W tym domu zamordowano osiem osób. Dziś jest atrakcją turystyczną

1 godzina temu

Wyrok na niewinnych ludzi


Ta do dzisiaj niewyjaśniona, makabryczna historia rozegrała się w nocy z 9 na 10 czerwca 1912 roku, w małym, sennym miasteczku Villisca w amerykańskim stanie Iowa. W zamożnym domu mieszkała 39 letnia Sarah i jej mąż Josiah Moore oraz ich czwórka dzieci: Herman Montgomery lat 11, Mary Katherine lat 10, Arthur Boyd lat 7 i Paul Vernon lat 5. Rodzina była znana i lubiana w okolicy. Feralnego dnia mała Mary Katherine Moore, za zgodą rodziców, zaprosiła swoje dwie przyjaciółki z sąsiedztwa, siostry: Inę Mae lat 8 i Lenę Gertrude Stillinger lat 11. Dziewczynki miały wspólnie miło spędzić wieczór, a potem razem nocować. Wcześniej, cała rodzina Moore oraz koleżanki córki, udali się swojej parafii, prezbiteriańskiego kościoła, gdzie tego wieczoru odbywała się uroczystość z okazji Dnia Dziecka. Wydarzenie organizowała Sarah Moore. Impreza zakończyła się o godzinie 21.30, Moorowie i ich goście w doskonałych humorach wrócili spacerem do domu. Dziewczynki przebrały się w piżamy, pożartowały przed snem i poszły spać. W domostwie pogasły światła.

To, iż coś jest nie tak odkryła sąsiadka, Mary Peckham. Następnego dnia o godzinie 7 rano kobietę zaniepokoiła martwa cisza, nietypowa dla rodziny Moore. Nikt z nich nie pojawił się przed domem, by wykonać poranne obowiązki, nie było słychać śmiechu ani krzyków dzieci. Peckham zapukała do drzwi, ale nikt nie stanął w progu, nikt nie odpowiedział na powitanie. Zaniepokojona kobieta spróbowała wejść do środka, drzwi były zamknięte. Mary Peckham zawołała brata Josiaha Moore - Rossa. Brat zaczął się dobijać do domu rodziny, krzyczał, ale odpowiedziała mu grobowa cisza. Ross miał zapasowy klucz i otworzył drzwi wejściowe, wszedł do środka. Sąsiadka została na ganku. Ross minął pusty salonu, wszedł do pokoju gościnnego, tam znalazł ciała Iny i Leny Stillinger. Dziewczynki leżały w łóżkach. Zszokowany mężczyzna wybiegł do czekającej Mary Peckham kazał jej natychmiast zadzwonić do Henry'ego "Hanka" Hortona, szefa policji w Villiski. Funkcjonariusz zjawił się bezzwłocznie na miejscu. Razem z Rossem weszli ponownie do domu i dokonali koszmarnego odkrycia, cała rodzina, podobnie jak dwie córki Stillingerów była martwa, wszyscy zostali zabici siekierą. Narzędzie zbrodni, należące do nieżyjącego pana domu Josiaha, zostało porzucone w pokoju gościnnym, obok ciał dziewczynek. Wszyscy zamordowani byli w piżamach.


Wstrząsające miejsce zbrodni


Patolodzy ustalili, iż morderstwa zostały dokonane między północą a godziną 5 rano. Śledczy przeszukali dom, na strychu odkryli dwa niedopałki papierosów. To był dowód, iż zabójca lub zabójcy, zaczaili się w tym miejscu, gdzie cierpliwie czekali, aż ich ofiary zasną. Co interesujące i niepokojące, w oficjalnej wersji policji nie poinformowano o zabezpieczonych pozostałościach papierosów, dowód pominięto. Ustalono, iż pierwsi zginęli dorośli, sprawca lub sprawcy najpierw pojawili się w sypialni Josiaha i Sarahy Moore. Mężczyzna otrzymał najwięcej ciosów siekierą. Na suficie znaleziono ślad, powstały od siekiery, którą morderca wziął taki mocny zamach, iż aż zostawiła wyżłobienie.

Jak stwierdzono, dzieci Moore i ich dwie koleżanki też zostały zabite siekierą. Herman, Mary Katherine, Arthur i Paul otrzymali śmiertelne ciosy w głowę, tak jak rodzice. Morderca zszedł na dół do sypialni gościnnej i zabił Inę i Lenę. Śledczy uznali, iż wszystkie ofiary głęboko spały podczas ataku. Przy porzuconej siekierze morderca zostawił kawał bekonu, prawie dwa kilogramy, który wyciągnął z lodówki Moore. W kuchni na stole śledczy znaleźli również przyszykowane nietknięte jedzenie i naczynie z zakrwawioną wodą. Mało tego, odkryli iż każde lustro w domu zostało zakryte kocami lub ubraniami, które morderca wyciągnął z komód rodziny.


Wielki bałagan


Po pobieżnym przeszukaniu miejsca zbrodni, policja wpuściła do domu Moore mieszkańców, aby na własne oczy zobaczyli co się stało. Około godziny 8.40 rano z centrali telefonicznej miasteczka nadano alarm „all call”, informując każdego, kto miał telefon w tej okolicy, o zbrodni w posiadłości Moorów. Na miejsce przestępstwa zbiegły się tłumy i dokładnie zadeptały wszystkie ewentualne ślady przestępstwa. Żądni sensacji ludzie posunęli się choćby do zabrania „na pamiątkę” kilku kawałków czaszki Josiaha. A siekiera, narzędzie zbrodni, przechodziło z rąk do rąk setek mieszkańców Villisca.

Szeryf przez kilka godzin, zamiast zajmować się ściganiem sprawcy, walczył z ciekawskimi ludźmi, których próbował usunąć z miejsca zbrodni. O godzinie 9.00 do domu mordu przybył koroner hrabstwa, dr Linquist, alwe nie mógł dokładnie zbadać śladów, bo musiał użerać się z gapiami. W końcu zirytowany narastającym bałaganem Linquist, nakazał szeryfowi wezwanie Gwardii Narodowej do zabezpieczenia miejsca zdarzenia. Dopiero ta formacja zabezpieczyła teren i usunęła intruzów. Dotarł też lokalny farmaceuta, pasjonat fotografii, aby zrobić zdjęcia na miejscu przestępstwa, ale został odesłany z kwitkiem, bo uznano miejsce zbrodni za „zbyt makabryczne”. Odesłanie farmaceuty-fotografa mogło mieć również inne podłoże, w tych czasach wielu aptekarzy oferowało pocztówki przedstawiające miejsca zbrodni. Dla sensacji polowali na takie „okazje”.

Dopiero po godzinie 22 koroner zadzwonił do prokuratora okręgowego i zezwolił na zabranie ciał przez zakład pogrzebowy. Miejscowa remiza strażacka posłużyła za tymczasową kostnicę. Wszystkie ciała trafiły w to miejsce o 2 nad ranem, dobę po morderstwach.

Ruszyła lawina spekulacji. Ludzie zastanawiali się, jak zabójca mógł niezauważony poruszać się w ciasnym, skrzypiącym domu. Dlaczego nikt się nie obudził? W gazetach pojawiła się hipoteza, zatrutego środkiem usypiającym mleka lub kakao. Niestety, nikt nie zlecił badań toksykologicznych.

Detektywi policyjni znaleźli w stodole, obok dziury po sęku, ślad sugerujący, iż morderca jakiś czas właśnie z tego miejsca obserwował rodzinę. Niedopałki ze strychu były dowodem, iż intruz mógł wejść do domu przez okno albo otworzyć tylne drzwi, a potem ukryć się na strychu, w czasie gdy Moorowie z dziećmi byli w kościele. Znaleziono coś jeszcze, na piętrze gdzie były sypialnie rodziny, odkryto lampę gazową z usuniętym szklanym kloszem i knotem ułożonym tak aby świeciła ograniczonym blaskiem. Na parterze odkryto fragment breloczka, nie należał do nikogo z rodziny Moore.


Kto mógł zabić?


Śledztwo ruszyło, 11 czerwca przesłuchano 13 świadków. Pojawili się potencjalni podejrzani, m.in. wędrowny pastor George Kelly z Anglii, w noc morderstw był w miasteczku, uczestniczył w uroczystości Dnia Dziecka w kościele. Był osobliwą postacią, był oskarżany o podglądanie i namawianie młodych kobiet i dziewcząt do pozowania nago. Wyjechał z miasteczka po godzinie 5 rano, na kilka godzin przed odkryciem ciał. Kelly okazywał niezdrową fascynację zbrodniami, pisał listy do policji, choćby rodzin zabitych. Przesłuchiwany, podawał bardzo wiele szczegółów z miejsca morderstwa, miał słyszeć jak mordowano rodzinę. Przed sądem przyznał się do morderstw, ale ława przysięgłych nie dała wiary jego zeznaniom, wyraźnie zmyślał.

W 1914 roku pastor Kelly trafił jednak do więzienia, wysyłał obsceniczne listy i nękał seksualnie kobietę, która ubiegała się o posadę jego sekretarki. W końcu zamknięto go w szpitalu psychiatrycznym. W 1917 roku Kelly został ponownie aresztowany za morderstwa w Villisca. Najpierw przyznał się do zbrodni, potem wszystko odwołał. Po dwóch oddzielnych procesach został uniewinniony.

Kolejnym podejrzanym był Andrew Sawyer, bezdomny wędrujący po okolicy. Również miał obsesję na puncie zabójstw. Mężczyzna sypiał w ubraniu, gotowy na ucieczkę, przy posłaniu zawsze miał siekierę. Jednak nie postawiono mu zarzutów. Był jeszcze Samuel R. Moyer, szwagier Josiaha, często groził zabiciem Josiaha Moore, ale na noc zabójstwa miał alibi.


Cień padł na Franka F. Jonesa z Villisca, był senatorem stanu Iowa i pracodawcą Josiaha Moora. Zamordowany był sprzedawcą w sklepie z narzędziami, należącym do senatora. Po latach odszedł i otworzył własny sklep, salon sprzedaży marki Johna Deera. Miał odebrać politykowi klientów, a jak głosiły plotki, Moore miał również romans z synową Jonesa. Krążyła hipoteza, jakoby poniżony senator wynajął Williama Mansfielda, byłego skazańca i żołnierza, aby z zemsty zamordował rodzinę Moore.


To był seryjny morderca?


Ustalono, ze dziewięć miesięcy przed zbrodnią w Villisca, podobny przypadek z użyciem siekiery, wydarzył się w Colorado Springs. Zginął HC Wayne, jego żona i dziecko oraz kobieta AJ Burnham. W tamtym domu prześcieradła też posłużyły do ​​zakrywania okien i luster. Morderca powycierał krew z siekiery, zakrył głowy ofiar pościelą. Detektywi z agencji w Kansas City podejrzewali Mansfielda, ich zdaniem był uzależnionym od kokainy seryjnym mordercą. Według sugestii dziennikarzy, Mansfield w 1914 roku zabił siekierą żonę, swoje małe dziecko i teściów w Blue Island w stanie Illinois. Przypisywano mu inne zbrodnie, wszystkie popełnione w dokładnie taki sam sposób, m.in. morderstwo Jennie Peterson i Jennie Miller w Aurorze w stanie Illinois.

Poza tym Mansfield był obecny w każdym z miejsc zbrodni w czasie zabójstw, ofiary były zabite siekierą, a lustra zakryte. Wszędzie morderca zostawiał lampę naftową bez klosza, zmywał z siebie krew w kuchennych umywalkach, nosił też rękawiczki. To zdaniem detektywów wskazywało na Mansfielda, który wiedział, iż jego odciski palców są w aktach federalnego więzienia wojskowego w Leavenworth. W 1916 roku Mansfield został aresztowany i przewieziony z Kansas City do hrabstwa Montgomery, jako podejrzany o mord w domu Moore. Oskarżony miał jednak listy płac, które były mocnym dowodem na to, iż w czasie morderstw w Villisca, był w innym stanie. Został zwolniony z powodu braku dowodów. Później wygrał proces, który wytoczył detektywom z agencji z Kansas City, oskarżających go o seryjne zbrodnie. Otrzymał wysokie odszkodowanie. Detektywi byli przekonani, iż podejrzany uszedł wolno dzięki naciskom ze strony senatora Jonesa. Próbowano więc szukać dalej. Niestety, zagadka tej tajemniczej zbrodni nigdy nie została wyjaśniona.

Nawiedzony dom


Dom rodziny Moore stoi do dzisiaj i jest atrakcją turystyczną. Obecni właściciele kupili go w 1995 roku i przywrócili mu dawny wygląd z czasów morderstwa. Teraz każdy zainteresowany historią zbrodni, może zwiedzić nieruchomość, a choćby spędzić w tam noc. Dom jest bardzo popularnym miejscem wśród badaczy zjawisk paranormalnych, którzy twierdzą, iż działają tu siły, które są nadprzyrodzone. Fama głosi, iż to nawiedzony dom, co przyciąga ciekawskich. Wielu gości miało odczuwać mdłości, bóle głowy i zmęczenie. W 2014 roku 37 - letni mężczyzna w tajemniczy sposób dźgnął się tam nożem, tuż po północy, w dzień rocznicy masakry.


Źródła:

https://www.youtube.com/embed/LIbSflSw2Qk

https://murderhouse.com/the-house-and-murders/the-murders/

https://usghostadventures.com/haunted-houses/villisca-axe-murder-house/

https://pubs.lib.uiowa.edu/annals-of-iowa/article/6639/galley/115418/view/

https://iowacoldcases.org/case-summaries/villisca-axe-murders/

https://www.wattpad.com/1452838067-noel%27s-crime-book-episode-18-the-story-of-the/page/3

https://www.facebook.com/groups/410873702752630?multi_permalinks=2258299081343407&hoisted_section_header_type=recently_seen


Idź do oryginalnego materiału