Bogata kryminalna przeszłość oskarżonego
Stanisław G. ma bogatą przeszłość kryminalną. Był wcześniej karany za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Odsiedział wyrok i opuścił zakład karny. Sam przyznał też przed sądem, iż był wcześniej skazany również za napad i kradzieże.
Jeszcze przed rozpoczęciem przewodu sądowego oskarżony złożył wniosek o odroczenie sprawy i zatarcie poprzedniej karalności, aby nie odpowiadać w warunkach recydywy. Sędzia Maciej Szulc nie uwzględnił tego wniosku, zaznaczając, iż wszystkie kwestie będą badane w toku postępowania.
Oskarżony miał krzyczeć „zabiję cię”, a potem dźgnął nożem
– Oskarżam Stanisława G. o to, iż działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia, usiłował zabić Waldemara N., krzycząc w jego stronę „zabiję cię”, następnie zaatakował go nożem, zadając cios w twarz – mówił prokurator Łukasz Borowy z Prokuratury Rejonowej w Gorzowie.
Jak wynika z aktu oskarżenia, mężczyzna kontynuował atak, próbując trzykrotnie dźgnąć sąsiada w klatkę piersiową i brzuch. Dwa ciosy nie trafiły, ale trzeci ugodził Waldemara N. w brzuch. Zamierzonego celu Stanisław G. nie osiągnął, ponieważ ostrze noża złamało się, a pokrzywdzony się bronił.
„Nie pamiętam zdarzenia” – twierdzi oskarżony
77-latek nie przyznał się do winy. – Nie pamiętam tego zdarzenia. Znam pokrzywdzonego, nigdy nie mieliśmy konfliktu. Miałem za to spór z panią L., która pracowała w opiece społecznej i faworyzowała Waldemara N. – tłumaczył przed sądem Stanisław G.
Podczas wcześniejszych przesłuchań w śledztwie, oskarżony był zdenerwowany, odpowiadał półsłówkami lub wcale. W jednym z przesłuchań był agresywny i wulgarny. – Nie przyznaję się do winy. To jest stek bzdur, kłamstwo ukartowane przez prokuratora – miał powiedzieć podczas śledztwa.
Pokrzywdzony opowiada, jak cudem przeżył
Waldemar N., 67-letni pokrzywdzony, zeznał przed sądem, iż atak był nagły i brutalny. – Wyszedłem wyrzucić śmieci, a Stanisław G. podszedł do mnie i zaczął krzyczeć „zabiję cię”. Niósł coś w reklamówce. Przebiegł przez ulicę, wyciągnął nóż zawinięty w reklamówkę i dźgnął mnie w twarz – relacjonował Waldemar N.
Jak mówił, atak trwał kilka sekund. – Dostałem cios w brzuch, poczułem ogromny ból. Bałem się, iż mnie zabije. Chwyciłem za ostrze i złamałem je. To był odruch. Odrzuciłem resztki noża. Oskarżony uciekł do znajomych. Nikt nie zareagował – dodał.
Za usiłowanie zabójstwa grozi mu dożywocie
Za usiłowanie zabójstwa sąsiada nożem, Stanisławowi G. grozi kara od 10 lat więzienia do dożywocia.