W szpitalu zmarła 24-letnia Klaudia K., ofiara brutalnej napaści dokonanej najprawdopodobniej przez 19-letniego Wenezuelczyka Yomeykerta R.-S. Lekarze walczyli o jej życie przez dwa tygodnie. Niestety, kilkanaście ciosów nożem, jakie jej zadał, okazały się śmiertelne.
Co dalej ze sprawą?
Jak mówi w rozmowie z naTemat.pl prokurator Andrzej Kukawski z toruńskiej Prokuratury Rejonowej, śledczy muszą teraz poczekać na sekcję zwłok zmarłej kobiety. W teorii możliwa jest zmiana kwalifikacji czynu z usiłowania zabójstwa na zabójstwo.
Z nieoficjalnych informacji, jakie posiadamy, wynika, iż jest to prawdopodobne. Ale z raportu z sekcji musi wyjść założenie, iż to właśnie rany zadane przez domniemanego sprawcę spowodowały śmierć.
Do tej pory śledztwo wobec Yomeykerta R.S. prowadzone było w kierunku usiłowania zabójstwa. Jest podejrzewany o to, iż zadał wracającej z pracy kobiecie kilkanaście ciosów nożem. W komunikatach policji nie ma nic o ewentualnym podłożu ataku. Nie wiadomo, czy był to atak przypadkowy, czy doszło do jakiejś sprzeczki albo próby rabunku. Sam Yomeykert R.-S. również tego nie wyjaśnił.
– Został przesłuchany, kiedy przedstawiono mu zarzutu usiłowania zabójstwa. On odmówił ustosunkowania się do zarzutu, odmówił składania wyjaśnień i odmówił odpowiedzi na pytania – mówi nam prok. Kukawski.
Czy Yomeykert R.S. zostanie poddany ekstradycji?
Na razie kwestia ewentualnej ekstradycji pozostaje w sferze czysto teoretycznej. Prok. Kukawski zaznacza, iż trzeba przede wszystkim zakończyć śledztwo w Polsce.
Z komunikatu toruńskiej prokuratury wiemy, iż do ataku na wracającą z pracy Klaudię K. doszło w nocy 12 czerwca w parku w Toruniu przy Placu Pokoju Toruńskiego. Sprawca zadał kobiecie kilkanaście ciosów nożem w okolicę głowy, szyi oraz klatki piersiowej.
Policję o zdarzeniu powiadomił świadek, który usłyszał wołanie o pomoc i spłoszył napastnika. Pokrzywdzonej udzielono niezbędnej pomocy medycznej i zawieziono do szpitala w Toruniu.
Po krótkim pościgu funkcjonariusze Policji zatrzymali obywatela Wenezueli Yomeykerta R.-S. Ustalono, iż zatrzymany znajdował się w stanie nietrzeźwości (ponad 1,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu).
Już następnego dnia prokurator przedstawił mężczyźnie zarzut usiłowania zabójstwa Klaudii K.
Wenezuelczyk pozostaje w areszcie
Prokurator, mając na uwadze obawę ucieczki podejrzanego oraz grożącą mu surową karę, złożył do Sądu Rejonowego w Toruniu wniosek o zastosowanie wobec podejrzanego tymczasowego aresztowania na 3 miesiące i zarządził jego doprowadzenie do sądu.
Podejrzany ma 19 lat, jest kawalerem, nie jest nigdzie zatrudniony. Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, przebywa w Polsce od lutego bieżącego roku. Przyjechał do swojej matki, pracującej w Toruniu. Oboje przebywają w Polsce legalnie.
Przestępstwo zarzucone podejrzanemu zagrożone jest karą więzienia na czas nie krótszy od lat 10 albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.
Biegł z "opętanym wzrokiem"
Świadek zdarzenia, pan Błażej, w rozmowie z Polsat News opowiedział o tym, co się wydarzyło.
– Nie było to wołanie o pomoc, ale przeraźliwe wydzieranie się. Podszedłem do okna, sprawdziłem, czy coś widać. Nic nie było widać, dlatego zadzwoniłem na numer alarmowy i poprosiłem, żeby ktoś przyjechał – powiedział.
Po chwili wyszedł na zewnątrz i zobaczył napastnika. Ten biegł w jego stronę "z opętanym wzrokiem". – Nie zastanawiałem się i wyjąłem gaz pieprzowy. Potraktowałem go dwoma chmurkami. Odbiegłem na bok, a on zrezygnował z gonitwy za mną – dodał.
Po ucieczce sprawcy pan Błażej wrócił do rannej kobiety. – Sprawdziłem jej czynności życiowe. Oddychała, rzęziła, ale nie odpowiadała. Zadzwoniłem jeszcze raz na numer alarmowy – relacjonował.