Szybkość kontra jakość. Blog w czasach Facebooka

3 dni temu

Kiedyś najszybsze było radio. Potem telewizja – obraz, dźwięk, emocje na żywo. Gazety próbowały nadążać, ale już wtedy były o krok za. Przełom przyszedł z internetem – informacja w czasie rzeczywistym, bez przerw na emisję, druk czy wydanie poranne.

Mój blog też był częścią tej rewolucji. Szybkość, aktualność, komentarz na gorąco. Ale to już przeszłość. Dziś choćby blog przegrywa z mediami społecznościowymi. Facebook, Instagram, TikTok – zdjęcie, film, nagłówek, emocja. Błysk. Scroll i dalej. Nowy świat.

Nie narzekam. Tylko widzę, jak zmienia się rola tego miejsca. Facebook przejmuje funkcję błyskawicznego informowania. Tam pojawiają się newsy, pierwsze zdjęcia z wydarzeń, krótkie komentarze. Tam jesteśmy tu i teraz. Wrzucam coraz więcej materiałów – dwa, trzy, czasami choćby pięć postów dziennie. Jakaś zajawka. News. Krótko i na temat.

A blog? Blog staje się wolniejszy. Ale nie znaczy to, iż gorszy. Wręcz przeciwnie. Tu jest przestrzeń, by się zatrzymać. Zajrzeć głębiej. Opisać procesy, skupić się problemach i przyczynach. Zrozumieć, nie tylko zareagować. To miejsce na szerszy kontekst, analizę, komentarz z dystansu. Taką teraz rolę wyznaczam tej przestrzeni.

Tutaj będę próbował podsumowywać wydarzenia z tygodnia, które mignęły Wam na Facebooku. Coś już wiecie, ale tutaj będę te tematy rozwijał. Zarówno mój blog jak i Facebook wzajemnie się uzupełniają. Dlatego zachęcam do czytania bloga, ale także obserwowania mojego profilu na facebooku. Wtedy nic Wam nie umknie.

Nie ścigam się. Tam, gdzie liczy się każda minuta – działa Facebook. Tu, gdzie potrzeba głębszych wyjaśnień, analiz i szerszej informacji – działa blog.

I dobrze.

Idź do oryginalnego materiału