Wojenna codzienność w Izraelu. „Wczoraj byłam w schronie tylko cztery razy”

1 rok temu

Strach wzmagają we mnie nie tylko wyjące syreny za oknem, odgłosy rakiet zestrzelonych przez Żelazną Kopułę, brzmiące jak zwielokrotnione uderzenia piorunów, ale również makabryczne szczegóły z ataków terrorystycznych na ludność cywilną i bazy wojskowe, których jest coraz więcej. Mój Facebook przez cały czas pełny jest zdjęć zamordowanych i zakładników oraz klepsydr. Córka odwiedza domy żałobników opłakujących jej kolegów, którzy bawili się na imprezie muzycznej i zostali zamordowani przez Hamas (na podobną, również na Negewie, miała jechać za pięć dni). Nie ma w Izraelu chyba ani jednej osoby, która od 7 października nie przeżywałaby w rzeczywistości lub w myślach rozerwania granatami syna, nie widziałaby śmiertelnego przerażenia na twarzy dziecka porwanego do Gazy czy nie walczyłaby z terrorystami o drzwi do schronu, za którymi ukrywa się cała rodzina.

Idź do oryginalnego materiału