Przed Sądem Rejonowym w Jarocinie rozpoczął się dziś proces byłego proboszcza parafii św. Stanisława Biskupa Męczennika w Żerkowie — ks. Jarosława G., urodzonego w Ostrowie Wielkopolskim. Prokuratura zarzuca mu psychiczne znęcanie się nad wikariuszem, 31-letnim ks. Robertem Olejnikiem, który w czerwcu ubiegłego roku odebrał sobie życie. Mama tragicznie zmarłego duchownego, również zawodowo związana z Ostrowem Wielkopolskim, była obecna na sali sądowej razem z mężem.










Tragiczna śmierć i kontrowersje wokół parafii
Do dramatu doszło 1 czerwca ubiegłego roku. Na poranną mszę, którą miał odprawić ks. Robert, przyszli parafianie. Duchowny się nie pojawił. niedługo potwierdzono, iż popełnił samobójstwo. Szok i żałoba pogrążyły parafię, a sprawa w krótkim czasie stała się ogólnopolskim tematem – pisały o niej niemal wszystkie media.
W kolejnych miesiącach do kurii kaliskiej zaczęły napływać listy od wiernych. Część parafian zarzucała w nich ówczesnemu proboszczowi, iż miał krytykować, upokarzać i izolować młodego wikarego. W jednym z listów, cytowanym przez „Gazetę Wyborczą”, mieszkańcy pisali o rzekomym wyśmiewaniu przez proboszcza wyglądu ks. Roberta, jego zdrowia, a choćby o rozpowszechnianiu obraźliwych opinii na jego temat. To właśnie po tych wydarzeniach biskup zdecydował o przeniesieniu proboszcza do Kobylina.
Początek procesu: milczenie oskarżonego i dramat rodziny
Tuż po godzinie 9:00 ks. Jarosław G. pojawił się w jarocińskim sądzie — samotnie, niemal w ostatniej chwili. Na korytarzu założył czarną maseczkę i nie odpowiadał na pytania zgromadzonych dziennikarzy.
W pierwszych rzędach sali zasiedli rodzice ks. Roberta. Jego mama, ze łzami w oczach, trzymała duże, czarno-białe zdjęcie syna. Rodzice występują w procesie jako pokrzywdzeni i reprezentuje ich pełnomocnik.
Po odczytaniu aktu oskarżenia ks. Jarosław G. oświadczył, iż nie przyznaje się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Sąd odczytał jego wcześniejsze zeznania. Oskarżony podkreślał w nich, iż relacje z wikarym były poprawne i nie dochodziło między nimi do konfliktów.
– Ksiądz wikary nie miał żadnych zakazów, nie uskarżał się ani mnie, ani biskupowi. Mieliśmy normalne relacje – twierdził w śledztwie.
Odnosząc się do zarzutów wiernych, mówił m.in., iż nie wie, dlaczego ks. Robert miał pisać o nim w prywatnej korespondencji „szatan”, oraz iż nie upokarzał młodszego kapłana.
Zarzuty prokuratury i rola biegłych
Po ponad roku śledztwa prokuratura postawiła proboszczowi zarzut z art. 207 §3 Kodeksu karnego — znęcania się psychicznego nad osobą zależną, które miało doprowadzić ją do targnięcia się na własne życie.
Według ustaleń śledczych najważniejsze znaczenie miały opinie biegłych, w tym psycholog, która analizowała m.in. korespondencję tragicznie zmarłego duchownego. Z opinii tej — jak podają media — miało wynikać, iż ks. Robert przez dłuższy czas doświadczał presji, upokorzeń i negatywnych emocji, co wpływało na jego stan psychiczny.
Prokuratura nie ujawnia jednak szczegółów, powołując się na dobro postępowania.
Ks. Jarosław G. został wcześniej zatrzymany, a po przesłuchaniu zwolniony za poręczeniem majątkowym.
Stanowisko obrony
Oskarżonego reprezentuje adwokat Przemysław Gulcz, znany w regionie m.in. z głośnej sprawy 30-latka podejrzewanego o podpalenia w gminie Żerków, zakończonej umorzeniem.
W oświadczeniu przekazał:
– Oskarżony nie przyznaje się do winy, ponieważ uważa, iż jej nie ponosi. Naszym zadaniem będzie wykazanie przed sądem, iż akt oskarżenia wyolbrzymia pewne okoliczności i opiera się na faktach przedstawionych jednostronnie, pomijając te, które nie pasują do z góry przyjętej tezy.
Prawnik dodał również, iż jego klient do czasu zakończenia procesu nie będzie udzielał mediom żadnych wypowiedzi.
Dalszy ciąg postępowania
Dzisiejsza rozprawa jest początkiem jednego z najbardziej poruszających procesów w regionie. Sprawa budzi ogromne emocje zarówno wśród mieszkańców Żerkowa, jak i osób spoza parafii. Śledzą ją media lokalne i ogólnopolskie.

2 godzin temu










English (US) ·
Polish (PL) ·
Russian (RU) ·