Zmiany kadrowe jako tarcza? GOSiR z nowym dyrektorem, gdy stary odchodzi w cieniu prawomocnego wyroku za fizyczne i psychiczne znęcanie się nad żoną

2 dni temu

Ostatnie dni przyniosły w Gnieźnie serię zmian kadrowych na kluczowych stanowiskach w Urzędzie Miejskim i jednostkach podległych. Oficjalny komunikat ratusza mówi o reorganizacji i „wzmocnieniu struktur”, ale kontekst, w jakim dokonano przesunięć, sprawia, iż trudno mówić o przypadkowym zbiegu okoliczności. W centrum wydarzeń znajduje się Gnieźnieński Ośrodek Sportu i Rekreacji – jednostka, której dotychczasowy dyrektor, Jacek M., odchodzi ze stanowiska w atmosferze napięcia i prawomocnego wyroku za fizyczne i psychiczne znęcanie się nad żoną.

Najważniejsze fakty pozostają bezsporne: Jacek M. w ubiegłym tygodniu sam złożył wypowiedzenie umowy o pracę. W tym samym czasie w jego sprawie zapadł prawomocny wyrok przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Wyrok utrzymujący w mocy wcześniejsze orzeczenie Sądu Rejonowego w Gnieźnie – wyrok szczegółowy, rozbudowany i dotyczący poważnych, wielowątkowych zarzutów.

Ratusz przyznaje jedynie, iż do dnia dzisiejszego nie wpłynął do urzędu prawomocny wyrok. Nie zaprzecza jednak, iż Jacek M. sam złożył rezygnację. Nie precyzuje także, czy zna treść rozstrzygnięcia sądu – jedynie, iż nie wpłynęło ono formalnie do urzędu. To rozróżnienie jest kluczowe, ponieważ według informacji sądowych, wyrok uprawomocnił się w środę ubiegłego tygodnia. Innymi słowy: był faktem, kiedy Jacek M. odszedł, choć miasto, formalnie, może twierdzić, iż dokumentu nie otrzymało i można dać temu wiarę, ponieważ sam skazany nie musiał go przedłożyć razem z wypowiedzeniem.

Ciężar wyroku i jego brzmienie

Wyrok drugiej instancji dotyczący Jacka M. obejmuje szeroki katalog czynów: od znęcania psychicznego i fizycznego nad żoną, poprzez groźby karalne, pozbawienie wolności, naruszenie nietykalności cielesnej, zastraszanie, aż po uporczywe nękanie. Sąd Rejonowy w Gnieźnie wymierzył mu karę roku więzienia z warunkowym zawieszeniem na cztery lata próby, środki karne, zadośćuczynienie oraz dozór kuratora sądowego. Sąd Okręgowy w Poznaniu utrzymał wyrok w mocy.

Opis czynów w uzasadnieniu sądu jest jednoznaczny i szczegółowy – wielokrotnie potwierdzony materiałem dowodowym, oparty na licznych, aż jedenastu rozprawach prowadzonych w latach 2023–2024. Wyrok obejmuje zdarzenia wyjątkowo drastyczne i długotrwałe, opisujące sytuację, w której pokrzywdzona żona Jacka M. doznała zarówno przemocy fizycznej, jak i psychicznej, a także naruszeń jej prywatności oraz poczucia bezpieczeństwa.

Sprawa, choć dotycząca życia prywatnego, nabiera dodatkowego ciężaru, gdy dotyczy osoby stojącej na czele miejskiej jednostki publicznej.

Dlaczego ratusz mówi tak mało?

Oficjalny komunikat miasta dotyczący zmian na stanowiskach kierowniczych koncentruje się na przedstawieniu nominacji Anny Dzionek oraz Artura Krysztofiaka. To osoby o bogatym doświadczeniu i wysokich kompetencjach – ich nominacje nie budzą zastrzeżeń merytorycznych. Jednak forma ogłoszenia reorganizacji, pozbawiona choćby jednego zdania odnoszącego się do zakończenia współpracy z Jackiem M., musi budzić pytania. Przez ostatnich kilka lat, kiedy sprawa miała swój bieg w sądzie, Gniezno milczało na temat tragedii rodzinnej, która rozgrywała się zarówno w domu, jak i później na sali rozpraw. W opinii publicznej krążyły natomiast – jak się okazuje – nieprawdziwe informacje na temat zdarzeń przełomu 2021 i 2022 roku.

Ratusz ograniczył się do komunikatu o „łączeniu stanowisk” i „wzmocnieniach kadrowych”. W praktyce oznacza to, iż stanowisko dyrektora GOSiR przejmuje Artur Krysztofiak – dotychczas koordynator obchodów 1000-lecia koronacji, dyrektor Wydziału Promocji, Kultury i Turystyki Urzędu Miejskiego w Gnieźnie i osoba o bogatym doświadczeniu w zarządzaniu instytucjami publicznymi. Krysztofiak niewątpliwie jest postacią kompetentną, z rozbudowanym dossier zawodowym. Jednak fakt, iż obejmuje stanowisko „pełniącego obowiązki”, a nie dyrektora z pełną nominacją, pokazuje, iż sytuacja jest nagła.

Co wydarzyło się między środą a końcem tygodnia?

Zestawiając chronologię:

  • Środa – wyrok sądu staje się prawomocny.

  • Koniec tygodnia – Jacek M. składa wypowiedzenie umowy o pracę.

  • Poniedziałek – ratusz publikuje komunikat o zmianach kadrowych, nie odnosząc się do powodu odejścia dotychczasowego dyrektora GOSiR.

Fakt, iż urząd twierdzi, iż wyrok „nie wpłynął”, jest formalnie poprawny, ale nie wyjaśnia, czy – biorąc pod uwagę wagę sprawy – miasto było świadome, iż wyrok już zapadł. To różnica między wiedzą formalną a wiedzą faktyczną. Miasto nie zaprzecza, iż wiedziało o skazującym wyroku I instancji.

Odejście Jacka M. po 25 latach pracy na tym stanowisku, poprzez wypowiedzenie umowy jest najwygodniejszą drogą dla obu stron – pozwala uniknąć trybu odwołania lub dyscyplinarnego rozwiązania stosunku pracy, a tym samym uniknąć konieczności publicznego tłumaczenia przyczyn. Ale to właśnie brak wyjaśnienia rodzi komentarze.

Znaczenie tej sprawy dla Gniezna

GOSiR to jednostka odpowiedzialna za sportową, rekreacyjną i infrastrukturalną część życia miasta. Dyrektor tej instytucji ma kontakt z klubami, rodzicami, młodzieżą, stowarzyszeniami, środowiskiem sportowym. To funkcja zaufania publicznego. Dlatego pytania o standardy etyczne zarządzania w instytucjach miejskich są naturalne. Czy ratusz powinien informować mieszkańców o zakończeniu współpracy, gdy dotyczy ono osoby skazanej prawomocnym wyrokiem? Czy powinien wyrazić stanowisko w sprawie? Czy powinno być to wprost ujęte w komunikacie, zamiast ukryte pod zasłoną reorganizacji? Czy zasada domniemania niewinności nie powinna mieć tutaj ograniczone zastosowanie – chociażby do wyroku sądu pierwszej instancji? Czy biorąc pod uwagę, iż ratusz po wyroku sądu pierwszej instancji nie zawiesił Jacka M. w pełnieniu obowiązków do czasu uprawomocnienia się decyzji, w perspektywie finalnego wyroku nie wygląda na przyzwalanie magistratu na tego typu zachowania dyrektora tak ważnej instytucji?

Sam fakt, iż miasto nie sygnalizuje przygotowania konkursu na stanowisko dyrektora GOSiR, a powierza obowiązki Arturowi Krysztofiakowi, świadczy o tym, iż priorytetem jest stabilizacja jednostki i szybkie wygaszenie potencjalnych napięć w debacie publicznej. Miejsce GOSiR w strukturze miasta jest zbyt istotne, by pozwolić sobie na dłuższy okres niepewności.

Nowe otwarcie, ale pod presją kontekstu

Nominacja Anny Dzionek z dyrektor Gabinetu Prezydenta na kierowniczkę Wydziału Promocji, Kultury i Turystyki oraz przesunięcie Artura Krysztofiaka na p.o. dyrektora GOSiR tworzą wrażenie szerokiego pakietu zmian organizacyjnych. Skład personalny jest mocny, doświadczenie obu osób – imponujące, a ich kompetencje – niekwestionowane. Jednak sposób ogłoszenia zmian sprawia, iż jedno pytanie staje się ważniejsze od wszystkich innych: czy ratusz zrobił wszystko, aby transparentnie poinformować mieszkańców o okolicznościach zakończenia współpracy z osobą skazaną prawomocnym wyrokiem za znęcanie psychiczne i fizyczne nad żoną oraz wcześniej – po wyroku sądu pierwszej instancji – zasygnalizować, iż nie ma przyzwolenia na tego typu zachowania? W cieniu tego wszystkiego pozostaje także małoletni syn byłego już dyrektora GOSiR. Cisza urzędu nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Ale sama jej treść – a raczej jej brak – staje się odpowiedzią samą w sobie.

Najcięższe oskarżenia i prawomocny wyrok: katalog przemocy, który obciąża byłego dyrektora GOSiR

Sprawa Jacka M., dziś już oficjalnie byłego dyrektora GOSiR, to jeden z najbardziej drastycznych i wielowątkowych procesów karnych dotyczących osoby pełniącej dotąd wysoką funkcję publiczną w Gnieźnie. Wyrok, który uprawomocnił się w ubiegłą środę, obejmuje katalog czynów, które sąd uznał za udowodnione i składające się na długotrwały, wieloaspektowy wzorzec przemocy wobec żony. najważniejsze ustalenia sądu, podtrzymane przez Sąd Okręgowy w Poznaniu, obejmują m.in. psychiczne i fizyczne znęcanie się nad osobą najbliższą, groźby karalne, pozbawienie wolności poprzez zamknięcie pokrzywdzonej na balkonie w lutym 2022 roku, bicie, popychanie oraz spowodowanie obrażeń ciała. W wyroku znalazło się także stwierdzenie uporczywego nękania – śledzenia, nachodzenia, wielokrotnego wysyłania wiadomości, a choćby wrzucenia do skrzynki listowej zdjęcia rodzinnego z wyciętą głową pokrzywdzonej. Sąd uznał także, iż działania te doprowadziły do powstania u kobiety objawów zaburzeń adaptacyjnych i długotrwałego stanu lękowego. Oddzielnie Jacek M. został skazany za stosowanie przemocy w celu wymuszenia odstąpienia od zgłoszenia przestępstwa organom ścigania. Łączna kara – rok pozbawienia wolności, zawieszona na cztery lata – została uzupełniona pięcioletnimi zakazami zbliżania się i kontaktowania z pokrzywdzoną oraz obowiązkiem zapłaty zadośćuczynienia. Jedynym czynem, od którego byłego dyrektora uniewinniono, była próba doprowadzenia do czynności seksualnej – w tym punkcie sąd nie dopatrzył się dostatecznych podstaw do skazania. Wszystkie pozostałe elementy aktu oskarżenia zostały jednak podtrzymane przez sąd drugiej instancji, co oznacza pełną prawomocność orzeczenia.

Idź do oryginalnego materiału