Tu mieścił się Hotel Krakowski. Miewał naprawdę nieznośnych gości

tarnow.ikc.pl 2 miesięcy temu

Róg Ulicy Wałowej i Placu Sobieskiego to miejsce dobrze znane mieszkańcom Tarnowa. W dziś zabudowanych podcieniach budynku na Wałowej 2 znajdują się budki z lodami i goframi, po które zależnie od pory i dnia ustawić się może naprawdę spora kolejka. Południowa strona budynku kryje jednak interesującą historię, związaną z oryginalnym przeznaczeniem całego gmachu.

Historia błękitno-białego budynku sięga XIX wieku. W czasach tzw. autonomii galicyjskiej powstało wiele wspaniałych budynków na ulicy Wałowej. Nie przypadkowo również wtedy populacja Tarnowa wzrosła o około 150%, czyniąc go trzecim co do wielkości miastem w Galicji.

Budynek Hotelu Krakowskiego powstał tak naprawdę w 1799 roku, ale dopiero od 1828 roku nadano charakterystyczny, klasycystyczny styl, przyłączając go do pobliskiego budynku przy ul. Wałowej. Forma, którą podziwiamy dzisiaj, została mu nadana w latach 1892-1893 dzięki projektowi tarnowskiego budowniczego Szczęsnego Zaremby (1851-1923).

Hotel Krakowski Sanguszków był często miejscem niesamowicie hucznych zabaw. W pierwszej połowie XX wieku często przyjeżdżało do niego austriackie wojsko oraz uczniowie szkół nauki jazdy konnej. Lekko mówiąc, nie znali oni umiaru. Często niecne hulanki Austriaków dokumentowała tarnowska prasa. „Pogoń” pisała wówczas o rzucaniu szmermeli i rakiet, co alarmowało straż ogniową, oblewanie przechodniów wodą, a choćby wyrzucanie hotelowych mebli przez okna: „Koło godz. 11 wieczorem wzmógł się humor bawiących, bo zaczęli naśladować wyrzucanie mebli z palącego się domu: szklanki, flaszki, krzesła, lustra leciały więc z okien na ulicę, a choćby stół, który w całości nie mógł się w okno zmieścić, kawałkami się dostał na gościniec(…)”.

W hotelu przy Wałowej miało też miejsce niezwykłe wydarzenie historyczne. Otóż podczas Powstania Styczniowego, krótko po bitwie pod Grochowiskami (zakończonej pyrrusowym, acz krwawym zwycięstwem Polaków), 20 marca 1863 roku Austriakom udało się schwytać gen. Mariana Langiewicza, dyktatora powstania styczniowego, niedługo po bitwie pod Grochowiskami, wraz z jego adiutantką Heleną Pustowójtówną. Przetrzymywano ich tam tylko jedną noc, nazajutrz bowiem zamierzano ich odeskortować do więzienia w Krakowie. Helenie udało się wymknąć z hotelu i zakupić odzież kobiecą, w którą chciała przebrać generała aby ten niepostrzeżenie wymknął się z aresztu. Z nieznanych przyczyn generał Langiewicz nie zastosował się jednak do tego planu ucieczki.

#zmiloscidomiasta

Opr. na podstawie przewodnika „Tarnów i okolice. Szlakiem tajemnic i ciekawostek” Wiesława Ziobry.

Fot. Monika Batko

Idź do oryginalnego materiału