W Wielkiej Brytanii się gotuje, powodem jest napływ „lekarzy” i „inżynierów”

4 miesięcy temu

W Wielkiej Brytanii nastroje społeczne osiągnęły punkt krytyczny i z tego powodu dochodzi do regularnych protestów ulicznych, bitew z policjantami i choćby prób linczu. Tylko w ubiegłą sobotę na ulice wyszli mieszkańcy Liverpoolu, Bristolu, Nottinghamu, Leeds, Blackpool, Hull, Stoke-on-Trent, Manchesteru i Belfastu. Nie były to demonstracje pokojowe, w Liverpoolu na policjantów spadały kamienie i butelki, w Bristolu i Nottingham dodatkowo doszło do starć pomiędzy protestującymi żądającymi rozwiązania nawarstwiających się problemów z emigrantami i lewicowymi bojówkami.

A wszystko zaczęło się od tragedii do jakiej doszło w miejscowości Southport koło Liverpoolu, gdzie 17-letni Axel Rudakubana, obywatel Wielkiej Brytanii, którego rodzice pochodzą z Rwandy, nożem zaatakował dzieci uczestniczące w zajęciach tanecznych. Niestety tragicznym skutkiem tego ataku była śmierć trzech dziewczynek, co wywołało skrajne emocje wśród Brytyjczyk. Niemal od pierwszej chwili w Internecie rozpoczęło się „obywatelskie śledztwo” skupione na ustaleniu danych nożownika, ale skutek był opłakany i zagrażający życiu niewinnego człowieka nie mającego z tą zbrodnią nic wspólnego.

Prowadzący sprawę sędzia Andrew Menary, aby zapobiec kolejnej tragedii zdecydował się na upublicznienie danych nożownika, ale to wcale nie uspokoiło Brytyjczyków, wręcz przeciwnie. Gdy się okazało, iż zabójca to syn afrykańskich emigrantów rozgorzała fala protestów skierowanych przeciw „niebieskim”, bo tak w Wielkiej Brytanii nazywani są czarnoskórzy emigranci z Afryki i wyznawcy islamu z Azji, którzy przybyli na Wyspy i stali się źródłem licznych konfliktów społecznych.

„Niebiescy” to próba obejścia cenzury, jaką stosują największe portale społecznościowe, ale nikt nie ma wątpliwości o kogo chodzi, tym bardziej, iż na ulicznych protestach żadnej cenzury nie ma. W północnej części kraju od kilku dni realizowane są regularne bitwy z Policją i w sumie aresztowano już ponad 400 osób. Do najbardziej dramatycznej sytuacji doszło w mieście Rotherham przed hotelem Holiday Inn, w którym przebywali „niebiescy. Liczna grupa protestujących najpierw zaatakowała policjantów i przedarła się przez kordon, a potem weszła do hotelu i usiłowała go podpalić.

Kryzys jest tak duży, iż musiały zareagować władze centralne, żeby zapobiec dalszej eskalacji powołano sztab kryzysowy COBRA. Na razie te rutynowe działania nie przynoszą efektów i wydaje się też, iż nienajlepszą strategię obrał premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, który problem widzi jedynie w demonstrujących i w sposób agresywny straszy ich konsekwencjami:

Gwarantuję, iż będziecie żałować, iż wzięliście udział w tym zamieszaniu, czy to bezpośrednio, czy też za pośrednictwem internetu. Nie ma żadnego uzasadnienia dla podejmowania takich działań. Ludzie w tym kraju mają prawo do bezpieczeństwa, a mimo to byliśmy świadkami ataków na meczety i społeczności muzułmańskie.

Keir Starmer to lewicowy polityk, od niedawna pełniący funkcję premiera, dlatego niespecjalnie dziwi jego postawa, bo to europejska lewica od lat promuje szaleńczą politykę „tolerancji” i „ubogacenia kulturowego”. Jakie są tego skutki widać gołym okiem i raczej połajanki premiera, czy próba zastraszania nie zlikwidują głównego problemu. Zabójstwo dziewczynek przelało czarę goryczy i dopóki obywatele nie usłyszą, a co więcej nie zobaczą, iż priorytetem dla rządu jest bezpieczeństwo Brytyjczyków, emocje społeczne nie wygasną.

Być może zmieni się ich forma, bo protesty uliczne oczywiście wiecznie trwać nie będzą, ale z pewnością jesteśmy świadkami rewolucji i to nie tylko w Wielkiej Brytanii, jeżeli chodzi o stosunek rodowitych Europejczyków do emigrantów z Afryki i Azji, którzy zwykle są roszczeniowi i przy tym w sporej liczbie agresywni. Bajki o lekarzach i inżynierach, jakie opowiadała Angela Merkel myślących ludzi już nie śmieszą, ale wywołują reakcje obronne.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału