Zimna Wódka – czemu nie?

opowiecie.info 3 godzin temu

Kiedy ktoś po raz pierwszy słyszy nazwę wsi Zimna Wódka, natychmiast zaczyna się uśmiechać. Bo przecież – czy można wyobrazić sobie lepszą reklamę dla miejscowości niż taka, która brzmi jak nazwa baru z najdłuższą kolejką w kraju?

Tymczasem miejscowość, która leży niedaleko Strzelec Opolskich, wcale nie powstała z inicjatywy wesołego karczmarza, tylko – jak to zwykle bywa – z bardziej przyziemnych powodów.

Według jednej z wersji nazwa wzięła się od źródełka, które biło tu podobno wodą tak zimną, iż choćby latem zęby dzwoniły. Chłopi przychodzili po nią z daleka, bo mówiono, iż leczyła gorączkę, a choćby złamane serce. (Z tym ostatnim to chyba jednak przesada – ale któż z nas nie chciałby wierzyć, iż chłodna woda ukoi miłosne troski?).

Inna legenda głosi, iż w czasach husyckich, kiedy okolice nękały watahy wojowników, w jednym z dworków na skraju wsi ukrywała się piękna Helena. Aby odstraszyć nieproszonych gości, jej ojciec kazał obłożyć bramę lodem ze stawu i polać ją wodą tak, iż cała zamieniła się w połyskujący mur. Każda wspinaczka po tym ogrodzeniu kończyła sie niepowodzeniem. I tak ponoć powstało określenie „zimna wódka” – bo zimna woda wtedy uratowała całą wieś.

Oczywiście, jak to w felietonie, można też dodać wersję nieco mniej patetyczną: iż nazwę wymyślili sami podróżni. Bo któż, wędrując polami Opolszczyzny, nie zatrzymałby się w miejscu, gdzie gospodarz z uśmiechem nalałby kubek wody ze studni, zimnej jakby prosto z lodówki? A iż woda miała wyjątkowo orzeźwiający smak, ktoś zażartował: „U wos, gospodorzu, ta wōdka tako zimniutko, jakby była w samiuśkij ziymie!” – i tak już zostało.

Dziś Zimna Wódka ma w sobie coś z tej dawnej anegdoty: to wieś niewielka, ale zapamiętywana. Kto raz zobaczy tabliczkę z nazwą, od razu robi zdjęcie i wysyła znajomym, dodając komentarz: „Pozdrawiam z najlepszej reklamy trunku na Opolszczyźnie”. A przecież chodzi tylko o wodę. Ale może właśnie dlatego to miejsce jest takie wyjątkowe – bo pokazuje, iż czasem sama nazwa wystarczy, byśmy się uśmiechnęli i zapragnęli zboczyć z trasy.

Ale zostawmy już legendy – co dzisiaj znajdzie turysta, który skręci z drogi krajowej nr 94 i zajrzy do tej małej, a jakże głośnej nazwą wioski?

Po pierwsze: Kościół św. Marii Magdaleny wzniesiony w roku 1524 , z wieżą, która pięknie rysuje się na tle pól. Warto zajrzeć do środka – cisza i zapach drewna tworzą atmosferę dawnej śląskiej wsi. Można także odwiedzić zbiorową mogiłę powstańców śląskich z 1921 roku, na cmentarzu rzymskokatolickim.

Po drugie: stare kapliczki i krzyże przydrożne, które opowiadają więcej o historii i religijności tej ziemi niż niejedna książka. Każdy z nich ma swój los i fundatora, a gdyby mogły mówić, pewnie zdradziłyby więcej niż niejedna kronika.

Po trzecie: okolica – Zimna Wódka leży jak w sercu zielonej mozaiki pól i lasów, idealnych na piesze spacery albo krótką rowerową wycieczkę. Zresztą sama nazwa zobowiązuje – po takim spacerze najlepiej usiąść przy źródełku i napić się… oczywiście zimnej wody.

Jest w tej wiosce coś jeszcze – atmosfera. Ma się wrażenie, iż czas płynie tu wolniej, jakby zatrzymał się w chwili, kiedy ktoś po raz pierwszy zanotował tę niecodzienną nazwę. To dobre miejsce na chwilę oddechu, dla tych, którzy chcą wyrwać się z miasta, ale nie mają ochoty spędzać godzin w samochodzie.

Dlaczego więc warto odwiedzić Zimną Wódkę? Bo to miejsce, które łączy w sobie trzy rzeczy rzadko spotykane razem: zabawną legendę, spokojne pejzaże i kawałek historii, który można odnaleźć między kapliczką a drewnianą ławką pod lipą. A przy okazji – będzie o czym opowiedzieć znajomym.

Fot. Robert Niedźwiecki

Idź do oryginalnego materiału