


Jak informuje portal "Super Express", mieszkańcy Mielnika nie mogą otrząsnąć się po wydarzeniach, do których doszło 1 stycznia. To właśnie wtedy pijany żołnierz ostrzelał samochód, którym podróżował ojciec z 13-letnią córką. Cudem nikt nie ucierpiał.

Pijany żołnierz strzelał do samochodu

Do tego wstrząsającego incydentu doszło w środę 1 stycznia około godziny 15:25. To właśnie wtedy 25-letni żołnierz, stacjonujący w ramach akcji Bezpieczne Podlasie w Mielniku próbował zatrzymać cywilny samochód. Oddał w powietrze, a także w kierunki osobówki serię strzałów z karabinka GROT.

W ostrzelanym samochodzie znajdował się ojciec z 13-letnią córką. Nastolatka wyskoczyła z pojazdu na moment przed tym, jak jeden z pocisków przeszył fotel, na którym siedziała. Choć wydaje się to wprost niewiarygodne, ani dziewczynka, ani jej ojciec nie odnieśli żadnych obrażeń.

Piotr Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie w rozmowie z Radiem Eska przekazał, iż żołnierz wystrzelił niemal 3 pełne magazynki. Po wszystkim żołnierz uciekł do pobliskiego lasu. Jak wskazuje dziennik, to właśnie tam został zatrzymany przez innych mundurowych.

Mieszkańcy Mielnika wstrząśnięci

Mieszkańcy Mielnika nie mogą otrząsnąć się z tego, co się wydarzyło. W rozmowie z dziennikiem mieszkańcy wskazali, iż rodzina, której samochód został ostrzelany przez żołnierza, jest bardzo "cicha i spokojna".

Rozmówcy "Super Expressu" są przekonani, iż ojciec z córką znaleźli się po prostu w złym miejscu o złej porze. Nikt nie wierzy, iż mężczyzna mógł mieć jakiś zatarg z żołnierzem, który ostrzelał jego samochód.

Niektórzy mieszkańcy Mielnika pytają, jak wojsko mogło dopuścić do takiej sytuacji. "To oni nie kontrolują, komu dają broń? Przecież on mógł zabić pół naszej wsi!" - dopytywała jedna z rozmówczyń dziennika.

Władysław Kosiniak-Kamysz za pośrednictwem mediów społecznościowych przekazał, iż strzelający do cywilów żołnierz poniesie nie tylko odpowiedzialność karną, ale także zostanie wydalony ze służby. "Nie ma pobłażania dla takiego bandyckiego zachowania" - dodał szef MON.

Idź do oryginalnego materiału