Zasztyletował kolegę. Jego ofiara jeszcze żyła, kiedy próbował ukryć ciało

17 godzin temu

W ubiegłym tygodniu ruszył proces Eryka W. 23-letniemu chełmianinowi grozi dożywocie za zabicie swojego 22-letniego kolegi. Oskarżony nie przyznaje się do winy. Twierdzi, iż chwycił za nóż w obronie własnej. Wraz z nim na ławie oskarżonych zasiadł Grzegorz G., który po zabójstwie pomagał Erykowi W. w ucieczce i zacieraniu śladów.

Zwłoki 22-letniego Daniela zawinięte w folię ujawnił w mieszkaniu przy ulicy Krańcowej w Lublinie 20 stycznia br. ojciec chłopaka. Mężczyzna przyjechał z Chełma, zaniepokojony długim brakiem kontaktu z synem, który w Lublinie prowadził sklep. Według ustaleń śledczych dwaj koledzy, a w dzieciństwie nierozłączni przyjaciele, Daniel i 23-letni Eryk W., przyjechali razem dzień wcześniej z Chełma do Lublina. Wieczór spędzili, grając na automatach, a potem w mieszkaniu Daniela pili alkohol. W trakcie imprezy doszło między nimi do kłótni, w efekcie której Eryk W. kilkukrotnie ugodził nożem kolegę w szyję, okolice podobojczykowe i w brzuch. Według prokuratury chłopak jeszcze żył, gdy sprawca owijał jego zakrwawione ciało foliowym workiem i wsuwał pod łóżko. Po wszystkim W. próbował zacierać ślady; posprzątał mieszkanie i uciekł do Chełma. Policjanci znaleźli go schowanego w piwnicy na osiedlu Słoneczne. Jedna z hipotez mówiła o tym, iż powodem zbrodni była zazdrość. Po zatrzymaniu podejrzany o zabójstwo nie przyznawał się jednak do winy i odmawiał składania jakichkolwiek wyjaśnień.

W ubiegłym tygodniu przed Sądem Okręgowym w Lublinie ruszył jego proces. Eryk W. twierdzi, iż jest niewinny. Utrzymuje, iż działał w obronie własnej, bo to Daniel był stroną agresywną. Według podejrzanego, w czasie spotkania jego przyjaciel zażył mefedron i po narkotykach stał się bardzo pobudzony. Miał zarzucać mu romans ze swoją dziewczyną, a gdy 23-latek chciał opuścić jego mieszkanie, zastawiać mu drogę i grozić trzymanymi w ręku nożyczkami. W. przyznał, iż w samoobronie chwycił nóż i zadał nim jeden cios, ale co się stało później, już nie pamięta. Po szamotaninie miał zasnąć, a gdy się obudził, zobaczył, iż Daniel nie daje oznak życia, więc zawinął jego ciało w folię, wytarł krew kuchennymi ścierkami, które potem wyrzucił do śmieci. Zabrał nóż i wrócił do Chełma. Zadzwonił też do znajomego, Grzegorza G., któremu opowiedział o tym co się stało w mieszkaniu przy Krańcowej. To właśnie on zawiózł go pod blok babci W. Gdy podejrzany o morderstwo wszedł do środka, pod budynek podjechały samochody policyjne bez oznaczeń. Widząc to G. ostrzegł Eryka, któremu udało się niepostrzeżenie wrócić do jego samochodu i uciec. Ukrył się w piwnicy, w której mieszkał jego pomagier, ale ich meta została bardzo gwałtownie namierzona, a oni dwaj zatrzymani i aresztowani. Erykowi W. grozi kara dożywotniego więzienia. Grzegorzowi G. Za pomocnictwo w zacieraniu śladów do 5 lat za kratami. (bm)

Idź do oryginalnego materiału