Zakaz fotografowania niedługo wejdzie w życie

10 miesięcy temu

Sam przepis niby obowiązuje od września. Brakowało jednak rozporządzenia, w którym opisano by wzór znaku zakazu. A bez tablic nie można było wyegzekwować przepisu. Wiele osób liczyło na to, iż nowy rząd wyrzuci ten pomysł do kosza. Jednak wczoraj na stronach MON pojawiło się rozporządzenie z wzorem tablicy. Na razie w formie projektu, ale jeżeli proces opiniowania przebiegnie sprawnie to pierwsze zakazy na budynkach zobaczymy już w marcu.

Wzór znaku zakazu fotografowania

Znaki zakazu mogą pojawić się na obiektach istotnych dla obronności i infrastruktury krytycznej. Będzie to zależeć od tego czy dany zarządca wystąpi o zgodę na ich wywieszenie. W tej grupie obiektów znajdziemy między innymi obiekty służb mundurowych, urzędy, dworce, lotniska, elektrownie, wybrane zakłady przemysłowe, mosty, wiadukty, autostrady, metro czy linie kolejowe. Tablice na pewno pojawią się na 790 obiektach MON.

Przepis wprowadza de facto zakaz używania telefonów w oznaczonych miejscach publicznych, co zresztą jasno pokazuje widoczny na znaku piktogram. Może to być chodnik w centrum Warszawy, peron dworcowy lub poczekalnia na lotnisku. To, iż niektórzy wprowadzą zakaz a inni nie, dodatkowo spotęguje chaos. Na dzień dobry nigdy nie będzie wiadomo czy np. dane lotnisko pozwala na używanie telefonów komórkowych czy też nie. Przekonamy się o tym dopiero na miejscu. Formalnie karze podlega fotografowanie, ale kto odpowiedzialny za obiekt jest w stanie na pierwszy rzut oka stwierdzić co robimy z telefonem. Grożą nam więc nieprzyjemności.

Takiego zdjęcia możemy już nie zrobić. Źródło LOT, fot. Jacek Bonczek

Dla instytucji państwowych takie tablice staną się oznaką prestiżu, bo postawi je to poza kontrolą mediów, dlatego ich ilość gwałtownie będzie rosnąć. Zgodnie z Oceną Skutków Regulacji potencjalnych miejsc jest aż 25 tysięcy! A tą listę można powiększyć uznając miejsce za istotne. Oznakowanie obiektów ma kosztować milion złotych.

Ocena Skutków Regulacji mówi o 25 tysiącach obiektów, które można objąć zakazem.

Oczywiście żeby nie cofnąć tym rozporządzeniem społeczeństwa do epoki kamienia łupanego, zakaz będzie czysto uznaniowy. Np. przez Dworzec Centralny przewija się rocznie 13 mln a przez Lotnisko Chopina 18 mln pasażerów. Chodnikami wzdłuż ministerstw przemieszcza się codziennie tysiące pieszych. Nie da się fizycznie egzekwować zakazu wobec wszystkich, którzy wyjmą telefon. Ale ci najbardziej widoczni jak dziennikarze, fani kolei czy lotnictwa mogą mieć kłopoty. Decyzja kogo sprawdzić będzie zależeć od ochroniarza, wartownika, SOKisty i Policjanta. Podobnie raczej nikt na co dzień nie będzie polował na jeżdżące przy obiektach służb, dworcach i lotniskach pojazdy z wideorejestratorami, ale łowy na osoby z aparatami to co innego. Oczywiście światła dziennego raczej nie ujrzą już afery typu trujące składowiska Nitro-Chemu, bo tu żeby przekonać opinię publiczną, konieczne są zdjęcia. Widać więc, iż władza się uczy.

PKP prawie na pewno dołączy do grona zakazujących fotografii. Stacja Choszczówka.

Zakaz nie jest oczywiście skierowany przeciwko prawdziwej działalności szpiegowskiej. Tu nikt nie będzie się przejmował grzywną i utratą sprzętu gdy grozi minimum 5 lat więzienia. Zresztą szpiedzy używają ukrytych kamer IP lub dronów, które pozwalają im działać z bezpiecznej odległości, a mając już ustanowioną transmisję choćby z innego kraju. Paradoksalnie wraz z postępującym rozleniwieniem służb(bo kto pokaże słabości), chaosem i stratą czasu w ściganie przypadkowych osób, działalność szpiegowska stanie się prostsza. Wprawione oko ochroniarza czy starszego szeregowego z całą pewnością wychwyci wśród przechodniów osobę, która nie schowała telefonu. Zaczną się dyskusje i znane z audytorskich kanałów pokazy siły prawa. Wspaniałe warunki do pracy prawdziwych szpiegów.

Rutynowy przejazd pojazdu Ambasady Rosji pod Sztabem Generalnym. Takiego zdjęcia już nie zrobimy.

Ze względu na wymóg zgód na fotografowanie poszkodowane zostaną branże nowoczesnych technologii. Google Street, operatorzy dronów, geodeci, samochody z widerorejestratorami, pojazdy autonomiczne, systemy kontroli parkowania mijające wielokrotnie obiekty infrastruktury krytycznej, rozszerzające rzeczywistość okulary i wiele rzeczy, które jeszcze się pojawią a wymagają zbierania danych z otoczenia. Kiepski los czeka liczące setki tysięcy osób środowiska fanów kolei i lotnictwa. To wszystko tak naprawdę tylko po to, żeby urzędnicy nie musieli się martwić, iż ktoś podgląda ich pracę.

Widoczne przez okno dokumenty w jednym z urzędów MON. Teraz nie trzeba będzie tego poprawiać.
Widoczne przez okno telefony wypisane na tablicy w jednym z urzędów MON.

Nikt w toku, poprzedzającej wprowadzanie zakazu, dyskusji nie wykazał jakie będą z niego zyski. Wiadomo, iż skręcamy ostro na wschód. Każda dojrzała demokracja opiera się na uczestniczeniu obywateli w ocenie sektora publicznego. Dociekliwość jednostek, często góruje nad rutyną i asekuracją urzędników, co na dłuższą metę jest gwarantem jakości państwa. Państwo zdecydowało się z tego zrezygnować, choć ludzie jasno zagłosowali przeciwko takiemu rozwiązaniu odsuwając od władzy PiS. Ludzie swoje władza swoje. Zostaną tylko, dostający zgodę na fotografowanie, certyfikowani dziennikarze, czyli nie ci, którzy opisują uchybienia.

20 lat temu poPRLowskie zakazy zdejmował Sikorski. Wygląda na to, iż teraz jego sukcesor rozwiesi tablice na nowo, kończąc krótki okres gdy prawo w Polsce odpowiadało temu na zachodzie. Ten moment dał impuls do rozwoju sceny audytu. Najwyraźniej decydenci poczuli się tym zagrożeni i niezależnie od kolorów partyjnych są jednomyślni w rozszerzaniu swoich przywilejów.

Projekt rozporządzenia i Oceny Skutków Regulacji.

Idź do oryginalnego materiału