Weterynarz z Łubowa odpowiada na zarzuty właścicielki psa. „Zabieg przebiegł prawidłowo, pies trafił do nas za późno – wcześniej bardzo cierpiał”

5 dni temu

Po publikacji dramatycznej relacji właścicielki psa Borysa, która oskarżyła lekarza weterynarii z Łubowa o nieprawidłowo przeprowadzony zabieg, przedstawiamy stanowisko lekarza weterynarii. Niestety wcześniej nie udało nam się skontaktować z lecznicą, jednak dziś Bogumił Wasiniewski, prowadzący praktykę weterynaryjną od ponad 40 lat – ustosunkował się do zarzutów.

Przypomnijmy – pani Agata, właścicielka psa o imieniu Borys, opisała w mediach społecznościowych, iż rutynowy zabieg cewnikowania przerodził się w dramat. Według niej, weterynarz miał użyć prowizorycznego sprzętu, wykonać zabieg bez znieczulenia, a następnie przyszyć rurkę do ciała zwierzęcia. Kobieta twierdzi, iż jej pupil doznał krwawienia, uszkodzenia cewki moczowej i poważnych komplikacji zdrowotnych. Po wizycie u innego lekarza cewnik został usunięty, a pies wymagał kosztownego leczenia.

Weterynarz: „Pies trafił do nas w stanie ciężkim”

Jak wyjaśnia lekarz weterynarii z Łubowa, zwierzę trafiło do lecznicy w stanie poważnym, z objawami ostrego rozszerzenia pęcherza i niedrożności cewki moczowej.

Pies trafił do nas z ostrym rozszerzeniem pęcherza i niedrożnością cewki. Dziwię się właścicielom, iż przywieźli go tak późno, bo wydzielina moczowa miała już brunatne zabarwienie – mówi Bogumił Wasiniewski. Przyjęliśmy go w piątek po południu, przed wieczorem. Zajęliśmy się nim w sposób, który umożliwił spuszczenie wydzieliny moczowej, bo pies bardzo cierpiał.

Podczas zabiegu – jak relacjonuje weterynarz – wystąpiły trudności techniczne:

Podczas zakładania cewnika lateksowego pojawiły się problemy z jego wprowadzeniem. Po wyciągnięciu okazało się, iż w cewce znajdują się przewlekłe zmiany włóknikowo-krwiste. Dlatego zdecydowałem się na założenie cewnika dziecięcego, za pomocą którego udało się spuścić ponadfizjologiczną ilość płynu. Zastój moczu mógł spowodować uszkodzenie nerek, pęcherza i ujścia cewki moczowej. To nie była jakaś tam rurka, tylko cewnik dziecięcy i to należy wyraźnie podkreślić – tłumaczy.

„To była standardowa procedura”

Lekarz zapewnia, iż zabieg przebiegł prawidłowo i zgodnie z praktyką stosowaną w jego gabinecie od wielu lat:

Cewnik został ustabilizowany szwem do napletka, a nie – jak podaje właścicielka – do cewki moczowej, co robię od 40 lat i jest to standardowa procedura. Pies otrzymał leki przeciwbólowe i przeciwzapalne, a właścicielom zalecono kontrolę następnego dnia w celu ewentualnej wymiany cewnika – mówi.

Weterynarz zaprzecza odnośnie braku znieczulenia

W odpowiedzi na zarzuty o brak znieczulenia, Bogumił Wasiniewski stwierdza, iż cały zabieg był nagrywany, a do znieczulenia miejscowego użyto żelu z lignokainą:

Zarzut, iż nie znieczulaliśmy psa, jest nieprawdziwy. Używaliśmy żelu z lignokainą, żeby znieczulić cewkę moczową – i tego właścicielka nie mogła nie zauważyć – podkreśla.

„Pies sam wyrwał cewnik”

Lekarz zwraca uwagę, iż problemy zdrowotne Borysa mogły pojawić się już po wizycie w jego gabinecie:

Ten pies miał założony cewnik, ale sam go sobie wyrwał. Właściciele tego nie dopilnowali, a wyrywając, uszkodził cewkę moczową i w takim stanie do nas trafił – wyjaśnia weterynarz.

Wielkie emocje wśród miłośników zwierząt

Sprawa, opisana w mediach społecznościowych, wywołała duże poruszenie wśród lokalnej społeczności.

Idź do oryginalnego materiału