Gdy razem mieszkali przy ul. Horyzontalnej w Legnicy, kij bejsbolowy wisiał na ścianie obok telewizora - zeznawała w sądzie była partnerka Kamila F, oskarżonego o zabicie jej ojca. Według ustaleń prokuratury, w jeden z wieczorów, kiedy miasto walczyło z powodzią, Kamil F. naciągnął na głowę kominiarkę i z bejsbolem poszedł za Jackiem M. na przystanek autobusowy przy al. Piłsudskiego. Tam zabił go kilkunastoma uderzeniami w głowę, nie przejmując się świadkiem - siedzącym na ławce bezdomnym. Bezkarność miało zapewnić mu fałszywe alibi, jakoby w czasie zbrodni był na wałach, układał worki z piaskiem. W śledztwie Kamil F. nie przyznał się do zabójstwa, ale dowody zebrane w Prokuraturze Rejonowej w Legnicy są na tyle silne, iż pozwoliły postawić go przed sądem. Dwa i pół tygodnia po zbrodni został zatrzymany i od tego czasu przebywa w tymczasowym areszcie. Wczoraj ze skutymi łańcuchem nogami i kajdankami na rękach został doprowadzony przez policyjny konwój na rozprawę w Sądzie Okręgowym w Legnicy. Jako świadkowie zeznawali pokrzywdzeni, dzieci zabitego na przystanku mężczyzny, tj. była partnerka Kamila F. i jej brat. Opowiadali m.in. o trudnej relacji z ojcem, przemocowych zachowaniach oskarżonego, odkrywaniu prawdy i zacieraniu śladów zbrodni.
Kamil F. poza zarzutem zabójstwa ma jeszcze pięć innych, w tym zarzut wieloletniego fizycznego i psychicznego znęcania się nad byłą partnerką. Wczorajsza rozprawa była poświęcona głównie temu wątkowi.
Parą byli dziesięć lat.
- Pierwszy raz podniósł na mnie rękę w roku 2019 lub 2020, gdy