Przyjaźń: warto czy nie?

2 godzin temu

**Przyjaźnić się czy nie?**

Tato, nie wygłupiaj się jak mały! Nie proszę cię, żebyś się zapisał do Ministerstwa Głupców, tylko do Starych Kumpli od czterdziestu minut Janek bezskutecznie próbował zdigitalizować ojca i wypuścić go jak cyfrowego narybka w bezbrzeżny ocean mediów społecznościowych. Ale tamten się opierał.

Nie chcę! ojciec chował stary telefon, na który przyszedł już dziesiąty kod aktywacyjny. Bawcie się w swoich sieciach jak ryby w stawie, ale mnie zostawcie. Mam już wystarczająco uzależnień po co mi kolejne?

Dla kontaktów, tato. Znajdziesz kolegów ze szkoły, z pracy, z wojska, będziesz z nimi rozmawiał

Boże broń! w panice ojciec wyrzucił telefon przez okno. Na szczęście się nie rozbił mieszkanie było na parterze. Połowa z nich już na tamtym świecie! Jeszcze zdążę się z nimi nagadać.

Ale druga połowa żyje. No to z nimi pogadaj. Bo poza mną i Anią rozmawiasz tylko z oszustami telefonicznymi.

A w przeciwieństwie do was, oni mnie słuchają! Wczoraj z menadżerką Kasią z zakładu karnego nr siedem gadałem trzy godziny. Wiesz, jak ciężko im oferować usługi po godzinach?

Może chociaż spróbujesz? Tydzień. Obiecuję: jeżeli ci się nie spodoba, odpuszczę.

Dobrze. Ale w maju idziesz ze mną na mecz postawił warunek ojciec.

Mówiłem ci, iż wtedy będę w Gdańsku w pracy Janek wypowiedział to już na zewnątrz, przeszukując krzaki pod blokiem.

Mówiłeś, iż może nie pojedziesz wychylił się przez okno ojciec.

Może nie pojadę. Powiem ci później. Daj mi pięć minut, wszystko ogarnę. Będziesz jak normalny człowiek rozmawiał z całym światem.

Syn wrócił z telefonem i usiadł przy starym komputerze.

A mnie ten świat wcale nie kusi

Coś powiedziałeś?

Rejestruj już, ten twój cyfrowy interes.

Pomysł z Starymi Kumpelami od dawna promowała żona Janka, której teść uwielbiał dzwonić w najmniej odpowiednich chwilach i zaczynać półgodzinne monologi. Po pierwsze, niech innym opowiada swoje nudne historie po sto razy dziennie. Po drugie, może rzadziej będzie wychodził z domu. Bo tych starych ciągnie wiecznie gdzieś w siną dal. Wyjdą po chleb na promocji i szukaj ich potem po całym województwie z psami.

Mówisz akurat o moim ojcu przypominał Janek.

No to się na swoim wzoruję odparowała żona.

Na tym zwykle kończyła się dyskusja.

Janek, jakiś typ mnie do znajomych dodaje zadzwonił tego wieczoru zaniepokojony ojciec.

Super! No to zaakceptuj, będziesz miał z kim pogadać.

Janek, pierwszy raz go widzę. Skąd on w ogóle wie o mnie? choćby nie przeglądałem tych twoich sieci. Co za bezczelność wpadać tak bez zaproszenia na czyjąś stronę?

Wypełnialiśmy dane: szkoła, praca, wojsko, zainteresowania. Może razem chodziliście do klasy

Janek, to było wieki temu!

No to może mamuta w jaskini razem ćwiartowaliście. Spróbuj, pogadajcie. Może znajdziecie wspólny język. Tato, muszę iść pracować.

O, Janek, narobiłeś mi problemów

Następny telefon odebrał dopiero po czterech dniach:

Janek, odbierz mnie z dworca.

Z dworca? Co ty tam robisz o tej porze? spytał syn, spoglądając na zegarek. Żona miała rację: ojciec zmienia się w wędrownego staruszka.

Czekam już czterdzieści minut na ten przeklęty autobus. Lepiej było iść pieszo, ale złamało mi się kółko w walizce.

Nie ruszaj się, zaraz będę!

Jasne, przecież już dogadałem się z prywatnym szoferem na chińskim wózku.

Ojca znalazł na ławce przed dworcem. Wyglądał niezwykle schludnie: ogolony, wyprasowany, w nowych butach.

Skąd się wziąłeś? zapytał Janek, pakując walizkę do bagażnika.

Od Krzysia Kowalczyka. Mieszka w Kielcach mruknął zmęczony ojciec.

Byłeś w Kielcach? To prawie pięć godzin jazdy! Kim w ogóle jest ten Krzyś? Pierwsze słyszę.

Janek zapiął pas, potem ojca i ruszył.

Znajomy. Z twoich Starych Kumpli ojciec patrzył przez okno, intensywnie myśląc. Chociaż przyjaźń to u nas na razie pod znakiem zapytania. On kibicuje Legii, a wiesz, co myślę o tym klOjciec uśmiechnął się tajemniczo i powiedział: No to w czwartek lecimy do Hiszpanii poznałem tam faceta, który tak samo jak ja nienawidzi pomidorów.

Idź do oryginalnego materiału