Zaczęło się w Niemczech. Półki w sklepach świecą pustkami po wprowadzeniu nowej zasady

2 dni temu
Wyobraźmy sobie, iż idziemy do sklepu po ulubioną kawę, a tam półki świecą pustkami. Tak teraz jest w popularnych marketach w Niemczech, m.in. w Lidlu. Wszystko po wprowadzeniu nowej zasady, która ma chronić przedsiębiorców nie przed inflacją lub problemami w dostawie, ale... złodziejami. Dlaczego upatrzyli sobie kawę?


Kawa ostatnio jest jednym z liderów drożyzny. Problem dotyczy też Polski, choć (na razie) złodzieje nie dostrzegli w tym potencjału na nielegalny zysk. W maju tego roku ceny kawy mielonej podrożały o 25,1 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym, a kawy rozpuszczalnej o 20,3 proc. Dlaczego ceny kawy oszalały?

Eksperci wskazują przede wszystkim na problemy z podażą na świecie (podobnie było z masłem). To skutek fatalnych warunków pogodowych w Brazylii (arabica) i Wietnamie (robusta), które pogorszyły zbiory. Do tego dochodzą rosnące koszty logistyki, energii i pracy, które dystrybutorzy i sieci handlowe zaczęły przerzucać na klientów, by utrzymać swoje marże.

W Niemczech chowają kawę przed złodziejami. Podrożała, więc jest łakomym kąskiem


W Niemczech problem z dostępnością kawy w niektórych sklepach nie leży w logistyce. Jest schowana przed złodziejami. To nie żart. Portal polskiobserwator.de, powołując się na dziennik "Bild", tłumaczy, iż przedsiębiorcy mierzą się z plagą kradzieży. Zabierają opakowania ze zwykłych półek i trzymają je pod kluczem.

Kawę, pisząc wprost, opłaca się kraść, bo w kwietniu podrożała o 12,2 proc. w stosunku do poprzedniego roku, więc stała się dla złodziei niezwykle atrakcyjnym łupem (i w przeciwieństwie do np. masła ma dłuższy termin i nie rozpuści się w upale). Kradzieże stały się tam tak bezczelne, iż w biały dzień znikają całe palety towaru.

Sieci, takie jak Edeka, Lidl czy Rewe, wdrażają różne metody antykradzieżowe, by ograniczyć straty, które tylko w Berlinie mogą wynosić choćby 200 milionów euro rocznie. Kawa jest zamykana w szklanych gablotach, sprzedawana bezpośrednio przy kasie (niczym alkohol lub papierosy) lub monitorowana przez systemy oparte na sztucznej inteligencji.

– Nie robimy tego, by zirytować klientów, ale jeżeli nie podejmiemy działań, możemy nie być w stanie wypłacać pensji czy regulować rachunków. Dla nas to już nie tylko strata. To zagrożenie dla istnienia firmy – tłumaczy Kristin Köbernik, właścicielka jednego ze sklepów Edeka.

Drożeje nie tylko kawa. Ceny podstawowych produktów po cichu idą do góry


Sytuacja z kawą jest częścią szerszego trendu wzrastających cen, który odczuwamy również w Polsce. Z najnowszego raportu UCE RESEARCH i Uniwersytetu WSB Merito wynika, iż w czerwcu za codzienne zakupy płaciliśmy średnio o 5,8 proc. więcej niż rok wcześniej.

To już trzeci miesiąc z rzędu, w którym dynamika wzrostu cen delikatnie przyspiesza. Główne przyczyny to wciąż wysokie koszty produkcji i dystrybucji, rosnące ceny surowców na świecie oraz anomalie pogodowe. Ranking drożyzny nie pozostawia złudzeń.

Używki, w tym właśnie kawa (ale i herbata czy alkohol) podrożały średnio o 14,8 proc., ale na pierwszym miejscu są słodycze i desery ze wzrostem o 16,1 proc., co jest efektem wzrastających cen kakao i cukru. Wysoko w rankingu plasują się też artykuły tłuszczowe, w tym masło (wzrost o 15,7 proc.).

Chwilową ulgę dla portfeli przynoszą jedynie nieliczne kategorie, jak produkty sypkie, które potaniały w wyniku tzw. efektu wysokiej bazy z poprzedniego roku. Eksperci ostrzegają jednak, iż fundamentalne czynniki, takie jak koszty produkcji i zmiany klimatyczne, nie znikną, co oznacza, iż presja na wzrost cen w sklepach wciąż będzie się utrzymywać.

Idź do oryginalnego materiału