Znany kryminolog o zaginięciu Beaty Klimek. „Czekają na jeden błąd”

news.5v.pl 23 godzin temu
  • Kryminolog stawia mocną hipotezę, iż to ktoś z kręgu rodziny kobiety mógł doprowadzić do jej zaginięcia
  • — Nie chcę rzucać żadnych podejrzeń, ale pamiętajmy, iż 70 proc. morderstw na świecie jest ściśle związana z sytuacją rodzinną i relacjami między mężem a żoną — mówi Onetowi dr Paweł Moczydłowski
  • Nasz rozmówca nie wierzy też w zapewnienia człowieka, który podaje się za jasnowidza i twierdzi, iż wie, gdzie leży ciało kobiety
  • — Myślę, iż jest to żerowanie na nieszczęściu tej rodziny. Ktoś może uznać się za fachmana, ponieważ po zaledwie paru informacjach o znajdujących się wokół lasach, łąkach i bagnistym terenie można spekulować i uznać się za jakiegoś jasnowidza — uważa ekspert
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Zaginięcie Beaty Klimek

Beata Klimek zaginęła ponad pięć miesięcy temu i do tej pory nikt nie wie, co się z nią stało. Rodzina, przyjaciele i policja bezskutecznie szukały matki trójki dzieci, która po raz ostatni była widziana 7 października 2024 r. Ok. godz. 7.30 kobieta odprowadziła swoje pociechy na przystanek autobusowy, po czym miała udać się do banku, gdzie pracowała jako sprzątaczka. Nigdy nie dotarła do miejsca swojej pracy.

Nikt z bliskich Beaty Klimek nie wierzy, iż mogła dobrowolnie opuścić dom i porzucić swoje dzieci. 47-latka była pokłócona z mężem, który w tej całej sprawie zachowuje się dość dziwnie, choć ma alibi. Dodatkowo jego nowa partnerka była w przeszłości powiązana z tuszowaniem morderstwa swojego pierwszego męża. Mężczyzna wrócił do wspólnego domu tuż przed zaginięciem Beaty Klimek i utrzymuje, iż jest niewinny.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Ekspert: stało się coś złego

Choć organy ścigania nie zdobyły żadnych dowodów, które sugerowałyby, iż to mąż zaginionej lub ktokolwiek inny stoi za jej zniknięciem, to ekspert nie ma złudzeń — wyjaśnienie tej sprawy to tylko kwestia czasu.

— Zawodowa intuicja podpowiada mi — proszę pamiętać, iż to tylko hipoteza — iż stało się coś złego. Wydaje mi się, iż ta kobieta nie żyje. Nie chcę rzucać żadnych podejrzeń, ale pamiętajmy, iż 70 proc. morderstw na świecie jest ściśle związana z sytuacją rodzinną i relacjami między mężem a żoną. Ludzie realizowane są w związkach, a potem pod wpływem emocji, przy „diabelskim” zaćmieniu są w stanie zachować się nieracjonalnie — mówi w rozmowie z Onetem dr Paweł Moczydłowski.

Kryminolog wskazuje, iż zaginiona nie wygląda na osobę, która mogłaby porzucić swoje dzieci. Jego zdaniem Beata Klimek była skoncentrowana na życiu bez swojego męża, ale z pewnością chciała spędzić szczęśliwe dni u boku swoich pociech.

— Nie wydaje mi się, aby ucieczka wchodziła tu w grę. Mówiąc szczerze, nie widzę potencjału ekonomicznego u tej kobiety, która pracowała jako sprzątaczka i miała trójkę dzieci. Chodzi mi o zdolność do porzucenia swojego dotychczasowego życia. Do tego potrzebne są odpowiednie środki, a ona zniknęła bez śladu — tłumaczy ekspert.

Oczekiwanie na błąd sprawcy

Zdaniem naszego rozmówcy kluczem do rozwiązania sytuacji są dzieci 47-latki, które były przy matce i w domu z pewnością sporo widziały.

— Na pewno policja i prokuratura już je przesłuchały. Być może nie było to możliwe od razu z uwagi na szok, ale te dzieci mieszkały w tym domu, wszystko widziały i słyszały. Być może coś się wydarzyło na kilka dni przed jej zniknięciem.

Choć od zaginięcia kobiety minęło już ponad pięć miesięcy, to policja nie wpadła na żaden trop, który pozwoliłby na wyjaśnienie tej sprawy. Idąc tropem swojej hipotezy kryminolog wskazuje: — Myślę, iż czekają na błąd sprawcy. Pozwalają mu spokojnie żyć, poczuć się pewnie i czekają, aż popełni jakiś błąd. Nie ma zbrodni doskonałej — podkreśla dr Paweł Moczydłowski.

Żerowanie na tragedii rodziny

Każda taka niewyjaśniona sytuacja z czasem przyciąga ludzi, którzy chcą na niej coś zyskać. Nie inaczej jest w sprawie Beaty Klimek. Pewnie mężczyzna z Olsztyna, który uważa, iż jest jasnowidzem (celowo nie podajemy jego imienia i nazwiska) jest przekonany, iż potrafi wskazać miejsce, w którym znajduje się zaginiona. Twierdzi, iż kobieta została pochowana w lesie, na zachód od jej domu, w pobliżu polany i torów kolejowych biegnących na północny zachód.

— Leży w lesie, w kierunku na zachód od domu, jest to polanka w sąsiedztwie lasu i choćby widzę, iż niedaleko biegną tory kolejowe, tak jakby lecą na północny zachód, zakopano ją w odległości 15 minut od miejsca zamieszkania. Widzę nogi wymoczone w wodzie, więc musi być to teren podmokły, jest zakopana na terenie bagnistym na cieku wodnym — twierdzi jasnowidz w rozmowie z „Faktem”.

Mężczyzna jest tak pewny swego, że w mediach społecznościowych zwołał na sobotę 22 marca br. poszukiwania Beaty Klimek. Na jednej z grup poszukiwawczej zamieszczono informację, iż akcja zakończyła się fiaskiem, ponieważ o umówionej godzinie stawił się tylko ten jasnowidz.

Kryminolog nie ma złudzeń, iż to próba medialnego zaistnienia, która kilka ma wspólnego z chęcią rzeczywistego niesienia pomocy.

— Myślę, iż jest to żerowanie na nieszczęściu tej rodziny. Ktoś może uznać się za fachmana, ponieważ po zaledwie paru informacjach o znajdujących się wokół lasach, łąkach i bagnistym terenie można spekulować i uznać się za jakiegoś jasnowidza. Ten człowiek próbuje się przebić ogólnopolsko i w jakiś sposób mu się to udaje, ale z mojego doświadczenia zawodowego wynika, iż nie ma w tym żadnej magii — zapewnia dr Moczydłowski.

Idź do oryginalnego materiału