Zaginęła 20 lat temu. Jej bliscy cały czas wierzą

23 godzin temu

Justyny Kanicka zaginęła prawie dwadzieścia lat temu. Razem z nią, z banku w którym pracowała, zniknęła spora suma pieniędzy. Jak się okazuje, kobieta utrzymywała potajemny związek z pewnym mężczyzną. Rodzina kobiety uważa, iż to on stoi za jej zaginięciem. W sprawie jak dotąd nie doszło do żadnego przełomu. Bliscy zaginionej cały czas wierzą, iż poznają prawdę. Materiał "Interwencji".

Justyna Kanicka miała 24 lata. Razem z rodzicami i bratem mieszkała w Kamieniu Pomorskim. Pracowała w jednym z miejscowych banków. Zaginęła 13 stycznia 2006 roku. Nikt nie wie, czy żyje, ani co się z nią stało.

- Justyna wyszła z domu sama. Ostatni raz była widziana przez sąsiadkę i od tamtej pory nikt jej nie widział - mówi Dawid Serafin z portalu Interia.pl, który również zajmował się tą sprawą.

- Co ciekawe, kiedy pani Justyna powiedziała rodzicom, iż idzie na autobus, już żaden autobus do Szczecina z Kamienia nie jechał. To oznacza, iż nie mówiła im całej prawdy - dodaje dziennikarz.

Rodzina zaginionej wskazuje na jej chłopaka

Bliscy pani Justyny twierdzą, iż na kilka miesięcy przed zaginięciem związała się z 25-letnim wówczas Rafałem. Miała to być burzliwa i skomplikowana relacja. Ich zdaniem mężczyzna od początku mataczył w śledztwie. Uważają, iż to on stoi za jej zaginięciem.

Przyjaciółka pani Justyny wyjaśnia, iż mężczyzna był rok albo dwa lata starszy od kobiety.

- Trudno powiedzieć, z czego żył, bo do pracy nigdy nie chodził od 7 do 15 - mówi.

ZOBACZ: "Interwencja". Zabrali i umieścili w rodzinie zastępczej. Cztery dni później doszło do tragedii

- Kiedy był w związku z Justyną, był też w związku z inną kobietą oraz miał jeszcze dwie partnerki. Tak naprawdę nie wiadomo, ile ich jeszcze było - dodaje kobieta.

- Wiemy, iż Justyna dawała Rafałowi pieniądze. Ona go też karmiła. Kiedy spotykali się potajemnie, wynosiła jedzenie z domu, żeby mu je dać - opowiada Dawid Serafin z portalu Interia.

Razem z Justyną, z banku w którym pracowała, zniknęła spora gotówka. - Oprócz tego Justyna jeszcze nabrała kredytów. Myślę, iż łącznie to mogło być około czterdziestu tysięcy złotych. Na tamte czasy to była kupa pieniędzy - tłumaczy przyjaciółka pani Justyny.

"Interwencja". Wyszła z domu i ślad po niej zaginął

Jest 13 stycznia 2006 roku. Piątek. Pani Justyna wieczorem wychodzi z domu. Twierdzi, iż jedzie na uczelnię do oddalonego o 100 kilometrów Szczecina. Nigdy jednak nie dociera na miejsce. Następnego dnia wysyła SMS-a do swojej przyjaciółki. Pisze w nim, iż na zawsze opuszcza rodzinne strony. Podobną wiadomość wysyła również do swojego brata. Potem ginie po niej wszelki ślad.

Matka pani Justyny twierdzi jednak, iż to nie ona wysłała te wiadomości. - Justyna już w czwartek nie miała telefonu. Mówiła, iż Rafał jej zabrał. Te SMS-y były wysłane z Justyny telefonu, ale to nie były wiadomości pisane przez nią - mówi Marianna Kanicka.

- Ten telefon był w posiadaniu Rafała. Świadczą o tym logowania i bilingi, bo z tego telefonu były wykonane połączenia do przyjaciół Rafała - dodaje przyjaciółka zaginionej.

- jeżeli ktoś ma telefon osoby, która zaginęła, to pierwsza myśl jest taka, iż może mieć wiedzę na temat tej osoby. Śledczy wszystko sprawdzali i sprawdzają dalej - mówi pełnomocnik rodziny zaginionej, Dagmara Buczek.

ZOBACZ: "Interwencja" ujawniła dramat rodziny z Warszawy. Nowe oświadczenie policji

Osoby znająca sprawę zwracają uwagę na jedno miejsce. - Ono występuje w zeznaniach brata Rafała - Sebastiana, który jednej ze swoich byłych partnerek powiedział, iż jeżeli się nie uspokoi, to skończy jak Justyna na Cygańskich Stawkach - opisuje Dawid Serafin.

- Tuż po zaginięciu Justyny pojawia się też wątek łopaty: Rafał i jego brat pożyczyli od ich wspólnego znajomego łopatę. Więc też pytanie, po co im ta łopata była i dlaczego zaraz po zaginięciu Justyny - dodaje dziennikarz.

- Myślę, iż Sebastian ma wiedzę. Myślę, iż Rafał mógł coś w przypływie złości powiedzieć, bo Rafał się nie hamuje. I nie hamuje się do tej pory. Bo na suto zakrapianych imprezach potrafi chwalić się, iż cytuję: "zaciukał dziewczynę na bagnach". To przy bracie też mógł sobie poluzować i kiedyś coś powiedzieć - twierdzi przyjaciółka zaginionej.

Zaginęła prawie 20 lat temu. "Różne pogłoski krążą"

Historię zaginięcia Justyny po raz pierwszy ekipa "Interwencji" przedstawiała ponad rok temu. Udało im się wówczas krótko porozmawiać z bratem Rafała. Mężczyzna nie zgodził się na rozmowę przed kamerą. Odmówił też skontaktowania dziennikarzy ze swoim bratem. Co więcej, po emisji reportażu SMS-owo próbował grozić reporterowi "Interwencji".

- Wysyłanie komuś pogróżek czy gróźb może wynikać ze strachu, obawy. Inaczej tego nie umiem wyjaśnić. jeżeli ktoś nie ma nic na sumieniu, to nie grozi innej osobie - zwraca uwagę pełnomocnik rodziny zaginionej, Dagmara Buczek.

ZOBACZ: "Interwencja". Kulisy zbrodni w Starej Wsi. Tajemnice Tadeusza Dudy

Matka pani Justyny uważa, iż Rafał mógł zastraszyć swojego brata. Przyjaciółka zaginionej poinformowała natomiast, iż Sebastian poddał się badaniu wykrywaczem kłamstw. - To było w tym roku, niedawno - mówi kobieta.

- Różne pogłoski krążą. Ludzie mówią, iż Sebastian pomagał bratu, iż brał w tym udział, może pomagał mu ukryć ciało - zastanawia się przyjaciółka pani Justyny.

"Mam nadzieję, iż zbrodnia idealna nie istnieje"

W 2018 roku Justyna Kanicka została uznana za zmarłą. Kilka lat później sprawą zajęli się policjanci z tzw. Archiwum X. Do dziś nikt nie usłyszał jednak żadnych zarzutów. Kilka tygodni temu matka zaginionej wzięła udział w demonstracji przed Ministerstwem Sprawiedliwości.

- Trochę nas wysłuchali. Powiedzieli, iż oni tę sprawę znają, bo z prokuraturą w Szczecinie współpracują. Zbyli mnie, tak to odczułam - tłumaczy matka pani Justyny.

- Myślę, iż skończy się z ich strony tylko na deklaracjach - dodaje przyjaciółka zaginionej.

- Ja uważam, iż ta sprawa nie wygląda na beznadziejną. Mam nadzieję, iż pani Marianna doczeka prawdy - podkreśla pełnomocnik rodziny, Dagmara Buczek.

- Śledczy docierają do coraz to nowszych świadków, więc myślę, iż zbierają gdzieś te swoje puzzle. Mam nadzieję, iż nastąpi ten dzień, kiedy pan prokurator powie, iż ma już wszystko - mówi przyjaciółka pani Justyny.

- Mam nadzieję, iż zbrodnia idealna nie istnieje. Mam nadzieję, iż jest coś, na czym śledczy złapią Rafała i postawią mu zarzuty - podsumowuje kobieta.

Materiał wideo z "Interwencji" dostępny TUTAJ.

WIDEO: Szłapka krytykuje Bąkiewicza. "Ostatnia osoba, która może uczyć patriotyzmu"
Idź do oryginalnego materiału