Zaginione, ale nie zapomniane. Gdy ciało nie zostaje odnalezione, a ślady prowadzą do najbliższych

6 godzin temu

„Bez ciała nie ma zbrodni” — to zdanie przez lata skutecznie zamykało drogę do sprawiedliwości w wielu sprawach zaginięć kobiet. Tymczasem dramatyczne historie, które rozgrywały się za zamkniętymi drzwiami domów, coraz częściej prowadzą do jednego wniosku: sprawcą bywa ten, który miał być najbliższy.

W kwietniu 2017 roku zaginęła Anna Maciejewska, 43-letnia Polka mieszkająca w Pensylwanii. Przez osiem długich lat jej sprawa pozostawała nierozwiązana, mimo iż śledczy od początku podejrzewali, iż nie mamy do czynienia z ucieczką czy depresją, ale z dobrze zaplanowaną zbrodnią. Kobieta była troskliwą matką, sumienną pracownicą, osobą prowadzącą przewidywalne życie — nagłe zniknięcie, bez kontaktu z rodziną w Polsce, nie pasowało do jej charakteru.

60-letni Allen Gould, został aresztowany

W maju 2025 roku jej mąż, 60-letni Allen Gould, został aresztowany i oskarżony o morderstwo pierwszego stopnia. Choć ciała Anny nigdy nie odnaleziono, prokuratura uznała, iż dowodów – kłamstw, nieścisłości, prób manipulowania dowodami – jest aż nadto. Wśród nich znalazła się m.in. wiadomość urodzinowa do ojca Anny, wysłana z jej telefonu po jej zaginięciu, napisana z błędami – jak się okazało, przetłumaczona w internetowym translatorze. Dowody świadczą o tym, iż kobieta planowała rozwód, poszukiwała informacji na temat przemocy domowej i pomocy prawnej. To, co przez lata uchodziło za „zwykłe zaginięcie”, okazuje się kolejną tragiczną historią przemocy domowej, która zakończyła się zbrodnią — tyle iż bez grobu.

Gdy najbliższy staje się oprawcą

Niestety, przypadek Anny Maciejewskiej nie jest odosobniony.

Edyta Wieczorek, zaginęła w 2010 roku w okolicach Bielska-Białej. Jej ciała nigdy nie odnaleziono, ale wiele przesłanek – łącznie z historią przemocy w rodzinie – kierowało podejrzenia w stronę męża. Pomimo licznych nieścisłości w jego zeznaniach oraz podejrzanych zachowań (np. nagłe czyszczenie auta i usunięcie osobistych rzeczy żony), sprawa do dziś pozostaje niewyjaśniona.

Edyta Wieczorek

Podobnie Katarzyna Wieczorek – inna kobieta, inna historia, ale ten sam schemat. Zniknęła nagle, zostawiając wszystko: rodzinę, dziecko, pracę. Brak ciała uniemożliwił formalne postawienie zarzutów, mimo iż krąg podejrzanych był bardzo wąski, a szczegóły życia małżeńskiego kobiety rzucały cień na jej partnera.

Katarzyna Wieczorek

Równie wstrząsająca jest sprawa Doroty Białowąs, która zaginęła w miejscowości Wszembórz, w województwie wielkopolskim. Jej nagłe zniknięcie również owiane jest podejrzeniami dotyczącymi najbliższego otoczenia. I w tym przypadku pojawiają się pytania o relacje, ewentualną przemoc domową i niepokojące okoliczności, które nigdy nie zostały do końca wyjaśnione. Choć minęły już lata, jej sprawa przez cały czas nie doczekała się odpowiedzi — a przecież każda z nich jest kluczowa, by dowiedzieć się, co się naprawdę wydarzyło.

Dorota Białowąs

Bez ciała, ale nie bez śledztwa

Każda z tych historii pokazuje, iż brak odnalezionych zwłok nie powinien zamykać drzwi do prawdy i sprawiedliwości. Dziś, dzięki postępowi w kryminalistyce, analizie cyfrowej, dowodom pośrednim i wiarygodnym opiniom biegłych, możliwe jest doprowadzenie do procesu i wyroku — choćby jeżeli nie ma ciała ofiary.

Zaginięcia kobiet nie mogą być dłużej traktowane jak „chwilowa ucieczka z życia”. Statystyki i doświadczenie wielu śledczych pokazują jasno: jeżeli kobieta znika bez śladu, najczęściej winien jest ktoś z jej najbliższego otoczenia — a często to mąż lub partner. W wielu sprawach pojawia się podobny schemat: historia przemocy, zapowiedzi rozwodu, nagłe zerwanie kontaktów, późne zgłoszenie zaginięcia.

Co możemy zrobić?

Nie ignorujmy sygnałów: jeżeli ktoś mówi o przemocy, jeżeli boi się partnera — trzeba to traktować poważnie.

Zaginięcie to nie prywatna sprawa: to dramat, który może przerodzić się w tragedię.

Każda informacja ma znaczenie: choćby drobny szczegół może pomóc przełamać ciszę wokół sprawy.

Wspierajmy zmiany prawne, które umożliwią stawianie zarzutów mimo braku ciała — gdy istnieje wystarczająco mocny materiał dowodowy.

Anna Maciejewska zaginęła osiem lat temu. Być może nigdy nie dowiemy się, gdzie jest jej ciało. Ale dziś przynajmniej istnieje szansa, iż sprawiedliwość dosięgnie tego, kto odebrał jej życie.

Dla niej. Dla innych. Dla tych, które jeszcze można uratować.
Idź do oryginalnego materiału