Wiedzę o polu antenowym Służby Wywiadu Wojskowego w Chotomowie można było zdobyć albo składając tam wizytę, wpuszczali każdego, albo robiąc zdjęcia z dużej odległości. Po publikacjach poprawiano te błędy. Wywalono firmę ochroniarską, na jej miejsce pojawili się żołnierze z Pułku Ochrony im. gen. dyw. Bolesława Wieniawy. Zaczęto wreszcie zamykać wewnętrzną bramę. Dodatkowo żeby osłonić obiekt na płocie powieszono zieloną przesłonę.
Nie byłbym sobą gdybym nie znalazł kolejnego sposobu na dotarcie do informacji o polu anten. Zwłaszcza, iż były trzy przeszukania a opisałem tylko dwie metody.
Tytułem wstępu. Jak wiecie bronię się przed groźbą zarzutów za opisanie na blogu błędów ochrony obiektu SWW w Chotomowie. Można było tam wejść bez żadnej weryfikacji, dzwoniąc domofonem. Pilnowali wychudzeni emeryci, wpuszczali jak leci, bo prawdopodobnie nie przychodziło im do głowy, iż może dzwonić ktoś spoza służby. Jako dowód niedbalstwa ochrony i dwóch wizyt, do artykułu wrzuciłem kilka zdjęć anten z środka obiektu. Różniły się od zdjęć robionych z zewnątrz jedynie brakiem siatki. Nie zrobiłem niczego nielegalnego. Dokładnie dlatego, przestraszony realną groźbą odpowiedzialności za brak ochrony Chotomowa, Szef SWW Marek Łapiński, namówił prokuratora Jana Zarosę do uznania, mimo pełnej widoczności, anten i pola za ściśle tajne. Czyli tak jakby 25 metrowe anteny spoczywały w kancelarii tajnej. To absurdalnie wysoka klauzula dla czegoś za zwykłą siatką w środku miasta, ze zdjęciami na Google. Użyli tego formalnego chwytu do szykan, jak trzy przeszukania. W ramach akcji obywatelu uniewinnij się sam, zrobiłem z miejsca publicznego serię zdjęć identycznych z tymi z artykułu. Co widać z ulicy nie może być tajne(chyba, iż w wojsku :). Po tym nie było już za co ścigać, śledztwo poszło do zamrażarki. Sprawy jednak nie umorzono, bo po co, a rzeczy nie zwrócono. Trzymają je jako ostatnią linię obrony Łapińskiego. Stąd pomysł na tą nową akcję, której efekty podkreślają prawdziwą naturę śledztwa.
Do brzegu. Okazuje się, iż każdą przebudowę instalacji nadawczych, zarówno cywilnych jak i wojskowych, poprzedza, sporządzana przez Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska, ocena oddziaływania na środowisko. Wnioskodawca, w tym przypadku MON, dostarcza szczegółowe plany, parametry anten, dane producenta, a następnie specjalista tworzy prognozy jakie to wytworzy pole elektromagnetyczne. Postępowanie dotyczące tego konkretnego miejsca, ze względu na duże moce anten i zamieszkaną okolicę, toczyło się ładnych parę lat. W 2017 roku wydano zgodę i przebudowano obiekt według będących podstawą oceny planów. Nie można tu robić odstępstw. Do dwóch istniejących anten dostawiono trzy nowe. Jedną ze starszych podwyższono. Same plany spoczęły w archiwum RDOŚ i SWW. Tylko jak do nich dotrzeć?
Udało mi się ustalić numer sprawy, WOOŚ-II.4210.74.2011.TR i konkretny RDOŚ, który przechowuje raport. Potem bez zaskoczeń, złożyłem zapytanie o informację publiczną.
Oczekiwanie trochę trwało, bo urzędnicy mieli problem ze zlokalizowaniem mającego kilka lat raportu. W końcu na mojej skrzynce pocztowej wylądował zeskanowany raport z dodatkami, w sumie 3 pdfy do pobrania na końcu artykułu. Dokumenty stanowią domenę publiczną. Należy tu podkreślić, iż to nie rolą RDOŚ jest ocena znaczenia dokumentów. Luka nie dotyczy tylko ośrodka wywiadu w Chotomowie. Każda modernizacja stacji nadawczych MON ma swój dostępny publicznie raport. Z mapami i danymi technicznymi. Jak za chwilę zobaczymy sam podany w dokumencie producent, który wykonał w Polsce niejedno zamówienie, sugeruje gdzie należy szukać innych raportów. W sumie największy problem to ustalenie sygnatur i nazw planów. Na miejscu MON przyjrzałbym się sprawie.
W dokumencie znajdziemy umiejscowienie anten, ich dane techniczne, nazwy(LPH-24 i CMV330/4), zasięg oddziaływań pól elektromagnetycznych, producenta(Antenna Products z Mineral Wells koło Fort Worth w Texasie), moce i inne proce. Jak widać w tym momencie wiadomo o tym polu zaskakująco dużo. Chociaż dalej nie znam pinu do bramy.
Z zamówionego przez MON raportu wynika, iż sąsiedztwo stacji znajduje się w strefie przekroczonych wartości pola elektromagnetycznego. Właśnie kontrowersje w tej kwestii były przyczyną opóźnienia akceptacji raportu. Jednak SWW to nie Vault-Tec a okolica nie zamieni się w uniwersum Fallouta, bo zabudowa mieszkalna jest poniżej wysokości wytworzonego pola. Jest tak bo 25 metrowe anteny propagują pole odpowiednio wysoko.
Na środku pola znajduje się oryginalna antena CMV-330, której specyfikację również znajdziemy w raporcie.
Poniżej wszystkie cztery anteny LPH-24. Z prawej, pomiędzy dwoma LPH, widać niepozorną CMV-330 z przewodami rozchodzącymi się od podstawy.
Przeglądanie strony producenta Antenna Products potwierdza, iż to on instalował te anteny i przynosi kilka ciekawostek.
Poniżej dostępne na stronie producenta zdjęcie anteny pochodzące, jak wszystko wskazuje, z obiektu SWW w Chotomowie. Pod nią widać drobne sylwetki żołnierzy. Dla porównania obok zdjęcie pochodzące z mojego artykułu, za które formalnie mnie przeszukiwano. Pokazuje to, iż powodem do ścigania nie było zdjęcie, bo tych robiono wiele, ale wskazanie błędów ochrony Chotomowa.
Naturalnie w mniej absurdalnym USA, nikomu nie przyszło do głowy, iż z powodów politycznych ktoś może uznać 25 metrowe widoczne z kosmosu anteny za niewidoczne i tajne.
Poniżej screen ze strony producenta, który potwierdza, iż to on instalował w Polsce anteny LPH-24, które zamówiło SWW.
Poniżej kolejna realizacja w Polsce, której opis znajdziemy na stronie producenta. Co prawda nie wiadomo gdzie stanęła antena MAS-5, ale miało się to stać w 2020 roku. W rogu widać choćby kamerę. Zrobione prawdopodobnie za zgodą wojska. To jak jest z tą nielegalnością robienia zdjęć antenom? Również dla tej modernizacji przygotowano raport środowiskowy do pobrania zapytaniem.
Dostępność raportów tego typu pokazuje niespójność systemu. To samo w jednym miejscu ma zapewne, na ile poznałem logikę MON, klauzulę ściśle tajne a w innym będzie dostępne zapytaniem. Brakuje tu jakichkolwiek testów. Potem jak ktoś do tego siądzie to wszystko sypie się jak domek z kart. interesujące jest też to, iż Amerykanie publikują zdjęcia zainstalowanych w PL wojskowych anten, podają ich typy i parametry i sugerują gdzie jeszcze mogą być raporty.
Wobec oficjalnej jawności pola antenowego, skoro jego plany są dostępne publicznie a zdjęcia za zgoda wojska są robione i umieszczane przez producenta na stronie, domagam się umorzenia śledztwa, zwrotu zabranych rzeczy i odszkodowania za straty wywołane przez duet Łapiński-Zarosa.
Rzeczone raporty środowiskowe z uzupełnieniami:
Raport o oddziaływaniu przedsięwzięcia 1
Raport o oddziaływaniu przedsięwzięcia 2
Raport o oddziaływaniu przedsięwzięcia 3
PS.
To najpewniej stąd nadaje E11 Oblique(E jak english, bo Pani, której praca polega na powtarzaniu numerków, mówi po angielsku). Słynna polska stacja numeryczna. Z bardzo dobrym odbiorem na prawie całym świecie.