Zginął w tajemniczy sposób. Podawał się za syna rosyjskiego oligarchy

6 godzin temu
Sprawa śmierci Zaca Brettelera z Wielkiej Brytanii do dzisiaj nie została rozwiązana. Jednak zrozpaczeni rodzice chłopaka nie poddają się i robią wszystko, by o niej nie zapomniano. Ich zdaniem w czasie śledztwa pominięto wiele istotnych szczegółów. Historia została przypomniana niedawno na łamach magazynu The New Yorker.
29 listopada 2019 roku matka Zaca, Rachelle Bretteler, obudziła się, czując ogromny niepokój o swojego 19-letniego syna. Nagle o 9:30 do jej domu zadzwonił dzwonek. W drzwiach stał muskularny mężczyzna, który rozmawiał z kimś przez telefon. Nie rozłączył się, choćby gdy zobaczył kobietę.

REKLAMA







Zobacz wideo Czy wiesz, co zrobić, gdy zaginie ktoś bliski?



Ich syn miał spędzić weekend z przyjacielem
Nieznajomy, ku zaskoczeniu Rachelle, zapytał ją o to, gdzie jest Zac. Gdy odpowiedziała, iż nie wie, mężczyzna zadał kolejne pytanie. Chciał dowiedzieć się, kim tak adekwatnie jest Rachelle. Gdy zgodnie z prawdą odpowiedziała, iż jest matką Zaca, usłyszała, iż osoba, z którą nieznajomy rozmawiał przez telefon, odparła: "To niemożliwe. Przecież jego matka jest w Dubaju".
Mężczyzna po tej rozmowie gwałtownie oddalił się i odjechał swoim autem. A Rachelle była jeszcze bardziej zaniepokojona. Postanowiła więc zgłosić na policję zaginięcie syna. Jak przekazała funkcjonariuszom, w czwartek wieczorem 19-latek poinformował ją, iż zamierza spędzić weekend z przyjacielem. I jak podkreślił, nie będzie w tym czasie korzystać z telefonu.
Nie wiadomo jednak, czy rodzice mieli świadomość, w jakim wieku był przyjaciel, z którym spotkał się ich syn. Okazało się, iż to Akbar Shamji - ponad 40-letni biznesmen, prowadzący swoją działalność w Londynie.


Rozmowa z biznesmenem i smutny finał sprawy
niedługo po zgłoszeniu zaginięcia rodzice chłopaka spotkali się ze wspomnianym biznesmenem. Mężczyzna przekazał im torbę, do której Zac spakował swoje rzeczy. I jak dodał, widział się z nim w czwartkowy wieczór. 19-latek miał wówczas wyznać mu między innymi, iż walczy z uzależnieniem od heroiny. Słowa te zaskoczyły rodziców, gdyż nigdy nie zauważyli, by ich syn miał tego typu problemy. Poza tym, jak zauważyli, biznesmen był bardzo zdenerwowany. Przez całą rozmowę unikał kontaktu wzrokowego.



Jak wynikało z relacji mężczyzny, następnego dnia chłopak zniknął bez pożegnania. To wzbudziło jego niepokój. Dlatego też wysłał swojego szofera pod adres zamieszkania Zaca. Był to muskularny mężczyzna, z którym 29 listopada rano rozmawiała Rachelle. W czasie rozmowy wyszedł na jaw pewien interesujący szczegół. Okazało się, iż Zac przez całą znajomość z biznesmenem podawał się za syna rosyjskiego oligarchy. Twierdził, iż nazywa się Zac Ismailov.



Następnego dnia w domu państwa Brettlerów pojawiła się policja. Funkcjonariusze przekazali rodzicom, iż w Tamizie znaleziono ciało ich syna. Śledczy założyli, iż 19-latek prawdopodobnie odebrał sobie życie. I jak wynika z relacji rodziców, nie sprawdzili wielu istotnych szczegółów.
Zac Brettler podawał się za syna rosyjskiego oligarchy
Warto wspomnieć, iż trzy lata wcześniej chłopak rozpoczął naukę w prestiżowej szkole Mill Hill School, w której uczyły się dzieci wschodnich oligarchów. Chłopak nie czuł się komfortowo w takim środowisku. Jego znajomi mogli pozwolić sobie na różne rzeczy, na które nie było go stać.
Teorię na temat tego, iż chłopak podawał się za syna rosyjskiego oligarchy, potwierdzono w czasie śledztwa. Okazało się także, iż nastolatek od jakiegoś czasu rozwijał znajomości w londyńskim półświatku przestępczym.



Rodzice Zaca gwałtownie zauważyli, iż śledczy nie są chętni, by dokładnie zbadać przyczynę śmierci ich syna. Twierdzą, iż funkcjonariusze zachowywali się tak prawdopodobnie z obawy przed jakimiś osobami zaangażowanymi w sprawę. Nie sprawdzono wielu istotnych szczegółowo, które mogłoby przyczynić się do rozwiązania zagadki. Oni sami podejrzewają, iż ich syn próbował przed kimś uciec i nie wierzą w to, iż chciał odebrać sobie życie.
Idź do oryginalnego materiału