Rebecca Schaeffer urodziła się 6 listopada 1967 roku. Jej rodzice, pisarka i wykładowczyni Danna oraz psycholog dziecięcy Benson, wspierali ją od dziecka w realizacji jej planów. Gdy postanowiła zostać modelką, nie protestowali. Pojawiała się w katalogach centrów handlowych, reklamach telewizyjnych. W wieku 17 lat spakowała walizki i wyjechała do Nowego Jorku, by tam rozwijać się jako modelka. niedługo dostała propozycję występu w operze mydlanej "One Life to Live". Z kariery w modelingu z uwagi na dość niski wzrost (miała "zaledwie" 170 cm) kilka wyszło, więc ostatecznie postawiła na aktorstwo.
REKLAMA
Zobacz wideo Kamila Boś miała stalkerkę. "Był też pan, który groził, iż coś mi zrobi" [materiały wydawcy kobieta.gazeta.pl]
Rebecca Schaeffer miała świat u stóp. Sławę dał jej sitcom "My Sister Sam"
niedługo okazało się, iż to był dobry wybór. Po roli w "One Life to Live" przyszły kolejne: w kultowej operze mydlanej i najdłużej emitowanym serialu świata "Guiding Light", a także produkcjach takich jak "Niesamowite historie", "Złote czasy radia", "Poza czasem". Największą rozpoznawalność dał jej sitcom "My Sister Sam". Angaż w roli nastoletniej Patti wiązał się z przeprowadzką do Los Angeles. Na planie zbliżyła się z członkami obsady, szczególnie z tytułową Sam, czyli Pam Dawber. - gwałtownie zawiązała się między nami siostrzana relacja - wspominała po latach w rozmowie z ABC News. Schaeffer zamieszkała choćby z Pam i jej narzeczonym, Markiem Harmonem, który lata później został gwiazdą serialu "Agenci NCIS".
Choć pierwszy sezon sitcomu był hitem, ostatecznie "My Sister Sam" został zdjęty z anteny po drugim sezonie. Mimo to Schaeffer zyskała status gwiazdy. Zaczęła pojawiać się na okładkach magazynów i otrzymywać listy od fanów. Gdy Rebecca postanowiła wyprowadzić się od Pam do swojego mieszkania, koleżanka z planu poradziła jej, by nigdy nie umieszczała swojego imienia i nazwiska na skrzynce pocztowej. - Nie posłuchała mnie - mówiła po latach z żalem Dawber.
Miał na jej punkcie obsesję. Wszystko zmieniła rola w tym filmie
Po anulowaniu "My Sister Sam" Schaeffer wciąż rozwijała karierę. Kończyła zdjęcia do kolejnych produkcji, w tym "Koniec niewinności". Zaczęła umawiać się z reżyserem Bradem Silberlingiem. W 1989 roku Rebecca zagrała też w filmie "Klasowo-łóżkowe potyczki w Beverly Hills". Czarna i sprośna komedia nie pasowała do jej dotychczasowego dorobku. To właśnie po seansie Robert Bardo chwycił za broń.
Rebecca nie była pierwsza. Robert John Bardo wcześniej miał już obsesję na punkcie Samanthy Smith, dziecięcej aktywistki, która w okresie zimnej wojny napisała list do nowo wybranego generalnego sekretarza Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Jurija Andropowa. sukcesor Breżniewa w odpowiedzi zaprosił ją choćby do ZSRR. Smith zginęła w katastrofie samolotu Bar Harbor Airlines w wieku zaledwie 13 lat. Po jej śmierci Bardo swoje zainteresowanie przeniósł na Schaeffer. Zaczął pisać do niej listy.
Twój list był jednym z najmilszych, jakie kiedykolwiek dostałam
- odpowiedziała w końcu na jeden z nich. Po przeczytaniu tych słów przekonany, iż Rebecca odwzajemnia jego uczucia, wsiadł w samolot. Pod studiem filmowym zjawił się z bukietem kwiatów i pluszowym misiem. Szef ochrony nie chciał go wpuścić. Miesiąc później Bardo wrócił, tym razem z nożem. Znów ochroniarz nie ustąpił. Robert prześladował ją ponad dwa lata, traktował jako własność i miał na jej punkcie obsesję. Gdy obejrzał najnowszy film z jej udziałem, uznał, iż jego "ukochana" jest zepsuta, nieczysta.
Miała brać udział w castingu do "Ojca chrzestnego". Po śmierci aktorki zmieniono prawo
U prywatnego detektywa, udając starego przyjaciela, uzyskał jej aktualny adres. Nie było to trudne, bo były one udostępniane bez większych przeszkód przez Departament Pojazdów Mechanicznych. Zdobył też pistolet. 18 lipca 1989 roku stanął pod drzwiami domu Rebeki w West Hollywood. Schaeffer tego dnia przygotowywała się do przesłuchania do roli Mary Corleone w "Ojcu chrzestnym III". Nigdy na casting nie dotarła. Bardo strzelił jej w klatkę piersiową. Rebecca miała 21 lat. W sądzie próbował tłumaczyć, iż z powodu choroby psychicznej jest niezdolny do zaplanowania morderstwa. Tłumaczył, iż "było coś wyjątkowego w Rebecce i po prostu nie mógł jej puścić". Twierdził też, iż do morderstwa zainspirowała go piosenka "Exit" zespołu U2. W 1991 roku skazano go na dożywocie. Po śmierci Rebeki władze wprowadziły pierwsze przepisy antystalkingowe. Ograniczyły też udostępnianie adresów przez Departament Pojazdów Mechanicznych.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.