W Nowej Soli Haładuda załatwi wszystko.

2 lat temu
Zdjęcie: Kęsek Haładuda


Sąd Rejonowy w Nowej Soli

Podmiotów zajmujących się kreowaniem ludzi na przestępców próżno szukać w rejestrach KRS, w ewidencji działalności gospodarczej czy jakichkolwiek innych bazach. Tego rodzaju przedsiębiorstwa nie posiadają własnego NIPu, REGONu ani choćby oficjalnego adresu, zatem chcąc skorzystać z ich usług trzeba po prostu wiedzieć gdzie się udać.

W Nowej Soli (lubuskie) wielu mieszkańców miasta kojarzy kancelarię adwokacką przy portowej prowadzoną przez adwokata Piotra Haładudę. Tajemnicą poliszynela jest zakres świadczonych tam usług, które mocno wykraczają poza li tylko adwokackie. To „dział obsługi klienta” nieformalnego przedsiebiorstwa, które na zlecenie klienta wykreuje niezaistniałe przestępstwo, przypisze sprawstwo wybranej przez kliena ofierze i wspólnie z miejscową kastą zadba, by wskazany przez klienta „przestępca” został przykładnie ukarany.

Piotr Haładuda i Konrad Kęsek. Kim są ?

Piotr Haładuda był prokuratorem tamtejszej prokuratury rejonowej. Zna tam praktycznie wszystkich. W 2013 roku w samym środku afery związanej z tuszowaniem przestępstw Marka W. mimo otrzymanego nieco wcześniej awansu nagle odszedł z prokuratury i został adwokatem. Zmieniając front nie wyzbył się niestety nabytych w prokuraturze wypaczeń moralnych.

Działalność prokuratorska a później adwokacka to nie jedyne zajęcia jakimi trudnił się Haładuda. Według naszego informatora Piotr Haładuda będąc jeszcze prokuratrorem razem z okolicznymi biznesmenami miał zajmować się udzielaniem lichwiarskich pożyczek. W tamtych czasach nie było to zabronione przepisami prawa. Za to sposoby odzyskiwania należności jakby żywcem wyciągnięte z dokumentu o „braci sołncewskiej„. Bicie, łamanie kończyn a choćby przewiercenie kolana – takie „zachęty” do spłaty zadłużenia mieli stosować „windykatorzy” z grupy, do której należy Haładuda.

Konrad Kęsek to sędzia nowosolskiego sądu rejonowego i bardzo dobry znajomy Haładudy. Nasi czytelnicy zetknęli się już z tym nazwiskiem w opisywanej przez nas sprawie Pani Urszuli Cantemir. Był jednym z tuszujących przestępstwa zorganizowanej grupy w pelerynach.

Konrad Kęsek
Piotr Haładuda

Historia pewnego zlecenia

Pani Katarzyna i pan Łukasz jeszcze osiem lat temu byli małżeństwem. Wychowywali wspólnie syna Igora. Z czasem jednak para się rozwiodła a prawo do opieki nad małoletnim przyznano – jak to zwykle bywa – matce. W jej życiu pojawił się nowy partner – pan Andrzej. Nie wiadomo czy w trakcie rozwodu pani Katarzyna zdawała sobie sprawę ile może reprezentujący męża Piotr Haładuda ani tym bardziej, iż mógł otrzymać „zadanie specjalne”.

Przez jakiś czas od uzyskania rozwodu relacje między ex-małżonkami przebiegały na pozór normalnie. Żadne z nich nie robiło problemów w kwestii widzeń z synem. Do czasu.

Któregoś razu pan Łukasz zażądał od dyrekcji szkoły, do której uczęszczał Igor by nie wpuszczać na teren szkoły matki Igora – pani Katarzyny. To był pierwszy sygnał, iż coś się szykuje złego. Niedługo potem Igor nie wrócił z wizyty u ojca. Przez ponad miesiąc nie pojawiał się również w szkole. Ojciec przetrzymywanie syna uzasadniał obawą, iż pani Katarzyna wywiezie syna za granicę.

Wyuzdana psycholog

Wkrótce okazało się, iż były mąż jeszcze w trakcie sprawy rozwodowej uknuł wyjątkowo perfidny plan. Zaczął prowadzać syna do miejscowego psychologa Danutę Saletnik. Ta – jak twierdzi – wyprowadzała dziecko z traumy, której miało doznać w wyniku seksualnego molestowania przez nowego partnera pani Katarzyny – Andrzeja. Po około dwumiesięcznej „terapii” wydała opinię, zgodną zresztą z wytycznymi Haładudy. Wstyd nam przytaczać treść tej opinii choćby we fragmentach.

Mając jednak świadomość, iż przytoczone w niej „cytaty” wypowiedziane rzekomo przez małoletniego Igora są w istocie fantazją Danuty Saletnik trzeba przyznać, iż wyobraźnię ma mocno wyuzdaną. Osobiście trzymałabym się i swoje dzieci z dala od takiego psychologa.

Nadszedł wreszcie czas na kolejny krok.

prok. Beata Pawletko oskarża

Sprawą rzekomego molestowania zajęła się miejscowa prokurator Beata Pawletko. I tutaj ciekawostka: Beata Pawletko jest siostrą psycholog Danuty Saletnik. Na podstawie oskarżeń ex męża pani Katarzyny i wykreowanej przez własną siostrę opinii psychologicznej wydała nakaz aresztowania pana Andrzeja a po wielu miesiącach udawanego śledztwa złożyła do tamtejszego sądu akt oskarżenia.

Sprawę do prowadzenia otrzymał sędzia Konrad Kęsek. Ten sam, który nie dopatrzył się istnienia zorganizowanej grupy przestępczej wśród części lubuskich sędziów i prokuratorów (cóż za zaskoczenie, prawda ?). Nie trzeba chyba dodawać, iż sprawy dotyczące przestępstw seksualnych z reguły są utajnione zatem nikt – poza stronami procesu – miał nie poznać przebiegu rozprawy. prawdopodobnie dlatego „psycholog” Saletnik pozwoliła sobie na całkowite zwolnienie wszelkich hamulców i przelała na papier treści, których nie powstydziłby się scenarzysta najbardziej obscenicznego porno.

Lokalna kasta preparuje dowody

W miejscowym komisariacie policji w specjalnie przygotowanym pokoju w obecności biegłego psychologa przesłuchano również samego małoletnego Igora. I to dwukrotnie. Jego sprzeczne, niespójne zeznania biegła psycholog – Pani Agnieszka – uznała za całkowicie niewiarygodne. Ponadto psycholog stwierdza wprost, iż na treść jego zeznań wpływ miały osoby trzecie a przesłuchiwany Igor był pytaniami „nakierowywany” na oczekiwaną odpowiedź.

Przesłuchania te były rejestrowane. Mimo to nie wiadomo co tak naprawdę zeznał małoletni Igor. Co zatem stało się z tymi nagraniami stanowiącymi przecież najistotniejszy dowód w sprawie ?

Niewygodne nagranie istnieje lecz… bez ścieżki dźwiękowej. Zarejestrowana została jedynie wizja. Najwyraźniej dla nowosolskiej kliki istotne było, żeby nikt poza osobami obecnymi w pokoju przesłuchań nie wiedział co tak naprawdę zeznał Igor. Jednak najważniejsze, iż dopełniono formalności i odegrano żałosne przedstawienie pod tytułem „przesłuchujemy ofiarę”. Kto w „praworządnym” państwie przejmowałby się brakiem najistotniejszego dowodu, Kęsek ? Pawletko ?

Ta ostatnia poszła znacznie dalej. Jeszcze w trakcie pozorowanego „śledztwa” jeden ze świadków miał na komputerze prokurator Beaty Pawletko sam spisywać zeznania dyktowane prezez samą prokurator i „adwokata” Haładudę jako „własne”. Można ? Można !

Zerowa wartość dowodowa dewiacyjnych wypocin Saletnik

Ta sama psycholog, która uczestniczyła w przesłuchaniu małoletniego – Pani Agnieszka – weryfikowała również pedofilskie fantazje Saletnik celem ustalenia schematy metod terapeutycznych przez nią prowadzonych, wiarygodność sporządzonej przez nią „opinii” oraz czy małoletni wykazuje cechy dziecka nad którym się znęcano bądź wykorzystywano seksualnie. Rezultat dla Saletnik był miażdżący i całkowicie podważający jej wiarygodność; wartość dowodowa jej pedofilskich wypocin stała się w tym momencie zerowa. Zresztą w sprawie opiniowało jeszcze dwóch innych biegłych, żaden z nich nie potwierdził diagnoz Saletnik.

W sprawie za zamkniętymi drzwiami przesłuchiwani byli zarówno świadkowie zeznający na korzyść jak i na niekorzyść oskarżonego. Jednak żaden „ustawiony” przez Haładudę nie potwierdził jakoby bezpośrednio był świadkiem czynów, o które oskarżano pana Andrzeja. Wszyscy jedynie słyszeli od kogoś, iż takie rzeczy miały mieć mejsce. Dziadek od babki, babka od świadka, świadek od dziadka. Mimo to przyglądając się materiałom z tej sprawy wyraźnie widać wyłaniającą się tendencję sędziego Kęska i prokurator Pawletko; korzystne dla oskarżonego zeznania świadków, wśród których byli również przedstawiciele państwowych instytucji, a więc bezstronnych i wiarygodnych w tej sprawie nie mają dla Kęska ani dla Pawletko żadnego znaczenia. Istotne dla nich były wyłącznie oskarżenia składane niemal wyłącznie przez członków rodziny pana Łukasza. No i ważnym dowodem było oczywiście pedofilskie porno autorstwa siostry prokuratora Pawletko – Danuty Saletnik.

Dążenie nowosolskich zwyrodnialców w peletynach do skazania pana Andrzeja było tak daleko idące, iż „prokurator” Pawletko próbowała choćby podważyć wiarygodność opinii sporządzonej przez panią Agnieszkę – psychologa, który nie zostawił suchej nitki na „pornolu” Danuty Saletnik.

Pani Agnieszka trafnie zauważyła, iż Danuta Saletnik jako psycholog aż półtora roku zwlekała z zawiadomieniem prokuratury mając przecież przed sobą nieletnią ofiarę przestępstw seksualnych. Tym spostrzeżeniem pani Agnieszka miała przekroczyć swoje uprawnienia i w taki sposób próbowała wykluczyć jej opinię z dowodów w sprawie. Jednak czy nie jest zadaniem psychologa ocena ludzkich zachowań ? Dla nas, ludzi nieskrzywionych – tak. Ale nie dla Pawletko czy Haładudy. Ci najwyraźniej uważają, iż rolą psychologa jest twórczość pedofilska na ich zlecenie.

wyroki skazujące

Jakość „dowodów” zgromadzonych przez Pawletko i Haładudę nie pozwalała na skazanie pana Andrzeja za czyny pedofilskie. Został od tych czynów przez sędziego Kęska uniewinniony. I słusznie. Brak nagrania z przesłuchania małoletniego w obliczu uniewinnienia również staje się bez znaczenia. Dzięki fachowej opinii pani Agnieszki również wypociny Danuty Saletnik zostały uznane za niewiarygodne. Mimo to pan Andrzej został skazany na dwa lata bezwzględnego więzienia. Za co ?

Oskarżenie Pawletko obejmowało również rzekome znęcanie się nad małolenim, fizyczne i psychiczne. Miało to być „wyzywanie słowami uznawanymi powszechnie za obelżywe„, zmuszanie do jedzenia, wrzucanie do wody czy „grożenie nożem”. Rzecz w tym, iż nikt z zeznających nie potwierdził by był świadkiem takich zdarzeń. Jak by tego było mało, wątki inne niż pedofilskie niemal w ogóle nie były rozpatrywane w trakcie rozprawy. Oskarżeniom tym przeczą też opinie psychologiczne a „wrzucanie dowody” – cóż, Pawletko do dziś nie ustaliła choćby do jakiego rodzaju zbiornika wodnego pokrzywdzony miał być wrzucony. Nie wie choćby czy w domu zamontowany był prysznic czy wanna.

Za te „czyny” oskarżony pan Andrzej usłyszał wyrok dwóch lat więzienia a głównym dowodem, na którym oparł się sędzia Kesek było owe porno autorstwa Danuty Saletko – to samo, które w części dotyczącej aktów pedofilskich uznał za niewiarygodne.

Wyrok obejmuje również rzekome znęcanie się nad psem. Na te okoliczność zlecono choćby opinię biegłego weterynarza. I mimo, iż stwierdza ona brak cech, które mogłyby świadczyć o znęcaniu się nad pieskiem pan Andrzej otrzymał kolejne cztery miesiące odsiadki za… znęcanie sę nad psem. Za obydwa te „czyny” wymierzono karę łączną dwóch lat pozbawienia wolności.

Pan Andrzej nie jest jedynym skazanym w tej sprawie. Wyrok usłyszała również pani Katarzyna – a jakże ! Miała nie reagować na przestepstwa popełniane przez pana Andrzeja. Za to Kęsek skazał ją na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

To nie koniec ofiar nowosolskich zwyrodnialców w pelerynach. Dla nadania pozorów sprawnie działających organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości Kęsek zasądził przepadek psa pani Katarzyny, wczesniej adoptowanego ze schroniska na rzecz gminy Nowa Sól. I tak Shaggy ponownie trafi skąd przyszedł.

Zagadkowa rola adwokata

Nie wszyscy świadkowie, którzy w prokuratorskim „śledztwie” zeznawali na korzyść oskarżonych zostali wezwani przed „sąd”. To jasne, iż tacy świadkowie byliby bardzo niewygodni dla Pawletko, dla Haładudy i – sądząc po przebiegu rozprawy – również dla sędziego Kęska. O przesłuchanie takich świadków powinien był zadbać obrońca oskarżonych ale ten z jakiegoś powodu nie zamierzał choćby składać wniosku o ich wezwanie i to mimo wyraźnych sugestii ze strony oskarżonych. Dziwi to tym bardziej, iż jest to jeden z najbardziej znanych, doświadczonych i cenionych adwokatów w regionie zielonogórskim.

Tym bardziej zaskakująca była Jego niechęć do złożenia skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego po odrzuceniu apelacji przez zielonogórski sąd. Co mogło być powodem takiego zaniedbywania interesu klienta pozostaje na razie w sferze domysłów.

Zorganizowana grupa działa bezkarnie dalej

Skala zdemoralizowania lubuskiej kasty najwyraźniej jest tak dalece posunięta, iż nie pozwala jej na wyciągnięcie wniosków z głośnych skandali z ich udziałem, o których słyszała cała Polska. Bez cienia zawstydzenia, przekonani o własnej bezkarności lubuscy zwyrodnialcy wciąż pozwalają sobie popełniać kolejne zbrodnie sądowe udając przy tym, iż służą narodowi a wyroki wydają rzekomo w Jego imieniu.

Będziemy dalej przyglądać się działalności tamtejszej patologii sądowej, szczególnie w sprawach z udziałem Piotra Haładudy, Beaty Pawletko, Konrada Kęska czy innych członków zorganizowanej grupy przestępczej, której podejrzenie istnienia podzielił zielonogórski Sąd Okręgowy.

Gorąco zachęcamy też organizacje pozarządowe do udziału w rozprawach.


Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe.
Idź do oryginalnego materiału