– Trzeba pamiętać, iż ptaki są kręgowcami i obejmuje je ochrona prawna – mówi prokurator rejonowy w Świdnicy Marek Rusin. Do sądu został skierowany drugi już akt oskarżenia w sprawie piskląt jaskółek. Mimo iż nie zostały brutalnie zrzucone na ziemię, ale włożone z gniazdem do wiadra, sprawcy zostali oskarżeni o znęcanie się nad zwierzętami. Za ten czyn odpowiedzą pracownicy ekipy remontowej, którzy wymieniali okna w Strzegomiu.

Do zdarzenia doszło 14 czerwca 2024r. – Na terenie Strzegomia jedna z firm w centrum miasta wykonywała remont budynku. Szef tej firmy polecił pracownikom, by usunęli gniazda jaskółek, znajdujące się przy luksferach, które miały zostać zastąpione oknem. Pracownicy zdjęli dwa gniazda. W jednym z nich było 5 jaskółek. Oba gniazda włożyli do wiadra. W tym momencie przechodził mężczyzna, który wiedział, iż trwa okres ochronny i nie wolno usuwać gniazd. Powiedział pracownikom, by przekazali mu gniazdo z ptakami, a on zapewni im pomoc. Udał się do przychodni weterynaryjnej w Świdnicy, gdzie pisklakom udzielono pomocy – opisuje prokurator.
Pisklęta trafiły do przychodni Vetka, która prowadzi również fundację pomagającą małym zwierzętom. Jak poinformował Rafał Lewicki, który przyjmował ptaki, jaskółki były słabo opierzone. Zostały przebadane i przekazane dalej, do Ośrodka Leczenia i Rehabilitacji Zwierząt „Puchaczówka” w Wyszonowicach. – Przeżyły trzy jaskółki, które już są na wolności – mówił w sierpniu 2024 roku Marcin Marzec z Puchaczówki. Jest przekonany, iż przeżyłyby wszystkie, gdyby pozostały w gnieździe pod opieką rodziców. – To, iż gniazda zostały zdjęte, jest karygodne. To naruszenie ustawy o ochronie zwierząt, która jasno wskazuje okres ochronny dla lęgów ptaków.
Postępowanie w prokuraturze trwało rok. Jak wskazuje prokurator Rusin, konieczne było ustalenie, czy czyn popełniony przez osoby z ekipy remontowej nosi znamiona przestępstwa. Prokuratura posiłkowała się opiniami biegłych. – Wynika z nich, iż zdjęcie gniazd uniemożliwiło dorosłym ptakom dokarmianie potomstwa, naraziło pisklęta na wychłodzenie i ogromny stres. Jedno z piskląt zmarło w drodze do Puchaczówki, kolejne po około dwóch tygodniach. Nie mamy żadnej gwarancji, iż trzy odchowane przez ludzi ptaki poradziły sobie w naturze i założyły własne rodziny – wylicza prokurator. Dodaje również, iż zabranie piskląt rodzicom oznaczało rozpad pary, które w takich sytuacjach nie podejmuje prób kolejnego lęgu.
– Warto również pamiętać o tym, dlaczego ochrona lęgów trwa do października. Młode jaskółki wracają do gniazd przez około 30-35 dni po ich opuszczeniu, tu są jeszcze sporadyczne dokarmiane i uczą się dorosłego życia – tłumaczy posiłkując się opiniami biegłych Marek Rusin. Strącanie choćby pustych gniazd w tym czasie jest wykroczeniem i w tym zakresie sprawa trafiła na policję.
O znęcanie się nad jaskółkami zostało oskarżonych dwóch pracowników ekipy remontowej. Jeden z nich, 52-latek przyznał się do winy i chce dobrowolnie poddać się karze, drugi, 3-letni, nie przyznaje się do postawionego zarzutu i za swój czyn odpowie przed sądem. Grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.
To drugie postępowanie w sprawie piskląt jaskółek, prowadzone przez świdnicką prokuraturę. W 27 listopada 2024 roku mieszkaniec Świebodzic został prawomocnie skazany za wyrzucenie gniazd z pisklętami. Odpowiadał za usiłowanie zabójstwa, bowiem – jak wskazywała prokuratura, rzucając gniazdo z wysokości II piętra musiał godzić się z ewentualną śmiercią ptaków podczas upadku. Mężczyzna został skazany na karę grzywny w wysokości 5 tysięcy złotych, nawiązkę w wysokości 3 tysięcy złotych na organizację pomagającą zwierzętom oraz poniósł koszty procesu.
Agnieszka Szymkiewicz