Wykładowczyni miała straszyć studentów, iż ma przy sobie broń. Uniwersytet SWPS reaguje

1 tydzień temu
Według relacji studentów wykładowczyni z Uniwersytetu SWPS miała ich straszyć, iż ma przy sobie broń. Władze uczelni zdecydowały się zareagować. "Uznano, iż sytuacja, jaka się wydarzyła, nie powinna mieć miejsca i zdecydowano o rozwiązaniu umowy o współpracę" - poinformowano.
Skandal na Uniwersytecie SWPS w Warszawie
Do incydentu doszło w niedzielę (11 maja) w Uniwersytecie SWPS w Warszawie, czyli zaledwie kilka dni po morderstwie na terenie kampusu UW. Podczas zajęć ze studentami dziennikarstwa, prowadząca omawiała temat zbrodni Mieszka R. W pewnym momencie miała zasugerować, iż ma broń. "Stanęła na środku sali. Na jednej z ławek położyła torebkę. Z kamienną twarzą powiedziała, iż ma pozwolenie na broń palną. (...) Zaczęła odsuwać zamki, otwierać kolejne kieszonki. "Mam ją tutaj teraz przy sobie" - powtarzała. Byłam sparaliżowana - opowiedziała jedna ze studentek w rozmowie z natemat.pl. W pewnym momencie miała wyciągnąć z torebki butelkę na wodę i wycelować w nią w studenta. Ostatecznie miała jednak przeprosić, a na koniec zlecić zadanie, aby napisać kilka słów wsparcia dla kolegów z UW. Przeprosiła też w wiadomości wysłanej do studentów, w której swoje zachowanie nazwała "zbyt dosłownym i drastycznym potraktowaniu tematu". Kobieta tłumaczyła się, iż miało to a celu pomóc "oswoić się z okrutną sytuacją" i poznanie zasad "komunikacji kryzysowej".


REKLAMA


Reakcja władz uczelni
Studenci poinformowali o wszystkim uczelnię. Rzeczniczka USWPS przekazała w rozmowie z TVN24, iż zareagowano od razu i jeszcze tego samego dnia podjęto odpowiednie kroki. "Niezwłocznie po otrzymaniu informacji od starosty grupy podjęliśmy działania wyjaśniające, a osobom studiującym zostało zaoferowane wsparcie psychologiczne w ramach uczelni" - napisała Renata Czeladko. Poinformowała również, iż władze Wydziału Nauk Społecznych w Warszawie rozmawiały z wykładowczynią i "wspólnie uznano, iż sytuacja, jaka się wydarzyła, nie powinna mieć miejsca i zdecydowano o rozwiązaniu umowy o współpracę". "Prowadząca zajęcia nie jest etatowym pracownikiem uczelni i prowadziła ten przedmiot na naszej uczelni po raz pierwszy" - wyjaśniono.


Zobacz wideo W Łodzi zatrzymano dwóch podejrzanych o zabójstwo. Grozi im dożywocie


Morderstwo na UW
Przypomnijmy, iż do zbrodni na UW doszło w środę 7 maja. Według ustaleń policji przed godziną 19:00 rano Mieszko R. wszedł na teren kampusu Uniwersytetu Warszawskiego i zaatakował siekierą pracownicę uczelni. 53-latka nie przeżyła. Ciężko ranny został również pracownik straży uniwersyteckiej, który próbował powstrzymać napastnika. Prokuratura przekazała, iż jego życiu w tej chwili nic już nie zagraża. Mieszko R. został zatrzymany na terenie uczelni. - 22-latek był bardzo długo przesłuchiwany, ma dwóch obrońców z wyboru. Przyznał się do zarzucanych mu czynów - przekazał rzecznik prokuratury. Przypomnijmy, Mieszko R. usłyszał trzy zarzuty: zabójstwa, usiłowania zabójstwa i znieważenia zwłok.


Przeczytaj także: Zbrodnia na UW. Prokurator po przesłuchaniu Mieszka R. "Rozum tego nie pojmuje"
Źródła: TVN24, natemat.pl
Idź do oryginalnego materiału