Jak się okazuje, praca Tuska, mało co prawda transparentna, zapewniła lepszą przyszłość niż dłubanie przy kasie, w lesie czy na autostradzie u bogacza. Dlatego Tusk wykonywał w Brukseli swoje obowiązki z godnością i bez odrazy. Przeczytać można w raptularzu zajęć: rozmowa telefoniczna z kanclerz w poniedziałek, lunch z delegacją zagraniczną w środę, wypad na wykład akademicki w piątek. I tak tydzień w tydzień, chyba iż wypadało spotkanie Rady Europejskiej.
O własnych siłach, za młodu, pisał w "Gazecie Gdańskiej" dwa teksty na tydzień. Nic dziwnego, iż w 2014 chwalił się, iż dostanie 2000 zł emerytury, a żona 2, a może choćby 3 złote. Wtrącę: zawodowe osiągnięcia żony nie są znane poza opisem romansu w dziele osobistym "Między nami", w którym ujawniła, iż Tu