Wieczór zapadał powoli, gdy małe dziecko usłyszało dziwne odgłosy dochodzące z sypialni rodziców. Gdy otworzyli drzwi, zastygli w bezruchu z szoku.
Zmrok otulał dom, gdy dziecko wyczuło niepokojącą ciszę za drzwiami pokoju rodziców. Dźwięki były stłumione, ale pełne napięcia coś było nie tak.
W myślach dziecka pojawiła się lekcja ze szkoły: Gdy się boisz, dzwoń pod 112. Drżącymi palcami sięgnęło po telefon.
112, co się stało? zapytał dyspozytor.
Słyszę dziwne odgłosy z pokoju rodziców. Proszę, przyjedźcie szybko! wyszeptało dziecko, głos ściskając strach.
Policja przybyła natychmiast. Towarzyszył im doświadczony pies służbowy, który podszedł do drzwi i zaczął się dziwnie zachowywać, jakby wyczuwał zagrożenie.
Gdy funkcjonariusze próbowali otworzyć drzwi, pies warknął głośno, ostrzegając ich.
Gdy w końcu je otworzyli, wszyscy oniemieli z przerażenia.
W pokoju panowała dziwna cisza, przerywana tylko cichym szelestem. Rodzice Małgosi poruszali się nienaturalnie: Tomasz stał nieruchomo, a Katarzyna trzymała w dłoniach coś, czego nie dało się rozpoznać od razu.
Pies zwęszył podejrzany przedmiot w rękach Katarzyny, podszedł bliżej i zajadle zaszczekał, sygnalizując niebezpieczeństwo.
Gdy jeden z policjantów wyjął go z jej dłoni i przyjrzał się bliżej, zrozumiał to był ładunek wybuchowy. gwałtownie go unieszkodliwił.
Funkcjonariusze zabrali urządzenie na komisariat, by ustalić, jak trafiło do domu.
Po przesłuchaniu okazało się, iż Katarzyna i Tomasz nie mieli z tym nic wspólnego pozwolono im wrócić do domu.
Śledztwo wykazało, iż ładunek należał do sąsiada i przypadkowo znalazł się w ich mieszkaniu.
Tym sposobem Małgosi jednym telefonem uratowała rodziców przed tragedią.
Kochajcie swoich rodziców i dbajcie o nich. Są najważniejszymi ludźmi w waszym życiu.