Takie zachowanie to proszenie się o mandat. W Bieszczadach przez cały czas nie respektuje się tego przepisu

2 godzin temu
Zdjęcie: Ustrzyki Górne | foto Marek Jurek


Jak poinformował porucznik Piotr Zakielarz, oficer prasowy Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej, w sobotę 13 września doszło do dwóch incydentów. Strażnicy graniczni z placówki w Wojtkowej zatrzymali do kontroli 48-letniego obywatela Polski, który wszedł na pas drogi granicznej. Za naruszenie przepisów został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych.

Fot. Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej

Tego samego dnia podobne zdarzenie miało miejsce na odcinku granicy ochranianym przez placówkę Straży Granicznej w Ustrzykach Górnych. Tam funkcjonariusze wylegitymowali dwoje obywateli Polski. Również oni naruszyli przepisy, wchodząc na pas drogi granicznej, za co zostali ukarani mandatami po 200 złotych.

Quadem po pasie granicznym

Do kolejnego wykroczenia doszło 16 września na odcinku granicy w rejonie placówki SG w Hermanowicach. Strażnicy graniczni ujawnili 31-letniego obywatela Polski, który przemieszczał się po pasie granicznym quadem. Również w tym przypadku interwencja zakończyła się mandatem w wysokości 500 złotych.

Fot. Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej

Dlaczego 15 metrów ma znaczenie?

Jak informuje porucznik Straży Granicznej Piotr Zakielarz, oficer prasowy Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej, pas drogi granicznej to 15-metrowa strefa licząca się od linii granicznej w głąb kraju; na podkarpackim odcinku granicy z Ukrainą obowiązuje bezwzględny zakaz wstępu. Wyjątek stanowią jedynie miejsca, w których pas pokrywa się z oznakowanymi szlakami turystycznymi – tam turyści mogą legalnie przejść, nie schodząc ze szlaku.

Tablice z napisem „Pas drogi granicznej – wejście zabronione” i „Granica państwa – przekraczanie zabronione” umieszczone są zarówno przy drogach dojazdowych, jak i bezpośrednio przy samej granicy. Ich przekroczenie grozi mandatem do 500 złotych. W praktyce służby coraz częściej spotykają się jednak z przypadkami, gdy turyści – zachęceni możliwością zrobienia niecodziennego zdjęcia – podchodzą do słupów granicznych lub, jak w Hermanowicach, przechodzą na stronę ukraińską.

Idź do oryginalnego materiału