Procesy o czary, choć dziś wydają się reliktem przeszłości, były w XVII i XVIII wieku w Polsce rzeczywistością. W okolicach Ostrowa Wielkopolskiego, m.in. w Doruchowie, przeprowadzano egzekucje, które budziły grozę i pochłonęły życie wielu kobiet. Oskarżenie o czary było narzędziem rozprawienia się z osobami niewygodnymi, zwłaszcza kobietami, które wyłamywały się ze społecznych norm lub posiadały umiejętności, jak zielarstwo.
Pierwsze procesy i oskarżenia o diabelskie tańce
Pierwsze udokumentowane procesy czarownic na terenie Ostrowa Wielkopolskiego miały miejsce w 1612 roku. Trzy kobiety oskarżono o diabelskie tańce nad rzeką Barycz – rzekomo spotykały się z diabłami w okolicach miejscowości Chynowa i Sadowie. Zgodnie z relacjami, diabły miały „paszczęki kosmate i łby jak psi”. Pod wpływem brutalnych przesłuchań, przypominających tortury, oskarżone kobiety przyznały się do winy, co skończyło się dla nich tragicznie. Choć brak dokumentów potwierdzających dokładny przebieg egzekucji, są podstawy do przypuszczeń, iż kobiety zostały spalone na stosie, tak jak inne skazane w tamtych czasach.
Ostrowskie procesy o czary – ostatnie wyroki i koniec prześladowań
W Ostrowie Wielkopolskim, na przestrzeni lat toczyły się kolejne procesy o czary, a kobiety, które uznano za winne, płonęły na stosach. Nie zachowały się pełne zapisy, więc trudno określić dokładną liczbę ofiar. Wiadomo, iż ostatni proces o czary w Ostrowie odbył się w 1722 roku. W tym przypadku nie zakończył się on jednak egzekucją. Kobieta o nazwisku Kidzińska, oskarżona o czary przez rodzinę Gawęckich, została uniewinniona. Sędzia nie tylko odrzucił oskarżenie, ale i wydał niezwykły wyrok, zakazując w Ostrowie dalszych oskarżeń o czary. Każdy, kto próbowałby rzucić takie oskarżenie, musiałby opuścić miasto na stałe. Tym samym procesy o czary w Ostrowie dobiegły końca.
Ostatni proces czarownic w Polsce – Doruchów 1775
Doruchów, mała miejscowość w pobliżu Ostrzeszowa, zapisała się na kartach historii jako miejsce ostatniego procesu czarownic w Polsce. W 1775 roku jedenastu kobietom postawiono zarzuty o czary. W wyniku procesu, skazane zostały spalone na stosie, w majestacie obowiązującego prawa. Ten dramatyczny i brutalny epizod był ostatnim w Polsce, a zarazem jednym z ostatnich w Europie. Rok później, w 1776, Sejm Rzeczypospolitej zakazał stosowania tortur oraz karania śmiercią za czary.
Czary – władza i uprzedzenia
Procesy czarownic, które obejmowały tortury, a w wielu przypadkach kończyły się śmiercią na stosie, były elementem społecznej i religijnej kontroli. Oskarżenia o czary stanowiły sposób na pozbycie się osób niewygodnych, budzących niechęć, często kobiet zajmujących się zielarstwem czy medycyną ludową. Wystarczyło niewielkie potknięcie w leczeniu lub konflikt sąsiedzki, aby oskarżyć kogoś o rzucenie klątwy lub pakt z diabłem. Władza opartego na przesądach społeczeństwa dawała możliwości skazywania na podstawie niepewnych, a choćby absurdalnych dowodów.
Dziedzictwo procesów o czary
Ostrowskie i doruchowskie procesy o czary stanowią jedno z najciemniejszych rozdziałów lokalnej historii. Dziś wiemy, iż skazane kobiety padły ofiarą uprzedzeń, strachu i braku wiedzy. Procesy te są przykładem na to, jak okrutne mogą być konsekwencje społecznej nietolerancji i braku zrozumienia dla odmienności. Rok 2026 będzie symbolicznym momentem – 250. rocznicą zniesienia kary śmierci za czary i zaprzestania tortur w Polsce. To doskonały czas, by przyjrzeć się historii i wyciągnąć z niej wnioski, które pomogą nam budować społeczeństwo oparte na zrozumieniu i szacunku dla drugiego człowieka.