Zlot patriotyczny „Hubal – początek tu wszystko się zaczęło” odbył się w Lipie w gm. Ruda Maleniecka. Uczniowie ze szkół powiatu koneckiego i włoszczowskiego wraz ze swoimi wychowawcami spotkali się przed miejscowym kościołem, by upamiętnić bohaterów.
Jak mówi Dionizy Krawczyński, prezes stowarzyszenia „Jodła” i organizator zlotu, Lipa to jedno z ważniejszych miejsc dla oddziału „Hubala”.
– Tu, w nocy w czerwcu 1940 roku wpadł w przygotowaną zasadzkę kapral Antoni Bilski. Obok kościoła kwaterowali Niemcy, którzy planowali aresztowania. Obława miała miejsce już po śmierci Henryka Dobrzańskiego, jednak ta akcja przypomina, iż żołnierze po śmierci majora przez cały czas walczyli.
Jak dodaje, okolica Lipia jest bogata w miejsca związane z historią Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego.
– Obok znajduje się wioska Cis, gdzie stoi jeszcze rodzinny dom Marianny Cel, ps. „Tereska”, jedynej kobiety w oddziale. W miejscowości znajduje się także pomnik poświęcony „Teresce”. Kolejna wioska związana z „Hubalem” to Szkucin, gdzie oddział kwaterował w październiku 1939 roku – wymienia Dionizy Krawczyński.
Uczniowie mieli okazję zobaczyć miejsca pamięci i poznać historię, nie tylko w teorii. Mogli zobaczyć mundury z okresu II wojny światowej, kawalerię oraz dotknąć karabinów z tamtego okresu.
I faktycznie takie lekcje mają sens. Jakub Arkit z Zespołu Placówek Oświatowych w Olesznie dobrze zna postać Henryka Dobrzańskiego „Hubala”.
– „Hubal” to polski żołnierz, który nie poddał się Niemcom i walczył w tym regionie: w lasach, na Dąbrówkach, Olesznie, był w dworku Niemojewskich. Po czym Niemcy go zamordowali a ciała do dziś nie znaleziono.
30 kwietnia 1940 r. pod Anielinem zatrzymał się Oddział Wydzielony Wojska Polskiego dowodzony przez majora Henryka Dobrzańskiego ps. „Hubal”. Nad ranem żołnierze zostali zaskoczeni przez niemiecką obławę. Zginął „Hubal” i kapral Antoni Kossowski pseudonim „Ryś”, a pozostali rozproszyli się po lesie. Po zakończonej potyczce Niemcy zabrali ciało mjr Henryka Dobrzańskiego i jego rzeczy do Anielina. Tam zrobili kilka zdjęć, a następnie przewieźli je do Studziannej i dalej do koszar w Tomaszowie Mazowieckim. W tym miejscu urywa się ślad. Nie wiemy, gdzie ciało zostało pochowane. Pozostała legenda.