Terroryzują mieszkańców hałasem. Szczególnie cierpią niewidomi

3 godzin temu

Niektórzy tak „usprawniają” swoje pojazdy, iż huk obudziłby zmarłego. Cierpią na tym wszyscy, ale szczególnie osoby niewidome: hałas tak dezorientuje, iż wręcz uniemożliwia im poruszanie się po mieście.

Dla osób niewidomych z oczywistych względów samodzielne poruszanie się po Bielsku-Białej to duże wyzwanie. Choć ze stanem infrastruktury czy komunikacji miejskiej jest coraz lepiej, to kłód pod nogami nie brakuje. I to niemal dosłownie – o porzucanych gdzie popadnie elektrycznych hulajnogach już pisaliśmy.

Na problem nadmiernego hałasu pochodzącego z pojazdów, w których przerobiono tłumiki, zwraca uwagę Tadeusz Gierycz, prezes zarządu Koła Grodzkiego Polskiego Związku Niewidomych Okręgu Śląskiego w Bielsku-Białej. Wielu bielszczan rozpoznaje szefa tej organizacji, bowiem nie tylko jest aktywny na niwie społecznej czy kulturalnej, ale też na co dzień porusza się po centrum miasta i korzysta z komunikacji miejskiej. Jego biuro mieści się przy ulicy Mostowej 1, czyli miejscu w śródmieściu, w którym ruch pieszych, samochodów i innych pojazdów jest bardzo duży.

Niedawno Tadeusz Gierycz wystosował wniosek m.in. do władz Bielska-Białej, Komendy Miejskiej Policji i parlamentarzystów. „Zwracam się z gorącą prośbą do wszystkich, którzy z racji pełnionych funkcji mają wpływ na porządek prawny, aby poczynili starania o zmniejszenie hałasu ulicznego, generowanego przez samochody i motocykle, których właściciele zaingerowali w ich konstrukcję, z powodów egoistycznych, tak aby wzniecały szczególne dźwięki, bardzo dotkliwe dla osób niewidomych przebywających w ruchu ulicznym” – czytamy w piśmie z 29 lipca.

Dlaczego to takie ważne właśnie dla osób niewidomych? „Osoby niewidome, poruszając się w przestrzeni miejskiej, wykorzystują między innymi znane sobie dźwięki do nadania kierunku swojego marszu. Można sobie wyobrazić zaburzenia, jakim podlegają oni, spotykając pojazd o nadmiernej głośności, przejeżdżający obok nich” – tłumaczy Gierycz. „W Bielsku-Białej zrobiono już wiele, aby dostosować się do ustawy o dostępności, a tymczasem nieodpowiedzialni ludzie zaburzają ten bezcenny dla osób niepełnosprawnych proces, zachęcający do samodzielności. Myślę, iż radykalne działanie przeciw przejawom pogardy dla prawa jest tu bardzo wskazane”.

Jak dodaje w rozmowie z KRONIKĄ, gdy przebywa w biurze przy ulicy Mostowej i ma otwarte okno, doświadcza tego szczególnie często. Podobnie jest w całym centrum miasta, szczególnie w weekendy. Często hukowi towarzyszy też przekraczanie prędkości, a reakcji służb nie widać. Takie głośne rajdy urządzane są choćby ulicą 3 Maja pod okiem kamer.

– Sam kiedyś jeździłem na motocyklu i wiem, co robią użytkownicy, by hałas był jak największy. Ale pobudek tego dobrze nie znam. Chcą się poczuć jak kierowcy na torze? – pyta Tadeusz Gierycz. I wskazuje, co czuje osoba niewidoma. – Gdy jestem na ulicy, ten huk wytrąca mnie z równowagi i zaburza poczucie przestrzeni. To zwykłe dźwięki ulicy pozwalają się mi zorientować, gdzie jestem, iż na przykład dochodzę do znanego mi punktu i muszę uważać. Gdy podnosi się ryk, to mogę tylko stanąć i poczekać aż minie. Niestety, bywa iż to trwa bardzo długo, jeżeli taki głośny kierowca porusza się po piętrowym parkingu centrum handlowego. Nieraz tam realizowane są takie głośne rajdy – wyjaśnia nasz rozmówca.

Związek czeka teraz na reakcję bielskiej policji, która – wzorem choćby Wadowic czy Sopotu – może organizować cykliczne akcje wyłapywania zbyt głośnych kierowców. Na przykładzie tych miast widać wyraźnie, jak wielka jest skala problemu, bo w krótkim czasie zatrzymywanych jest po kilku-kilkunastu łamiących przepisy kierowców. Na dodatek policja ma całkiem niezłe instrumenty do tego, by skutecznie zniechęcić amatorów tuningu do nieodpowiedzialnych popisów.
– W sytuacji, gdy policjanci nabierają uzasadnionego podejrzenia, iż układ wydechowy pojazdu został zmodyfikowany w sposób powodujący nadmierną emisję hałasu, mają do dyspozycji odpowiednie przyrządy pomiarowe – w tym sonometr, który pozwala precyzyjnie zmierzyć poziom emitowanego dźwięku. Normy dotyczące dopuszczalnego poziomu hałasu są ściśle określone. Zgodnie z nimi, dopuszczalny poziom hałasu dla samochodów z silnikiem benzynowym wynosi 93 decybele, a dla pojazdów z silnikiem Diesla – 96 decybeli – przybliża Sławomir Kocur, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej.

– jeżeli funkcjonariusze stwierdzą przekroczenie tych norm, zatrzymują dowód rejestracyjny i kierują pojazd na obowiązkowe badanie techniczne, które ma prowadzić do usunięcia nieprawidłowości. Policjanci wydziału ruchu drogowego to doświadczeni funkcjonariusze, którzy często są w stanie – na podstawie ewidentnych objawów, takich jak wyjątkowo głośna praca silnika czy zmodyfikowany układ wydechowy – ocenić, iż pojazd emituje nadmierny hałas. W takich przypadkach, choćby bez użycia urządzenia pomiarowego, mają pełne prawo skierować pojazd na dodatkowe badanie techniczne oraz zatrzymać dowód rejestracyjny. To istotna informacja, która rozwiewa wszelkie wątpliwości co do podstawy prawnej i kompetencji działania mundurowych – podkreśla funkcjonariusz.

Rzecz jasna osoby niewidome nie mogą wskazać policji sprawców uciążliwych dla nich wykroczeń. – Inni widzą markę i rejestrację pojazdów, które wszystkim nam utrudniają życie, więc mogą powiadomić o tym policję – apeluje Tadeusz Gierycz.

Idź do oryginalnego materiału