Jak wynikało z ustaleń prokuratury, Nikola G. potrząsała 22-dniowym Mateuszkiem, podrzucała i zatykała usta dziecku, doprowadzając do śmiertelnych obrażeń. Z kolei Oskar G. był świadkiem tych wydarzeń, ale nie udzielił pomocy synkowi. Oboje nie przyznali się do winy. Wyniki sekcji zwłok Mateuszka były wstrząsające. Obrażenia czaszkowo-mózgowe doprowadziły do zgonu noworodka, okazało się, iż dziecko miało krwiaka na dnie oka.
Prokuratura żądała 12 lat więzienia dla matki i 2 lat dla ojca. Obrońcy chcieli uniewinnienia
Podczas mów końcowych prokurator Dorota Kędra-Kosmowska wnioskowała o uznanie rodziców Mateuszka za winnych i wymierzenie im następującej kary. Prokurator żądała kary 12 lat więzienia dla Nikoli G. oraz 2 lat więzienia dla Oskara G. Natomiast obrońca kobiety wnosił o uniewinnienie lub maksymalnie 1 rok więzienia. Obrońca mężczyzny również żądał uniewinnienia swojego klienta.
Wyrok za śmierć 22-dniowego Mateusza. Matka usłyszała 8 lat więzienia, ojciec – 2 lata
Sędzia Kamil Jarocki uznał Nikolę G. i Oskara G. za winnych. Matce noworodka wymierzył karę 8 lat pozbawienia wolności. Na poczet orzeczonej kary zaliczył okres tymczasowego aresztowania (kobieta cały czas przebywa w tymczasowym areszcie). Natomiast ojcu noworodka wymierzył karę 2 lat pozbawienia wolności. Na poczet kary zaliczył tymczasowy areszt od marca do czerwca 2024 roku.
Sąd: obrażenia nie mogły powstać przez przypadek
Sąd uznał, iż mały Mateuszek zmarł na skutek poważnych obrażeń, których doznał w swoim domu. Obrażenia te nie mogły powstać przypadkiem — nie spowodował ich upadek czy jedno uderzenie. Dziecko było potrząsane i podrzucane z dużą siłą, co doprowadziło do uszkodzeń w mózgu i krwiaków, a w końcu do jego śmierci.
Z wyjaśnień matki i ojca dziecka wynika, iż to Nikola G., matka Mateusza, zajmowała się dzieckiem przez większość czasu. Ona sama przyznała, iż próbowała "uspokajać" syna w sposób, który sąd uznał za niebezpieczny i nieodpowiedni — np. podrzucając go i potrząsając. Tłumaczyła, iż chciała go uciszyć, bo nie przestawał płakać. Sąd uznał, iż każda dorosła osoba powinna wiedzieć, jak delikatne jest noworodka i iż nie wolno go traktować w ten sposób.
Sędzia Jarocki: Stres nie tłumaczy przemocy wobec dziecka
Ojciec dziecka, Oskar G., widział, co się dzieje, ale nie zrobił nic, żeby to zatrzymać. Nie próbował powstrzymać matki, nie zadzwonił po pomoc. Sąd uznał, iż to poważne zaniechanie. Nie odpowiada on za śmierć dziecka, ale odpowiada za to, iż nie zareagował, gdy powinien był to zrobić.
Sąd nie uwierzył w wersję oskarżonych o upadek
Sąd nie uwierzył w tłumaczenia oskarżonych, iż dziecko mogło doznać obrażeń np. w szpitalu albo iż wypadło matce z rąk. Eksperci medyczni wykluczyli takie scenariusze — obrażenia nie pasowały do tych okoliczności. Zresztą oskarżona przez długi czas nie mówiła lekarzom prawdy o tym, co się działo w domu, a to opóźniło leczenie i pogorszyło sytuację dziecka.
Prokurator zapowiada odwołanie po wyroku dla Nikoli G.
Sąd wziął pod uwagę, iż matka była młoda i przeżywała silny stres. Uznał, iż nie działała z nienawiści, tylko z bezradności, ale nie zmienia to faktu, iż jej zachowanie było niedopuszczalne i doprowadziło do tragedii. Dlatego sąd wymierzył Nikoli G. karę 8 lat więzienia, a Oskarowi G. 2 lata więzienia. Uznał, iż są to kary sprawiedliwe i iż dają szansę na to, by oskarżeni zrozumieli swoje błędy, odbyli karę i w przyszłości wrócili do społeczeństwa.
Po ogłoszeniu wyroku prokurator Dorota Kędra-Kosmowska zapowiedziała złożenie wniosku o pisemne uzasadnienie. Wskazała na istotną rozbieżność między orzeczoną karą a pierwotnym wnioskiem oskarżyciela.
– Różnica między wnioskowanymi 12 latami a zasądzonymi 8 latami dla Nikoli G. jest znacząca, szczególnie biorąc pod uwagę, iż wobec ojca dziecka orzeczono 2 lata, czyli zgodnie z wnioskiem prokuratury. Natomiast w przypadku Nikoli G. może to świadczyć o rażącej łagodności kary wobec oskarżonej – oceniła prokurator Dorota Kędra-Kosmowska.