Dziennikarz:
Dzień dobry, witam Państwa bardzo serdecznie. Dziś mam przyjemność ponownie gościć Panią Agnieszkę Rucińską. To już nasza kolejna rozmowa i tym bardziej się cieszę, iż znalazła Pani czas, by znów z nami porozmawiać.
Agnieszka Rucińska:
Dzień dobry, dziękuję za ponowne zaproszenie. Zawsze miło wracać do takiej rozmowy.
Dziennikarka:
Zacznę od ważnego pytania - w jaki sposób stres objawia się w zachowaniach i emocjach osób będących w relacjach, zarówno u jednej osoby, jak i w interakcjach z partnerem czy partnerką?
Agnieszka Rucińska:
Stres może uruchamiać bardzo różne reakcje. Niektóre osoby zamykają się w sobie, inne reagują impulsywnie, a jeszcze inne próbują kontrolować wszystko wokół, aby odzyskać poczucie bezpieczeństwa. W relacjach bardzo często widzimy, iż napięcie przekłada się na spadek uważności na drugą osobę – partnerzy przestają się słuchać, reagują z automatu, a ich emocje „mówią” za nich. Pojawiają się wtedy zarzuty, interpretacje, oddalenie, albo wręcz przeciwnie – lękliwe przywieranie do drugiej osoby.
Dziennikarka:
Czy istnieją typowe wzorce reakcji na stres w relacji, które Pani zauważa? Na przykład wycofanie, agresja, nadmierna kontrola?
Agnieszka Rucińska:
Tak, zdecydowanie. Najczęściej obserwuję trzy główne schematy: wycofanie emocjonalne, nadreaktywność – czyli impulsywność, krzyk, złość – oraz nadmierną kontrolę. Te wzorce często są powiązane z historią relacyjną danej osoby – z tym, czego nauczyła się o bliskości, bezpieczeństwie i emocjach. Stres uruchamia stare mechanizmy obronne. Co ciekawe, partnerzy często mają różne style reagowania, co samo w sobie może być źródłem konfliktu – na przykład jedna osoba milknie, a druga chce natychmiast rozmawiać. I w ten sposób wpadają w błędne koło.
Dziennikarka:
Jakie czynniki sprawiają, iż niektóre relacje są bardziej odporne na stres, a inne poddają się mu łatwiej?
Agnieszka Rucińska:
Podstawą odporności relacyjnej jest emocjonalne rusztowanie – wewnętrzna struktura, która daje poczucie bezpieczeństwa i wzajemnego oparcia. To ono sprawia, iż stajemy się dla siebie nawzajem bazą, bezpieczną przystanią, do której można wracać niezależnie od tego, co dzieje się na zewnątrz.
Dziennikarka:
W sytuacjach kryzysowych często ujawnia się prawda o fundamentach związku. Na jakich fundamentach powinien on być zbudowany? Na co warto zwracać uwagę?
Agnieszka Rucińska:
To moment, w którym fundamenty – często niewidoczne na co dzień – stają się widoczne i poddane próbie. Najważniejsze są zaufanie, wzajemny szacunek i współodpowiedzialność. Ważna jest także jakość komunikacji – szczerość, otwartość i intencja, z jaką wchodzimy w dialog. To ona decyduje, czy chcemy usłyszeć drugą osobę, czy jedynie przeforsować swoje zdanie. Czy jesteśmy otwarci na punkt widzenia drugiej osoby, czy chcemy mieć rację za wszelką cenę.
Ważne jest też, byśmy umieli rozpoznawać i regulować własne emocje oraz byli gotowi szukać rozwiązań. Intencja, z którą podchodzimy do konfliktu, decyduje, czy stanie się on polem bitwy, czy przestrzenią porozumienia.
Dziennikarka:
Co jeszcze warto wiedzieć o komunikacji, żeby lepiej budować porozumienie?
Agnieszka Rucińska:
Często mimo dobrych intencji, wgrane schematy komunikowania utrudniają porozumienie. Warto zwrócić uwagę na osądy moralne – zarzuty, obelgi, lekceważące słowa, etykiety czy porównania. One budują mur, zamiast most. Warto być czujnym, bo one odcinają nas od autentycznego kontaktu.
Jak powiedział suficki poeta Rumi:
"Poza pojęciami o tym, co słuszne i niesłuszne, istnieje pole. Spotkajmy się tam."
To jest przestrzeń prawdziwego spotkania – wolna od ocen i etykiet.
Dziennikarka:
Co dzieje się, gdy mówimy językiem osądu?
Agnieszka Rucińska:
Kiedy mówimy językiem osądu, gubimy prawdziwą intencję porozumienia. Zamiast spotkania w przestrzeni wzajemnego zrozumienia, naszą uwagę zaprząta to, kto ma rację, kto jest „dobry”, a kto „zły”, kto postępuje moralnie, a kto nie. Pojawiają się etykiety: odpowiedzialny – nieodpowiedzialny, bystry – ograniczony, dojrzały – niedojrzały. Ten język – choć często używany z automatu – oddala nas od siebie, tworząc dystans i napięcie.
Inną formą osądu są porównania, które mogą dotyczyć wyglądu, osiągnięć czy emocjonalnej dojrzałości. W obu przypadkach przestajemy widzieć drugiego człowieka takim, jakim naprawdę jest.
Dziennikarka:
Jaką rolę w relacji pełni odpowiedzialność?
Agnieszka Rucińska:
Odpowiedzialność to bardzo istotny temat. Warto patrzeć na nią z dwóch stron: świadomej odpowiedzialności i nadodpowiedzialności.
Bądźmy świadomi wagi własnych słów, działań, myśli i emocji. Każde wypowiedziane zdanie niesie za sobą energię.
Warto się zatrzymać i zapytać: czy moje słowa ranią, czy leczą? Czy wzmacniają, czy podcinają skrzydła? Czy otwierają przestrzeń do dialogu, czy ją zamykają?
Z drugiej strony, nadodpowiedzialność to sytuacja, gdy jedna osoba bierze na siebie zbyt wiele – stara się wszystkich uszczęśliwić, ratować relację, dźwigać ciężar wspólnych emocji. Pełną odpowiedzialność możemy wziąć tylko za własne intencje i czyny, nie za cudze uczucia. Relacja to wspólna podróż, obie strony powinny brać udział na równych prawach.
Dziennikarka:
Co jeszcze warto dodać o osądach i krytyce?
Agnieszka Rucińska:
Poprzez osądy, krytykę czy interpretację zachowań innych często wyrażamy nasze niezaspokojone potrzeby, ale robimy to w sposób zawoalowany. jeżeli nie mówimy o potrzebach wprost, rozmówcy mogą odebrać to jako krytykę, co powoduje obronę lub kontratak.
Na przykład, gdy partnerka mówi:
„Non stop jeździsz na delegacje, kochasz swoją pracę bardziej niż mnie” – na poziomie dosłownym brzmi to jak zarzut. W rzeczywistości partnerka chce powiedzieć: „Potrzebuję więcej intymności, uwagi i troski” Krytykując w ten sposób zachowanie, wyraża własne niezaspokojone potrzeby, ale w sposób zastępczy, co utrudnia prawdziwe porozumienie.
Dziennikarka:
Przejdźmy do tematu empatii i równowagi w dawaniu i braniu. Jak to wygląda w relacjach?
Agnieszka Rucińska:
Empatia to gotowość, by naprawdę zobaczyć i usłyszeć drugiego człowieka – nie tylko słowa, ale emocje i potrzeby, które się za nimi kryją. To obecność bez ocen, rad czy pośpiechu. Empatia to przede wszystkim bycie z kimś, a nie bycie dla kogoś.
Zanim jednak nauczymy się być empatyczni wobec innych, musimy najpierw objąć empatią siebie – swoje emocje i ograniczenia. Bez tego relacja łatwo przeradza się w nierównowagę: nadmierne dawanie z jednej strony albo ciągłe branie z drugiej.
Równowaga w dawaniu i braniu to nie matematyczna sprawiedliwość, ale emocjonalna harmonia. Warto pytać siebie: czy daję z lekkością, czy z obowiązku? Czy potrafię przyjąć bez poczucia winy? Czy umiem odmówić, nie czując się źle? Taka równowaga pozwala, by obie strony czuły się ważne i wolne.
Dziennikarka:
Na koniec, co jeszcze powinniśmy wiedzieć o komunikacji, by budować zdrowe relacje?
Agnieszka Rucińska:
Sposób, w jaki komunikujemy się, ma ogromne znaczenie. Jednym z problemów są komunikaty w formie żądań, które zawierają groźbę obarczania winą lub karą za brak posłuszeństwa. To przymus, który buduje napięcie i dystans, a nie porozumienie.
W relacjach ważne jest, by ludzie zmieniali się nie z lęku przed karą, ale dlatego, iż widzą sens i wartość przemiany. Łączenie spostrzeżenia z oceną rodzi krytykę, która zamyka rozmowę.
Radą jest wyrażanie uczuć jasno i precyzyjnie, bez oceniania. Obnażenie własnej bezbronności – choć może wydawać się trudne – często otwiera drogę do prawdziwego spotkania i rozbraja konflikt.
Przykładowo zamiast mówić:
„Jesteś egoistyczny, bo znowu wyszedłeś bez słowa,”
możemy powiedzieć:
„Czuję się zraniona i pominięta, kiedy wychodzisz bez pożegnania.”
Kiedy mówimy z poziomu serca, rozmowa staje się mostem, a most zawsze łączy.
Zapraszam do refleksji
Każda relacja jest wyjątkową przestrzenią, w której mamy szansę uczyć się o sobie i drugim człowieku. Nie chodzi o ocenę ani presję, ale o uważne słuchanie własnych uczuć i potrzeb. Zatrzymaj się na chwilę i pozwól sobie na tę delikatną podróż w głąb siebie, odpowiadając na kilka prostych pytań. To może być pierwszy krok ku większej bliskości i zrozumieniu.
1. Jak czuję się w relacji, gdy pojawia się stres? Co moje ciało i emocje mi wtedy mówią?
2. Kiedy ostatnio pozwoliłam/em sobie na szczerą rozmowę o tym, czego naprawdę potrzebuję?
3. W jaki sposób dbam o siebie, by móc być obecna/y i wspierająca/y dla drugiej osoby?
4. Co mogę dziś zrobić, aby moje słowa i gesty były wyrazem troski i zrozumienia – dla mnie i dla mojego partnera/partnerki?
Relacje są jednym z najpiękniejszych, ale też najtrudniejszych obszarów naszego życia. Wyzwania, które w nich napotykamy, często są lustrem naszych własnych emocji, potrzeb i granic. Budowanie odporności relacyjnej to proces, który wymaga od nas uważności, odwagi i troski – zarówno o siebie, jak i o drugą osobę.
Pamiętajmy, iż prawdziwa bliskość rodzi się w przestrzeni wzajemnego zrozumienia, empatii i otwartości. To tam, poza osądami i żądaniami, możemy spotkać się naprawdę. Kiedy uczymy się mówić z serca, słuchać z obecnością i odpowiadać z szacunkiem, relacja staje się bezpiecznym domem dla obu stron.
Zapraszam Cię do tej podróży – ku większej świadomości, harmonii i miłości. Bo zasługujesz na relację, która Cię wspiera, rozwija i inspiruje.
Dziennikarz:
Pięknie Pani zakończyła ten wywiad – tą rozwiniętą odpowiedzią nie tylko podsumowała Pani naszą rozmowę, ale również zostawiła coś do przemyślenia naszym czytelnikom. Bardzo dziękuję za to spotkanie i za wszystkie inspirujące słowa.
Agnieszka Rucińska:
Dziękuję, było mi bardzo miło.
https://korso.pl/wiadomosci/jak-radzic-sobie-ze-stresem-w-zyciu-codziennym-rozmowa-z-pania-agnieszka-rucinska-wywiad/6SPJNzNJGJoWRAtmWYDo