Policja zatrzymała Sebastiana T., 22-letniego mieszkańca Lądka-Zdroju, który na platformie internetowej skarżył się na brak odpowiednich sił wojskowych i policyjnych w mieście podczas powodzi. Zatrzymanie mężczyzny wzbudziło jednak wiele kontrowersji i wywołało dyskusję na temat wolności słowa oraz działania służb w sytuacjach kryzysowych.
Sebastian T. zamieścił swój wpis na grupie „Kłodzko 998 Alarmowo”, twierdząc, iż miasto jest narażone na niebezpieczeństwo z powodu grasujących szabrowników oraz iż na miejscu nie było wystarczającej liczby policjantów i wojska. Według jego relacji, na miejscu pojawili się natomiast dziennikarze Telewizji Polskiej, którzy rzekomo instruowali mieszkańców, co mówić przed kamerą. Wpis powstał w emocjonalnym momencie, gdy mieszkańcy Lądka-Zdroju zmagali się z trudną sytuacją powodziową.
Reakcja Policji: utrudnianie akcji ratowniczej
Komendant Główny Policji, nadkom. Marek Boroń, poinformował, iż Sebastianowi T. postawiono zarzut utrudniania akcji ratunkowej na podstawie art. 172 Kodeksu karnego. Funkcjonariusze podkreślają, iż wpis mężczyzny wywołał zamieszanie i skłonił policję do przekierowania znacznych sił w okolice Lądka-Zdroju. W trakcie zatrzymania zabezpieczono także telefon komórkowy należący do zatrzymanego.
Czytaj więcej: Sytuacja powodziowa na południu Polski
Wątpliwości i krytyka wobec Sebastiana T.
Zatrzymanie Sebastiana T. wzbudziło falę krytyki w mediach społecznościowych i stało się tematem dyskusji wśród polityków. Europoseł Maciej Wąsik z PiS wyraził oburzenie, porównując sytuację do działań autorytarnych reżimów.
Wąsik wskazał, iż wpis na Facebooku, który miał jedynie krytykować działania służb i mediów, nie powinien stać się podstawą do zatrzymania i postawienia zarzutów karnych. Jego zdaniem takie działania ze strony policji mogą być odbierane jako próba wprowadzenia cenzury w internecie.
Dezinformacja czy prawo do wyrażania emocji?
Przypadek Sebastiana T. otwiera pytanie, gdzie kończy się wolność słowa, a zaczyna dezinformacja. Policja podkreśla, iż dąży do przeciwdziałania szerzeniu nieprawdziwych informacji, które mogą prowadzić do paniki wśród społeczności, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. Jednak krytycy, w tym europoseł Maciej Wąsik, uważają, iż wpis mieszkańca Lądka-Zdroju był wyrazem frustracji i obaw związanych z powodzią, a nie próbą utrudniania akcji ratowniczej.
Kolejnym punktem zapalnym jest zaangażowanie funkcjonariuszy z Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości. Według niektórych, wpisy na Facebooku nie kwalifikują się jako cyberprzestępczość, a zadaniem tej jednostki jest raczej zwalczanie poważnych przestępstw, takich jak kradzież danych czy włamania na konta internetowe. Po policyjnej akcji wpis Sebastiana T. został usunięty, co tylko wzmogło obawy o ograniczanie swobody wyrażania opinii w internecie.
mn