Szwecja wynajmie 600 miejsc w estońskich więzieniach, ogłosił minister sprawiedliwości. W ten sposób chce zaradzić problemowi przepełnienia we własnych placówkach, który pogłębiły coraz częściej wydawane wyroki skazujące na karę więzienia.
Szwedzki minister sprawiedliwości Gunnar Strömmer ogłosił, iż umowa dotyczy 400 cel w zakładzie karnym w Tartu, przy czym podwójna obsada cel umożliwi zakwaterowanie 600 osadzonych.
– Negocjacje dobiegły końca – powiedział Strömmer, określając porozumienie jako praktyczne rozwiązanie problemu przepełnienia w szwedzkim systemie penitencjarnym, który działa w tej chwili na poziomie 96 proc. swojej przepustowości – a aż 141 proc., jeżeli nie liczyć cel dwuosobowych.
Ogłoszenie następuje w czasie, gdy Szwecja walczy z falą przestępczości gangowej, która doprowadziła do wzrostu liczby skazań. W 2023 roku szwedzkie sądy orzekły kary więzienia o łącznej długości niemal 200 tys. miesięcy – o 25 proc. więcej niż rok wcześniej i dwukrotnie więcej niż w 2014 roku.
W styczniu powołana przez rząd komisja zaproponowała możliwość odsyłania skazanych do odbywania kar w więzieniach za granicą.
Premier Ulf Kristersson określił porozumienie jako historyczne i zaznaczył, iż silne relacje dwustronne czynią z Estonii odpowiedniego partnera. Wynajęte cele spełniają szwedzkie standardy klasy 2 i będą obsługiwane głównie przez estoński personel, choć obecni będą również szwedzcy funkcjonariusze nadzorujący.
Koszt utrzymania jednego więźnia wyniesie 8,5 tys. euro miesięcznie – mniej niż średni koszt w Szwecji, który wynosi 11,5 tys. euro. Na terenie zakładu obowiązywać będzie estońskie prawo, jednak osadzeni ze Szwecji nie będą mogli korzystać z przepustek na estońskim terytorium.
Początek i koniec odbywania kary nastąpi w Szwecji, a więźniowie będą przewożeni z powrotem do kraju co najmniej na miesiąc przed planowanym zwolnieniem.
Ogłoszenie to wpisuje się w zauważalny zwrot w prawo w szwedzkiej polityce. Skrajnie prawicowi Szwedzcy Demokraci – znani z twardej polityki wobec przestępczości i migracji – wywierają w tej chwili istotny wpływ na działania centroprawicowego rządu w zamian za wsparcie parlamentarnej większości.
Aby porozumienie mogło wejść w życie, musi zostać zatwierdzone przez szwedzki parlament większością trzech czwartych głosów.
To nie pierwszy raz
Choć szwedzki rząd przedstawia umowę jako przełomową, takie podejście nie jest nowością. Norwegia już w 2015 roku zaczęła kierować więźniów do zakładu PI Norgerhaven w Holandii, co pomogło skrócić listy oczekujących na odbycie kary i jednocześnie zapewniło wykorzystanie holenderskich zakładów karnych, które miały wolne miejsca z powodu mniejszej liczby skazań.
Podobnie Belgia i Holandia zawarły porozumienie, na mocy którego belgijscy więźniowie odbywali kary w Tilburgu, niedaleko granicy. Umowa ta została jednak zakończona w 2016 roku i w tej chwili więźniowie przenoszeni są w przeciwnym kierunku.
W 2021 roku Dania podjęła bardziej kontrowersyjny krok, podpisując umowę z Kosowem o wartości 15 milionów euro rocznie na przetrzymywanie 300 więźniów, głównie tych, którzy po odbyciu kary mają zostać deportowani.
Porozumienie wzbudziło wątpliwości natury etycznej ze względu na znaczące różnice kulturowe i prawne między krajami. Kilka organizacji, m.in. Światowa Organizacja Przeciwko Torturom (OMCT), uznało je za potencjalnie dyskryminujące i jako formę outsourcingu zobowiązań w zakresie praw człowieka.
Mimo tych zastrzeżeń umowa ma zostać zrealizowana, a pierwsze transfery więźniów z Danii do Kosowa planowane są na okres między początkiem a połową 2026 roku.