W sali Sądu, gdzie milczenie krzyczy najgłośniej. Trwa proces matki oskarżonej o torturowanie własnego dziecka

1 dzień temu

W sali numer 39 Sądu Rejonowego w Gnieźnie powietrze zdaje się krzepnąć w rytm odczytywanych zarzutów. Każde słowo prokuratora odbija się echem od drewnianych ław. Violetta K., trzydziestoczteroletnia matka siedmiorga dzieci, siedzi nieruchomo, gdy akt oskarżenia odmalowuje obraz cierpienia jej półtorarocznej córki – złamane kości, krwiaki mózgu, rany przypominające te po katastrofie komunikacyjnej, a nie dziecięce potknięcia. 17 kwietnia odbyła się kolejna już rozprawa, podczas której zeznawał między innymi mąż oskarżonej.

Ślady, Które Wołają o Pomstę do Nieba

Gdy 4 lipca ubiegłego roku funkcjonariusze policji przekroczyli próg mieszkania przy ulicy Kilińskiego, znaleźli scenę, która na zawsze pozostanie w ich pamięci. W zaduchu pomieszczenia przesiąkniętego wonią alkoholu i zaniedbania, w łóżeczku siedziała drobna dziewczynka. Jej ciało pokrywała mozaika sinych plam – od twarzy po palce u stóp. Policjantka, która pierwsza dotarła na miejsce, w zeznaniu mówiła głosem, który co chwila się załamywał:

To nie były zwykłe dziecięce siniaki.

Lekarze w poznańskim szpitalu dziecięcym nie kryli przerażenia. Zuzanna K. miała złamaną czaszkę w trzech miejscach, pękniętą kość ramienną i łokciową, obrażenia wewnętrzne wskazujące na regularne uderzenia w brzuch. Najbardziej porażające było niedożywienie – ważąca o połowę mniej niż powinna dziewczynka wymagała natychmiastowej transfuzji krwi.

System, Który Przymknął Oczy

Historia Violetty K. to nie tylko opowieść o potwornej przemocy, ale także o instytucjach, które wielokrotnie zawiodły. Trójka jej starszych dzieci została odebrana jeszcze w poprzednim mieście zamieszkania – również za znęcanie się. Mimo to, system pozwolił jej wychowywać kolejne czworo. Sąsiedzi od lat składali donosy do opieki społecznej, opisując libacje alkoholowe, głodzone dzieci i nocne awantury.

Przed Sądem: Dwie Wersje Rzeczywistości

Na sali sądowej ścierają się dwie zupełnie różne narracje. Prokuratura przedstawia dowody w postaci dokumentacji medycznej, zeznań pracowników socjalnych i zdjęć dziewczynki.

Tymczasem oskarżona i jej mąż, Sławomir K., tkają opowieść o nieszczęśliwych wypadkach i nadwrażliwości dziecka.

Zuzia zawsze miała skłonność do siniaków – mówi K., ignorując fakt, iż żadna „delikatność” nie tłumaczy złamań kości czaszki.

W środę zeznawała policjantka będąca na miejscu zdarzenia.

W dniu 4 lipca 2024 roku, około godziny 14:00, pełniłam służbę patrolową na terenie Gniezna wraz z posterunkowym Filipem J. – mówi funkcjonariuszka. Z polecenia dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Gnieźnie udaliśmy się na ulicę Kilińskiego, by udzielić asysty pracownikom opieki społecznej podczas zaplanowanej kontroli sytuacji rodzinnej w jednym z mieszkań. Na miejscu zastaliśmy trzy pracownice socjalne – jedna z nich czekała przed wejściem do mieszkania i wstępnie poinformowała nas o powodach interwencji. Po wejściu do lokalu, od razu zwróciliśmy uwagę na panujący tam ogólny nieład. W pomieszczeniach było brudno, unosił się nieprzyjemny zapach, a w powietrzu wyczuwalna była wyraźna woń alkoholu. W mieszkaniu przebywała kobieta – jak się okazało, oskarżona – wraz z kilkorgiem dzieci. Jedno z nich, około półtoraroczne, siedziało na łóżku ubrane w body z krótkim rękawkiem. Już na pierwszy rzut oka widoczne były zasinienia – na ramionach, nogach, a także na twarzy dziecka. Pozostałe dzieci znajdowały się w osobnym pomieszczeniu. Kobieta w rozmowie z nami była rozemocjonowana i niechętna do współpracy. Twierdziła, iż wszystko jest w porządku, iż dobrze opiekuje się dziećmi, a jedno z pomieszczeń – tzw. „graciarnia”, jak ją sama nazwała – nie jest używane, więc jego stan nie ma znaczenia. Poddano ją badaniu alkomatem – wynik wykazał obecność alkoholu w organizmie w stężeniu 0,22 mg/l w wydychanym powietrzu. W tej sytuacji konieczne było wezwanie osoby, która mogłaby przejąć opiekę nad dziećmi. Skontaktowano się z mężem kobiety, panem Sławomirem K., który oświadczył, iż jest w pracy, ale niedługo przyjechał na miejsce. Został również przebadany na zawartość alkoholu – był trzeźwy i przejął dzieci za pokwitowaniem. Ze względu na stan zdrowia najmłodszego dziecka, pracownice socjalne wezwały zespół ratownictwa medycznego. Po przybyciu ratownicy oraz lekarz dokonali wstępnych oględzin malucha. Z uwagi na widoczne na całym ciele zasinienia, wychudzenie oraz ogólny stan dziecka, podjęto decyzję o natychmiastowym przewiezieniu go do szpitala dziecięcego w Poznaniu. Pytana o pochodzenie obrażeń, oskarżona twierdziła, iż dziecko uczy się chodzić, często się przewraca, a zasinienia wynikają z niedoboru żelaza. Tę samą wersję powtórzył później pan K., wskazując, iż choćby lekkie uderzenia skutkują u dziecka siniakami. Nie wspomniano jednak o żadnym konkretnym upadku, na przykład przewróceniu się wózka czy uderzeniu o mebel, które mogłoby wyjaśniać rozległe obrażenia. Przyglądałam się również pozostałym dzieciom – nie stwierdziłam u nich śladów przemocy fizycznej. W rozmowie mówiły, iż „krzywda im się nie dzieje” i iż nie są bite, ale były bardzo wystraszone, płakały i chciały wracać do mamy. Widać było, iż czują silny lęk i dyskomfort w obecnej sytuacji. Na miejscu sporządzona została Niebieska Karta oraz wypełniono kwestionariusz szacowania ryzyka. Po zakończeniu działań i przekazaniu dzieci ojcu, przekazaliśmy wszelkie informacje dyżurnemu KPP Gniezno, a następnie udaliśmy się na komendę w celu sporządzenia dokumentacji z przeprowadzonej interwencji.

Sławomir K., mąż oskarżonej, w swoich zeznaniach stanowczo zaprzeczył, jakoby jego żona miała skrzywdzić ich córkę, małoletnią Zuzannę.

Ufamy sobie. Wiem, iż wiele osób jest przeciwko nam, ale ja wierzę, iż moja żona tego nie zrobiła – mówił.

Zaznaczył, iż w czasie, gdy miały dojść do rzekomych pobić, on sam codziennie przebywał poza domem od godziny 6:20 do 18:20. Twierdzi, iż dziecko nie dawało oznak bólu, normalnie się zachowywało i jadło.

Przed zatrzymaniem zjadła trzy miseczki rosołu, ziemniaki, sos i prosiła o dokładkę. Miała apetyt. Skąd te informacje o niedożywieniu – nie wiem – wyjaśniał.

Odnosząc się do obrażeń u dziecka, tłumaczył, iż dziewczynka była bardzo delikatna, miała skłonność do siniaków i często się przewracała. Twierdził, iż choćby lekkie podniesienie jej za rączkę kończyło się sińcami. Jak mówił, informacje o tej nadwrażliwości były zawarte w dokumentacji medycznej, którą otrzymali po powrocie dziecka do domu z pieczy zastępczej.

Mężczyzna przyznał, iż widywał sińce na ciele córki, ale także asystentka rodziny oraz kurator je widzieli i nie zgłaszali nieprawidłowości. Zapewniał też, iż wszystkie dzieci były badane przez lekarza rodzinnego podczas jednej z wizyt i nie stwierdzono u nich żadnych obrażeń. Zuzanna – jak zeznał – urodziła się jako wcześniak i przebywała kilka miesięcy w szpitalu z powodu chłoniaka. W późniejszym okresie trafiła do rodziny zastępczej, gdy jego żona doznała paraliżu.

Świadek odniósł się również do innych obrażeń – rozciętej wargi i podniebienia. Według niego, powstały one przez przypadek – dziewczynka skaleczyła się chipsami, które podano jej do jedzenia.

To był błąd, później dawaliśmy tylko mokre jedzenie, by nie podrażniać rany – relacjonował.

Mąż oskarżonej tłumaczył też, iż żona była wcześniej skazana za znęcanie się nad starszą córką, ale – jak twierdzi – kobieta zapewniała go, iż wyrok był niesprawiedliwy.

Powiedziała mi, iż przyznała się, bo bała się, a prokurator sam miał potem stwierdzić, iż to był błąd. Wierzę jej – mówił.

Odnosząc się do zarzutów o alkohol, podkreślił, iż jego żona pije bardzo rzadko i wyłącznie przy specjalnych okazjach, jak rocznice czy urodziny dorosłych.

Nigdy nie widziałem, by piła przy dzieciach – dodał.

W ocenie świadka, ich opieka nad córką była należyta, choć nie ukrywał, iż w mieszkaniu czasami panował bałagan, co – jak zaznaczył – jest naturalne przy małych dzieciach.

Starałem się sprzątać po pracy. Asystentka nie miała większych zastrzeżeń do naszej opieki – mówił.

Na zakończenie zaznaczył, iż sam nie był świadkiem żadnych zachowań, które mogłyby świadczyć o przemocy wobec dziecka.

Idź do oryginalnego materiału