Sytuacja miała miejsce 1 lutego 2025 roku. 20-latek z Żędowic wspomina, iż za przekroczenie prędkości miało być pouczenie. A potem mundurowi mieli mu powiedzieć, iż będzie miał zrobiony narkotest. „Pomoże pan w statystykach” – miał usłyszeć.
Dorota Janać, rzeczniczka komendy policji w Strzelcach Opolskich przekonuje, iż to niemożliwe. Bo żaden funkcjonariusz nigdy by się tak nie odezwał.
Choć sam młody mężczyzna twierdzi, iż owego stwierdzenia nie odebrał negatywnie. Myślał, iż to jakaś akcja testowania kierowców. Była to też jego pierwsza kontrola w życiu. Wsiadł do radiowozu. Tam odbył się narkotest. I się zaczęło.
– Policjanci śmiali się ze mnie, iż niby wyszła mi marihuana. Przeszukali mnie, a potem samochód. Zakuli mnie w kajdanki jak bandziora, choć się nie stawiałem, nie pyskowałem. Dwa razy pytałem, czy mogę zobaczyć wynik tego testu. Udawali, iż nie słyszą, choć byłem tuż obok – opowiada.
– Potem zadzwonili po mojego ojca, żeby zabrał auto. Jemu też nie pokazali wyniku. Ojciec był na mnie wściekły i ja się nie dziwię. Nikt mi nie wierzył. Zawieźli mnie skutego do szpitala na badania. Był środek dnia: pełno ludzi, w szpitalu byli znajomi mojej mamy… Straszny wstyd, nikomu nie życzę. Skuli mnie z tyłu, więc nie umiałem się choćby wyprostować, okropne upokorzenie… – relacjonuje.
Najpierw narkotest, potem sześć tygodni na dnie
Na wynik badania krwi 20-latek czekał półtora miesiąca, choć usłyszał, iż to potrwa około trzech tygodni. W międzyczasie mundurowi wszczęli dochodzenie ws. kierowania samochodem „pod wpływem środków odurzających”.
Młody mężczyzna stracił prawo jazdy. A na stronie internetowej i facebookowym profilu komendy policji w Strzelcach Opolskich – a potem w różnych mediach – ukazały się publikacje opisujące zatrzymanie 20-latka. Z informacją, iż „grozi mu do trzech lat więzienia”.
– Nie podali nazwiska, ale był wiek, marka samochodu. Zresztą, zatrzymali mnie przy głównej drodze, a potem zakutego w kajdanki wprowadzili do szpitala. Wszyscy we wsi gwałtownie dowiedzieli się o kogo chodzi – opowiada nasz rozmówca.
– Przez te półtora miesiąca wpadłem w dół psychiczny. Nie mam rozpoznania od lekarza, czy to była depresja, ale nie wychodziłem z domu, przyszłość widziałem w czarnych barwach. Zresztą, zabrali mi prawo jazdy, a ja autem dojeżdżałem do szkoły i pracy, więc nie miałem jak. Akurat zaczęły się ferie, miałem plany dużo pracować, zarobić. Wszystko przepadło. Nie mogłem dostać się na strefę w Sieroniowicach. Byłem przed maturą. To cud iż ją zdałem, bo nie umiałem się uczyć – wspomina 20-latek z Żędowic.
20-latek z Żędowic: Nikt nie chciał słuchać, iż to nieprawda
Cały czas zastanawiał się jak to możliwe, jaki był ten narkotest i co oni z nim zrobili?
Myślałem, iż pójdę siedzieć, uwalą mnie i poprawię im statystyki – mówi. – Byłem dla nich tylko cyferką. Nie człowiekiem. Na domiar złego, policja podała w komunikacie – i wszystkie media to powtarzały – iż się przyznałem! Nikt nie chciał słuchać, iż to nieprawda. No bo kto uwierzy komuś, kogo prowadzili w kajdankach?
W komunikatach było podane, iż „kierowca zachowywał się nienaturalnie, a jego oczy były przekrwione, mundurowi chcąc potwierdzić swoje przypuszczenia, iż 20-latek znajduje się pod wpływem środków odurzających, poddali go badaniu testem narkotykowym. Wynik badania okazał się być pozytywny. Młody człowiek przyznał się, iż jest pod wpływem marihuany”.
A jednak w połowie marca – po sześciu tygodniach – dochodzenie zostało umorzone.
Nic zakazanego. I mnóstwo pytań
Jak czytamy w postanowieniu z 12 marca, stało się tak „wobec braku ustawowych znamion czynu zabronionego”. Uzasadnienia nie było.
Dwa dni później 20-latek odzyskał prawo jazdy. W międzyczasie była jeszcze rozprawa sądowa w sprawie przekroczenia dozwolonej prędkości o 11 km/h. Skończyło się karą pieniężną i obciążeniem kosztami sądowymi.
– To też był dla mnie szok. Czemu zrobili mi rozprawę, skoro nikt mi nie proponował mandatu – podkreśla młody człowiek.
20-latek z Żędowic postanowił skierować do sądu skargę na policjantów oraz złożyć wniosek o zadośćuczynienie. Skontaktował się z adwokatem, który powiedział, iż będą potrzebne informacje, co zawierają akta sprawy. Złożył więc wniosek do strzeleckiej prokuratury o wgląd.
Ale otrzymał odmowę. Gdyż jak stwierdzono „nie jest stroną” w sprawie i „brak innych okoliczności wskazujących na interes prawny w udostępnieniu akt”, a wszelka dokumentacja została mu „doręczona”.
– Ale ja nie dostałem dokumentacji, do dziś nie znam wyniku badania krwi. Czy była jakaś substancja, która mogła zafałszować wynik, a jeżeli tak, to jaka. Nie wiem, co wykazał policyjny narkotest. Nie pokazano mi go. Odpowiedź z prokuratury jest dla mnie kuriozalna. Zrozumiałem jedno: nie chcą pokazać mi tych akt, może dlatego, iż chciałem skierować sprawę do sądu? Teraz domagam się już tylko jednego: aby usunięto nieprawdziwe informacje na mój temat – komentuje.
Formalnie wszystko gra
Co na to policja w Strzelcach Opolskich? Mł. asp. Dorota Janać, rzeczniczka komendy, podkreśla, iż w każdej sprawie zanim dojdzie do postawienia zarzutu, zachodzi podejrzenie popełnienia czynu zabronionego.
– Postępowanie umorzyła Prokuratura Rejonowa w Strzelcach Opolskich – przypomina pani rzecznik. – Akta sprawy znajdują się w prokuraturze, dlatego w kwestii szczegółów postępowania, w tym wyników badań laboratoryjnych oraz materiałów dowodowych, proszę kontaktować się bezpośrednio z prokuraturą.
Dorota Janać wyjaśnia, iż zawsze po wykonaniu testu narkotykowego policjanci – zgodnie z obowiązującą procedurą – sporządzają protokół z badania śliny, który osoba badana może przeczytać i który podpisuje na miejscu.
– Jest to standardowy element dokumentacji i kierujący ma pełne prawo zapoznać się z jego treścią w chwili wykonywania czynności – stwierdza.
Tak miało być i w tym przypadku. Choć nie jest to jednoznaczne z okazaniem samego testu.
Normalnym trybem postępowania jest również to, iż o ile ujawnione zostaje podejrzenie popełnienia czynu zabronionego, a jednocześnie kierujący dopuszcza się wykroczenia, policjanci kierują wniosek o ukaranie do sądu za popełnione wykroczenie.
Prokuratura: 20-latek nie był przesłuchiwany
Skoro policja odesłała nas do prokuratury po akta sprawy, to tam skierowaliśmy nasze kroki. Zgodnie z prawem prasowym, skierowaliśmy stosowny wniosek do Prokuratury Rejonowej w Strzelcach Opolskich. Poprosiliśmy „o udzielenie informacji bądź zgodę na wgląd do akt: co wykazał narkotest wykonany (…) przez policję i jaki to był narkotest – producent, model, kalibracja czy w aktach jest przyznanie się do winy pana (…), iż był pod wpływem narkotyków”.
Zapytaliśmy, czemu 20-latek nie otrzymał zgody na to, by zapoznać się z aktami. Nawiasem mówiąc, my też jej nie dostaliśmy.
– To jest prosta sprawa: stroną jest oskarżyciel publiczny i podejrzany, który ma przedstawione zarzuty – argumentuje Iwona Kanturska, prokurator rejonowy. – Tu postępowanie zakończyło się poza jego udziałem, oprócz tego, iż został skierowany wniosek do zespołu do spraw wykroczeń, ale prokuratura się nie zajmuje wykroczeniami drogowymi. Dlatego ten pan nie był stroną postępowania.
Prokurator rejonowa mówi jeszcze coś bardzo ważnego: bohater naszego artykułu nie przyznał się do brania narkotyków, bo… nie był przesłuchiwany. Podkreśla, iż zaistniało tylko podejrzenie popełnienia przestępstwa.
– Z akt wynika, iż w czasie kontroli zachowywał się w nietypowy sposób i policja nabrała podejrzenia, iż może być pod wpływem działania zabronionych substancji – relacjonuje. – Zbadano ślinę urządzeniem przesiewowym i ponieważ wynik był pozytywny, zostało wykonane badanie krwi. Biegły toksykolog ustalił substancję, „która nie jest zabroniona ustawą o przeciwdziałaniu narkotyków”. To wszystko.
Jaka to była substancja? Tego się nie dowiedzieliśmy.
Narkotest i statystki? Komenda ich nie prowadzi
Formalnie wszystko jest w porządku, a jednak wciąż nie wiemy, skąd tak duże rozbieżności między tym, co wykazał narkotest a tym, co wykazało badanie krwi.
W 2023 roku Onet.pl nagłośnił na całą Polskę aferę związaną z „felernymi narkotesterami”. Powołując się na informacje z komendy głównej opisywano wtedy, iż błędne odczyty mogą dotyczyć choćby 80 proc. badań, a felerne narkotesty są na stanie jednostek w całej Polsce.
Chodziło o zestaw analizator AquilaScan WDTP-10. Z tej i innych publikacji na ten temat wynikało, iż na fałszywie dodatni wynik narkotestu mogą wpływ mieć np. zażywane leki, suplementy diety, witaminy, palenie tytoniu, spożywane pokarmy, a choćby temperatura otoczenia.
Zapytaliśmy więc komendę w Strzelcach Opolskich z jakiego rodzaju narkotestów korzystają policjanci tej jednostki, a także jakie są statystyki:
- ile jest wykonywanych testów,
- ile badań ma wynik pozytywny,
- ile wszczętych spraw kończy się zarzutami.
Dowiedzieliśmy się, iż narkotest używany przez policjantów ze Strzelec Opolskich to Dräger DrugCheck 3000 STK6. Jak nas zapewniono, urządzenie atestowane, powszechnie stosowane i spełniające normy przewidziane dla tego typu badań.
Okazało się jednak, iż komenda nie prowadzi statystyk badań narkotesterem – dlatego nie da się ustalić, jaką cześć pozytywnych testów potwierdzają wyniki badania krwi.
Trudno więc powiedzieć, czy przypadek młodego maturzysty z Żędowic jest jedyny, czy może takich pechowców jest więcej.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania

1 godzina temu












English (US) ·
Polish (PL) ·
Russian (RU) ·