
- Nikodem Skotarczak już za życia stał się prawdziwą legendą środowisk przestępczych. Często mówił, iż „lepiej żyć rok jak tygrys niż sto lat jak żółw”
- Przepustkę do świata polskich elit dała mu praca ochroniarza. Rozpoczął ją w wieku 19 lat
- Lubił bywać na salonach i otaczać się znanymi polskimi osobistościami: aktorami, sportowcami, a także politykami
- Dopiero po interwencji arcybiskupa gdańskiego odbył się jego pogrzeb. Uczestniczyli w nim najważniejsi gangsterzy w Polsce. Każdy przyjechał ze swoim ochroniarzem
- Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu
W ostatni poniedziałek Onet ujawnił, iż kandydat PiS na prezydenta Polski Karol Nawrocki używał w przeszłości drugiej, zmyślonej tożsamości — Tadeusz Batyr. To właśnie pod tym pseudonimem napisał biografię gangstera „Nikosia”, czyli Nikodema Skotarczaka, który był ojcem chrzestnym trójmiejskiej mafii. Książka została wydana potajemnie w 2018 r., kiedy Karol Nawrocki był dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej.
Tadeusz to drugie imię Nawrockiego, a „batyr” oznacza wojownika. Wśród historyków i znajomych gangstera od lat trwały spekulacje, kto jest autorem biografii pt. „Spowiedź Nikosia zza grobu”. Wiele tropów prowadziło właśnie do Karola Nawrockiego, jednak prezes IPN przez długi czas nie przyznawał się do napisania książki.
Żona „Nikosia” zwróciła się do Karola Nawrockiego. Poszło o jego książkę
Po tym, jak Onet ujawnił autora biografii „Nikosia”, żona gangstera napisała na Facebooku oświadczenie. Zarzuciła w nim Karolowi Nawrockiemu m.in. niedochowanie „elementarnej rzetelności jako historyk i człowiek”.
— napisała na Facebooku Edyta Skotarczak.
Zaznaczyła również, iż oczekuje od Karola Nawrockiego publicznych przeprosin „za kłamstwa i za insynuacje na temat zawarte w książce »Spowiedź Nikosia zza grobu«, a także za naruszanie prywatności i kultu pamięci po zmarłym oraz zaprzestania rozpowszechniania książki w takiej zakłamanej formie”.
Prawdziwa historia gangstera. To jego biografię napisał Karol Nawrocki
Nikodem Skotarczak wyglądał dość niepozornie, a jego znakami rozpoznawczymi były: szeroki uśmiech oraz dobrze zbudowane ciało. Gangster uwielbiał bowiem ćwiczenia fizyczne. Przez wielu uznawany był za miłego dżentelmena z dużym poczuciem humoru i wdziękiem. Był zawsze elegancko ubrany. Pasjonował się piłką nożną, a także boksem.
„Nikoś” był bardzo towarzyski, przyjaźnił się ze znanymi polskimi osobistościami: aktorami, sportowcami, a choćby politykami. Chętnie pozował z nimi do zdjęć. W sieci można znaleźć jego fotografie m.in. z Cezarym Pazurą, Dariuszem Michalczewskim czy Olafem Lubaszenką.
Przez wielu był uważany za celebrytę i egocentryka, który skupiał się głównie na sobie. Lubił czytać i słuchać na swój temat, a także oglądać własne zdjęcia. Dziennikarze opisywali go jako osobę bardzo czułą na krytykę. Miał choćby kiedyś powiedzieć, iż jeżeli ci nie przestaną przedstawiać go w negatywnym świetle, to wysadzi ich redakcję w powietrze. Dość często pisano o nim „znany biznesmen”.
„Nikoś” miał choćby na swoim koncie epizod filmowy. W 1997 r. pojawił się w produkcji Olafa Lubaszenki pt. „Sztos”. „Nikoś” wystąpił tam dosłownie przez chwilę, grał bohatera, który witał się z Erykiem (w tej roli Jan Nowicki). Co więcej, jeszcze za życia gangstera powstał o nim dokumentalny film telewizyjny pt. „Kraina złudzeń”. Wojciech Szumowski chciał zaprezentować wszystkim drogę „Nikosia” na sam szczyt gangsterskiego półświatka w Trójmieście.

Tak wyglądał Nikodem Skotarczak zwany „Nikosiem”
Nikodem Skotarczak: ogrodnik, który został ochroniarzem największego pasera w Trójmieście
Trudno się zresztą dziwić zainteresowaniu reżyserów — życie Nikodema Skotarczaka to gotowy scenariusz na film. Mężczyzna urodził się w 1954 r. w Pruszczu Gdańskim. Tam też dorastał. Z wykształcenia był ogrodnikiem, ale w wyuczonym zawodzie nie przepracował ani jednego dnia. Zaczynał od posady ochroniarza w nocnym klubie „Lucynka” w Gdańsku. gwałtownie awansował. Mówią, iż był ambitny i godny zaufania.
Trafił do pracy w jednym z najbardziej ekskluzywnych lokali w czasach PRL-u — do „Maxima” w Gdyni. Miał wtedy zaledwie 19 lat i był pod ogromnym wrażeniem luksusów, z których słynął klub. Został szefem ochrony, a także osobistym ochroniarzem ówczesnego właściciela lokalu Michała Antoniszyna, który nazywany był w Trójmieście „Mecenasem”. W 1990 r. zajął 35. miejsce w rankingu najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”. To on jako pierwszy sprowadził do kraju szafy grające. Był największym paserem w Trójmieście.
Klub „Maxim” i bliska znajomość z jego właścicielem stały się dla „Nikosia” przepustką do wielkiego świata biznesmenów, celebrytów i obcokrajowców, którzy bardzo często gościli w lokalu. Nie każdego bowiem było stać na zabawę w tym miejscu. Mówi się, iż w czasach największej popularności klubu jeden drink kosztował w nim tyle, co przeciętna pensja w tamtym okresie. Po latach renoma lokalu jednak mocno podupadła, bawili się w nim głównie gangsterzy. Co chwila zmieniali się też właściciele klubu.

„Nikoś” na planie filmu razem z aktorem Janem Nowickim
„Nikoś” został sponsorem Lechii Gdańsk. Dostał wyróżnienie od samego prezydenta miasta
W latach 70. Nikodem Skotarczak założył swoją pierwszą zorganizowaną grupę przestępczą, która zajmowała się przemytem do Polski samochodów kradzionych w Austrii i Niemczech. Gangster gwałtownie zyskał w naszym kraju przydomek króla złodziei aut. Zajmował się również cinkciarstwem — prowadził nielegalny obrót walutami. Od innych cinkciarzy zaś zbierał haracze. Ten biznes również bardzo gwałtownie rozwinął na wielką skalę.
„Nikoś” błyskawicznie się wzbogacił. Kupił dom w Gdańsku Jelitkowie, w którym zorganizował klub oraz nielegalne kasyno. Do jego lokalu zjeżdżali hazardziści z całej Polski. Gangster powszechnie uchodził za osobę nietykalną i bezkarną. Otwarcie mówiono o tym, iż to dzięki temu, iż skorumpował oficerów milicji oraz SB.
Na początku lat 80. został choćby sponsorem Lechii Gdańsk. Był wtedy u szczytu mafijnej hierarchii. Gdy klub w okresie 1982/1983 zdobył Puchar Polski, „Nikoś” został wyróżniony tytułem „Zasłużonego dla Gdańska”. Nagrodą uhonorował go sam ówczesny prezydent miasta Kazimierz Rynkowski.

Nikodem Skotarczak został zastrzelony w agencji towarzyskiej „Las Vegas” w Gdyni
Uciekł z więzienia w Niemczech. Strażnicy zorientowali się dopiero po trzech miesiącach
Nikodem Skotarczak w połowie lat 80. wyemigrował do Niemiec Zachodnich. Stamtąd przez cały czas kierował przemytem kradzionych samochodów do Polski. W Berlinie został zatrzymany przez policję, gdy jechał cudzym autem. Został skazany na karę roku i dziewięciu miesięcy pozbawienia wolności.
Zaledwie 90 dni później uciekł z niemieckiego zakładu karnego. Jak to zrobił? Podczas widzenia się ze swoim bratem zamienił się z nim ubraniami i wyszedł. A wszystko to pod okiem strażników, którzy zorientowali się, co się stało, dopiero trzy miesiące później. Gangster był już wtedy w Polsce. Od czasu tej spektakularnej ucieczki „Nikoś” poszukiwany był w Niemczech kilkoma listami gończymi.
— opowiadał niemiecki policjant w rozmowie z portalem trojmiasto.pl.

Napastnik oddał z bliska sześć strzałów w Nikodema Skotarczaka
Uciekał policji, ale los nie szczędził jego rodziny
„Nikoś” przeżył kilka rodzinnych tragedii. W 1976 r. jego młoda żona zmarła podczas porodu ich syna. 10 lat później, w czasie gdy on przebywał w Hamburgu, 33-letnia siostra Teresa, która w Polsce pomagała mu w nielegalnej działalności, została zatrzymana. Trafiła do aresztu, w którym się powiesiła. „Nikoś” nie przyjechał na jej pogrzeb, ponieważ bał się aresztowania. Kilka lat później matka gangstera i jego brat Marek mieli wypadek samochodowy. Oboje zginęli na miejscu, a pochowano ich w grobie rodzinnym obok siostry „Nikosia”. Gangster znowu nie pojawił się na pogrzebie bliskich osób, ponieważ musiał się ukrywać.
Na początku lat 90. „Nikoś” wrócił do Polski. Kilka razy udało mu się uciec policji. Wydano za nim list gończy. Dopiero po kilku miesiącach udało się go pojmać. Postawiono mu zarzuty, m.in. posługiwania się fałszywym paszportem oraz ucieczki z policyjnego konwoju. Dostał za to karę dwóch lat pozbawienia wolności, ale wyszedł dużo wcześniej. Oficjalnym powodem zwolnienia było dobre sprawowanie. Jak było naprawdę? „Nikoś” swoją wcześniejszą wolność miał zawdzięczać łapówkom, które wręczał funkcjonariuszom Służby Więziennej.
Po wyjściu na wolność skupił się na legalnych interesach. Jego wcześniejsze kontakty pozwoliły mu odzyskiwać samochody, które kradziono znanym polskim osobistościom. Pod koniec 1996 r. do sądu w Gdańsku trafił akt oskarżenia obejmujący pięć osób, w tym również Nikodema Skotarczaka. Zarzucano mu m.in. kierowanie grupą przestępczą, która zajmowała się kradzieżami samochodów. Proces jednak nigdy się nie rozpoczął, ponieważ za każdym razem pojawiały się jakieś przeszkody formalne.
— tak o trójmiejskim gangsterze pisał Tadeusz Batyr (czyli Karol Nawrocki), autor książki pt. „Spowiedź Nikosia zza grobu”.

Proboszcz z parafii gangstera stwierdził, iż ten nie zasługuje na katolicki pochówek
Jego barwne życie zakończyły strzały z bliska. Ksiądz nie chciał odprawić mu pogrzebu
Nikodem Skotarczak pod koniec życia miał problemy z uzależnieniem od kokainy, alkoholu i hazardu. Tylko jednej nocy potrafił przegrać 200 tys. dol. I tak jak jego życie było głośne i medialne, taka sama okazała się również jego śmierć.
To była najgłośniejsza gangsterska egzekucja na terenie Trójmiasta. I do dziś jest niewyjaśniona. 44-letni „Nikoś” zginął od kul nieznanego mordercy. Brutalna egzekucja miała miejsce w gdyńskiej agencji towarzyskiej „Las Vegas” mieszczącej się przy ul. Chwarznieńskiej 170a.
Był 24 kwietnia 1998 r. Tego dnia zabawa w agencji towarzyskiej „Las Vegas” okazała się zgubna dla „Nikosia”. Gangster razem z żoną i znajomymi świętował imieniny kolegi. Ok. godz. 12.00, gdy ci jedli dopiero śniadanie, do lokalu weszło dwóch zamaskowanych mężczyzn. To była zaledwie chwila. Jeden z nich powiedział tylko „dzień dobry” i sześcioma strzałami (z tetetki) z bliska zastrzelił Nikodema Skotarczaka. Gangster nie miał żadnych szans na przeżycie. Podczas strzelaniny ranny w nogę został również jego przyjaciel Wojciech K. ps. Kura — pocisk trafił w niego rykoszetem. W tym samym czasie w agencji przebywały żony gangsterów, które zdołały schować się pod stół.
— portal trojmiasto.pl cytuje słowa prokuratora.
Śledztwem w sprawie zabójstwa zajmowała się Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Postępowanie nie przyniosło jednak rezultatów, więc je ostatecznie umorzono. Zarówno zabójcy „Nikosia”, jak i ewentualni zleceniodawcy jego egzekucji nie zostali złapani. Po dziś dzień.
— mówi informator w rozmowie z portalem trojmiasto.pl.
Nie tylko śmierć „Nikosia” budziła wiele kontrowersji. Podobnie było również z jego pogrzebem. Proboszcz z parafii gangstera odmówił mu uroczystej ceremonii ostatniego pożegnania, twierdząc, iż ten nie zasługuje na katolicki pochówek. Dopiero po interwencji samego arcybiskupa gdańskiego Tadeusza Gocłowskiego pogrzeb Nikodema Skotarczaka się odbył. Uczestniczyli w nim najważniejsi gangsterzy w Polsce. Każdy przyjechał ze swoim ochroniarzem. „Nikoś” został pochowany na cmentarzu w Gdańsku.