"Prokurator na chwilę odzyskał przytomności i zapytał: 'a gdzie Wacek?', poczem zamknął oczy i skonał. Pani Kasznicowa wróciła do syna, ale zastała już zimne jego zwłoki". Obok umierał młody taternik. Waleria Kasznica czuwała przy ciałach trzech mężczyzn kilkadziesiąt godzin, a przez następnych siedem lat odpierała zarzuty zamordowania swojej rodziny. Właśnie mija 100 lat od jednej z najbardziej tajemniczych tatrzańskich tragedii.