Tychy: Mężczyzna „skakał jak piłka”. Agresywny obcokrajowiec zaczepiał przechodniów przy dworcu PKP

Strażnicy miejscy interweniowali w rejonie dworca PKP Tychy. Wezwani zostali do agresywnie zachowującego się, pobudzonego cudzoziemca.

Jak poinformował nas st. strażnik Marcin Paździorek, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Tychach, 17 grudnia dyżurna SM została poinformowana przez podróżnego, iż na osiedlu A, w rejonie dworca PKP Tychy, przebywa mężczyzna, który jest bardzo pobudzony, zaczepia przechodniów oraz zachowuje się agresywnie. Pod wskazany adres skierowała patrol straży miejskiej, a sama obserwowała zachowanie agresywnego mężczyzny poprzez kamery monitoringu zainstalowane w tym rejonie.

– Gdy patrol dojechał na wskazane miejsce, w rejonie sklepu przed dworcem od razu zauważył sprawcę zamieszania – mówi Marcin Paździorek. – Był to mężczyzna w wieku ok. 35 lat. Skakał jak piłka. Próba nawiązania z nim kontaktu była bardzo utrudniona. Nie wiedział, gdzie jest, był spocony, źrenice miał niesymetryczne rozszerzone (w jednym oku źrenica była większa niż w oku drugim), ciałem targały drgawki. Znaleźliśmy przy nim niedopitą butelkę wódki. Doprowadziliśmy go do naszego radiowozu. Gdy zajął miejsce w przedziale transportowym, zaczął uskarżać się na ból w klatce piersiowej i krzyczeć, iż się dusi. Wezwaliśmy karetkę pogotowia. Podczas oczekiwania na przybycie ratowników medycznych mężczyzna poinformował, iż zażył nieznaną ilość środków odurzających, które popił alkoholem.

Strażnikom wspomaganym przez patrol policji udało się ustalić, iż agresywny mężczyzna to obywatel Ukrainy, mieszka w Gliwicach, nie wiadomo jak i kiedy dotarł do Tychów.

Gdy przyjechała karetka pogotowia, ratownicy wstępnie przebadali Ukraińca, po czym podjęli decyzję o przewiezieniu go do Szpitala Miejskiego w Tychach na dalsze badania. Ze względu na zachowanie pacjenta poprosili o asystę strażników miejskich. Jeden ze strażników wsiadł do karetki, a za ambulansem jechał radiowóz SM. Przed szpitalem mężczyzna, jak słyszymy, był już spokojny, co pozwoliło strażnikom odstąpić od dalszej asysty.

(pp)