Dzieci na gigancie pod Miliczem. Jeden raczkował do sąsiada, drugi poszedł nad wodę

5 godzin temu
W czwartek, 12 czerwca, po godzinie 19:00, w Miliczu doszło do niepokojącego zdarzenia. Dwoje małych dzieci — pięcioletni chłopiec oraz jego niespełna dwuletni brat — samodzielnie opuścili dom i oddalili się bez wiedzy opiekunów. Starszy z chłopców dotarł aż w okolice miejskiego kąpieliska „Karłów”, młodszy na czworaka trafił do domu sąsiadów. Na szczęście, dzięki czujności świadków i szybkiej interwencji policji, dzieci całe i zdrowe wróciły pod opiekę matki. Sprawą zajmie się teraz sąd rodzinny. Jak ustalono, policjantka z milickiej komendy, przebywająca poza służbą, została poinformowana przez swoją znajomą, iż w rejonie kąpieliska przemieszcza się samotnie mały chłopiec. Był wyraźnie zdezorientowany, nie potrafił powiedzieć, jak się nazywa ani gdzie mieszka. Kobiety natychmiast zaopiekowały się dzieckiem i powiadomiły służby.

W międzyczasie na miejscu pojawił się patrol policji. Podczas gdy funkcjonariusze sprawdzali okolicę w poszukiwaniu opiekunów dziecka, do jednego z nich podszedł mieszkaniec pobliskiego domu. Poinformował, iż chwilę wcześniej do jego posesji dosłownie „doczłapał się” bardzo mały chłopczyk. Malec nie był w stanie mówić ani nawiązać kontaktu. Funkcjonariusze natychmiast pojechali pod wskazany adres z odnalezionym wcześniej pięciolatkiem. Reakcja obu dzieci nie pozostawiła wątpliwości — chłopcy byli braćmi.

Rozpoczęły się intensywne działania, by ustalić, gdzie dzieci mieszkają. Po kilkunastu minutach policjanci dotarli
Idź do oryginalnego materiału