Prezydent USA Donald Trump zapowiedział nałożenie wysokich ceł na Brazylię, twierdząc, iż jego polityczny sojusznik Jair Bolsonaro padł ofiarą niesprawiedliwego postępowania sądowego. Tym samym rośnie napięcie między dwoma największymi gospodarkami obu Ameryk – USA i Brazylią – co może doprowadzić do poważnego konfliktu handlowego.
W środę Trump ogłosił, iż od 1 sierpnia wprowadzi 50-procentowe cła na brazylijskie towary. To posunięcie jest ostrzejsze niż jego wcześniejsze decyzje wobec innych państw, takich jak Japonia, Korea Południowa czy RPA, którym również zapowiedział podwyżki taryf, choć w niższym wymiarze.
W liście otwartym skierowanym do prezydenta Brazylii Luiza Inácio Luli da Silvy Trump, poza żądaniami handlowymi, wystosował także warunki polityczne i instytucjonalne – w tym wezwanie do zakończenia procesu przeciwko Bolsonaro, który oskarżony jest o próbę obalenia władzy. Trump nazwał te działania „polowaniem na czarownice” i zażądał ich „NATYCHMIASTOWEGO” przerwania.
Na odpowiedź Luli nie trzeba było długo czekać – tego samego dnia zaznaczył on na platformie X, iż Brazylia jest niezależnym państwem z autonomicznym wymiarem sprawiedliwości i nie podda się żadnym naciskom. Ostrzegł też, iż jeżeli USA jednostronnie podniosą cła, Brazylia odpowie w ramach zasady wzajemności, wprowadzając tymczasowe środki odwetowe.
Czy to początek poważnej konfrontacji między tymi dwoma krajami? Zdaniem Moniki de Bolle z waszyngtońskiego Peterson Institute for International Economics, napięcia narastają, choć wciąż nie wszystko jest jasne. Ekspertka zauważa, iż wiele aspektów tej sytuacji wymaga doprecyzowania.
Trump jeszcze przed środowym oświadczeniem, już w poniedziałek i wtorek, bronił Bolsonaro na platformie Truth Social. Pisał, iż jego brazylijski sojusznik powinien mieć możliwość kandydowania w wyborach, a elektroniczne głosowanie było jedynym adekwatnym procesem. Bolsonaro został jednak odsunięty od polityki do 2030 roku z powodu “podważania wiarygodności systemu wyborczego” podczas swojej prezydentury.
Obecnie były prezydent Brazylii czeka na proces w Sądzie Najwyższym za rzekomą próbę zamachu stanu po przegranej z Lulą w wyborach z 2022 roku. jeżeli zostanie skazany, grozi mu więzienie. W tym kontekście Bolsonaro liczy na wsparcie Trumpa, który sam mierzył się z oskarżeniami o próbę utrzymania się przy władzy po przegranych wyborach w 2020 roku.
W liście do Luli Trump stwierdził, iż sposób, w jaki Brazylia traktuje Bolsonaro, to „międzynarodowy skandal”. Skrytykował również brazylijski wymiar sprawiedliwości za nakaz wyłączania niektórych kont w mediach społecznościowych, które jego zdaniem nie zagrażały demokracji.
W odpowiedzi Lula podkreślił, iż postępowania sądowe wobec osób podejrzewanych o zamach stanu są domeną brazylskiego wymiaru sprawiedliwości. Odnosząc się do internetu, zaznaczył, iż brazylijskie społeczeństwo nie toleruje treści szerzących nienawiść, rasizm, wykorzystywanie dzieci, oszustwa i łamanie praw człowieka.
Sama groźba ceł może negatywnie wpłynąć na brazylijską gospodarkę i stworzyć dodatkowe problemy dla Luli. Rubens Barbosa, były ambasador Brazylii w Waszyngtonie, uważa, iż motywy Trumpa mają charakter polityczny i wynikają z faktu, iż obecny rząd Brazylii nie utrzymuje kontaktów z Białym Domem ani Departamentem Stanu. Bolsonaro i jego otoczenie natomiast zachowało relacje z Trumpem.
Obecnie Brazylia nie ma też amerykańskiego ambasadora, a główny przedstawiciel USA, Gabriel Escobar, został wezwany do brazylijskiego MSZ, gdzie przekazano mu, iż list Trumpa jest nie do zaakceptowania.