Kierowca, który we wtorkowy wieczór nie zapanował nad swoim samochodem i wpadł do rzeki Bystrzycy w Lubachowie, może trafić do więzienia. Jak się okazało, nie miał prawa, by w ogóle usiąść za kierownicą.
Jak już informowaliśmy, 2 września około godziny 18.45 służby zostały zaalarmowane o wypadku, do którego doszło w Lubachowie koło Świdnicy. Volkswagen Lupo przerwał barierę na moście i wpadł do rzeki. Kierowca miał dużo szczęścia, bo poziom wody w Bystrzycy jest bardzo niski i samochód nie zatonął. Mężczyzna o własnych siłach opuścił pojazd i nie wymagał pomocy lekarskiej.
Kierowca policji wyjaśniał, iż usiłując nie doprowadzić do zderzenia z innym pojazdem, wykonał gwałtowny manewr skrętu i wówczas auto wpadło w poślizg i spadło z mostu. Ustalenia są przez cały czas prowadzone.
Z cała pewnością policja sprawdziła już, iż 48-letni mieszkaniec powiatu świdnickiego w ogóle nie powinien znaleźć się w samochodzie w roli kierowcy. – Mężczyzna ma dwa aktywne zakazy prowadzenia pojazdów mechanicznych, wydane przez sąd – mówi asp. Magdalena Ząbek z KPP w Świdnicy. Złamanie sądowego zakazu jest przestępstwem. Na mocy art. 244 kodeksu karnego sprawcy grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Sąd może orzec dodatkowe sankcje, jak dożywotnią utratę prawa jazdy i świadczenie na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym w wysokości od 5000 do 60000 złotych.
Sprawca może również zostać obciążony przez zarządcę drogi kosztami naprawy uszkodzonego mostu.
/red./


