Do sieci trafiło nagranie z sobotniej tragedii na A1. W wypadku na wysokości Piotrkowa Trybunalskiego zginęło małżeństwo z pięcioletnim synem. Policja potwierdza, iż w zdarzeniu brał udział także inny samochód.
Wątpliwości wokół wypadku BMW na A1. Nowe informacje o kierowcy
Wątpliwości co do okoliczności wypadku pojawiły się po tym, jak świadkowie zdarzenia w sieci relacjonowali, iż w zdarzeniu brały udział nie jeden, a dwa pojazdy.
Na dostępnych nagraniach widać, jak jeden z pojazdów uderza w tył drugiego. Następnie kia uderzyła w barierki i stanęła w płomieniach. Zginęła trzyosobowa rodzina, w tym pięcioletnie dziecko.
Zdaniem świadków, samochód, który nadjechał z tyłu, poruszał się ze znaczną prędkością.
BMW 200 metrów od pierwszego pojazdu
Według pierwszych oświadczeń policji, w wypadku uczestniczył wyłącznie jeden pojazd, a kia uderzyła w barierki "z niewyjaśnionych okoliczności". Mimo tego, iż strażacy, którzy dotarli na miejsce zdarzenia, taką informację funkcjonariuszom podali.
WIDEO: Wypadek na A1. Nowe informacje
- W odległości ok. 200 metrów był drugi pojazd, którym podróżowało trzech mężczyzn. Samodzielnie opuścili pojazd. Na miejscu została udzielona kwalifikowana pierwsza pomoc przez strażaków, później zostali przekazani Zespołowi Ratownictwa Medycznego - przekazał Polsat News mł. bryg. Jędrzej Pawlak.
Policjanci zapewniają, iż nie mają nic do ukrycia. Według komisarz Anety Sobieraj z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, pierwszy komunikat "był mocno okrojony z uwagi na fakt, iż w sprawie od samego początku toczy się śledztwo".
ZOBACZ: Podkarpackie. Śmiertelny wypadek na A4. Kilkunastu rannych i ofiary śmiertelne
- Musimy wyjaśnić czy zachowanie kierującego BMW miało wpływ na przebieg tego zdarzenia - dodała policjantka. Kierowca BMW miał być trzeźwy.