Wybrzeże 24: Tusk 67 minus

Przypomnę... W kraju, kilka lat przed europejską emeryturą, pojawił się Donald Tusk, podówczas przewodniczący Rady Europejskiej. Lud ciemny ogarnęło szaleństwo. Konwój świadka Tuska do prokuratury zorganizowano porządnie. W końcu to święto demokracji i państwa polskiego, któremu przewodniczący nie uchybia.

Przy kawie i wodzie Donald Tusk odpracował u prokuratora 8 godzin. Tyle, ile kodeks pracy każe codziennie ekspedientce w sklepie i protokolantce w sądzie. Dodam: za nieco mniej niż 25 tys. euro.

Jak się okazuje, praca Tuska, mało co prawda transparentna, zapewniła lepszą przyszłość niż dłubanie przy kasie, w lesie czy na autostradzie u bogacza. Dlatego Tusk wykonywał w Brukseli swoje obowiązki z godnością i bez odrazy. Przeczytać można w raptularzu zajęć: rozmowa telefoniczna z kanclerz w poniedziałek, lunch z delegacją zagraniczną w środę, wypad na wykład akademicki w piątek. I tak tydzień w tydzień, chyba że wypadało spotkanie Rady Europejskiej.

O własnych siłach, za młodu, pisał w "Gazecie Gdańskiej" dwa teksty na tydzień. Nic dziwnego, że w 2014 chwalił się, że dostanie 2000 zł emerytury, a żona 2, a może nawet 3 złote. Wtrącę: zawodowe osiągnięcia żony nie są znane poza opisem romansu w dziele osobistym "Między nami", w którym ujawniła, że Tusk mógł nawet być rogaczem.

Ulgę po przeczytaniu dzieła żony przynieść mogło obliczanie emerytury. Każdy rok działalności politycznej o bliżej nieokreślonej efektywności upoważnia do świadczenia z Brukseli w wysokości 4.274 proc miesięcznej pensji - ta zaś wzrosła w trakcie kadencji od ok. 25 tys. euro do 32 700 euro. Co daje cztery lata po ok. 1075 euro i rok za 1397 euro, w sumie 5 700 euro po osiągnięciu w kwietniu 2023 emerytalnej pełnoletności według miar brukselskich. Za 5 lat rozmów z Junckerem, Merkel, Orbanem, a nawet Trumpem służy więc dożywotni dostatek za ok. 26 tys. złotych co miesiąc. Głód w oczy nie zajrzy, można nawet uzbierać na maserati popularne wśród sopockich sympatyków.

Nie mówiąc Polakom, że zagoni ich do średnio płatnej roboty do 67 roku życia, Tusk wygrał w 2011 roku wybory i udał się do Brukseli, gdzie parlamentarnym przedstawicielom narodu emeryturę przyznaje się od 63 roku życia. Zapowiadając walkę z emerytalnymi przywilejami wybrał taki, którego nie zwalczał. Gdyby Polka zarabiająca średnio 4 tys. zł brutto miesięcznie przepracowała 40 lat w zdrowiu, to stosując ekskluzywną stawkę emerytalną Tuska i mnożąc 4 tys. zł przez 4,274, a potem przez 40, miałaby w portfelu 6 850 zł co miesiąc. Zamiast 1800 zł!

Miło dziś górnikom spotkać chłopaka, który potykając się na boisku o dwie lewe nogi po meczu ma obiad, po obiedzie drzemkę. Swoje już w polityce ugrał i jeszcze dobrze się zabawił.

W 1993 Tusk obiecywał milion nowych miejsc pracy. Jedno z nich wybrał dla siebie. Pozostaje pytanie, jak to możliwe ze obywatele w Polsce, a szerzej w Europie, akceptują takie przywileje europejskiej oligarchii i własny wyzysk. Wlokąc si za Tuskiem po peronach, wagonach i spotkaniach wyborczych powinni trzymać się za portfel. Z jakiej paki macie mu wierzyć?

(Źródło: https://wybrzeze24.pl/gazeta-gdanska-felietony-i-komentarze/akapit-wydawcy-tusk-67-minus/ Marek Formela/ Foto: Flickr.com/ Piotr Drabik)

Autor: Portal DzienDobryBiałystok.pl

Reklama

Wybrzeże 24: Tusk 67 minus - opinie czytelników

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Wybrzeże 24: Tusk 67 minus. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś".


Ostatnie video - filmy na ddb24.pl




Reklama
Reklama
Reklama